PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 30 867
ocen
8,0 10 1 30867
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Odcinek zdecydowanie lepszy od poprzedniego, choć oglądany przeze mnie bez napisów i rozumiany piąte przez dziesiąte (zwłaszcza w scenach bełkotu Dougala ;)). Nie mogłam się jednak powstrzymać przed obejrzeniem najszybciej jak tylko się dało z jednego powodu - w tym odcinku po raz pierwszy pojawia się moja najukochańsza postać w całej sadze, a mianowicie Lord John William Grey. Niestety, srodze się rozczarowałam, ale o tym za chwilę.
Odcinek otwierała dosyć długa sekwencja drylu, jaki stosują wobec szkockich rebeliantów Murtagh, Jamie i Spółka. Naprawdę nieciekawie ta zbieranina wyglądała, i aż dziwuję się (jeśli ten wizerunek jest zgodny z prawdą historyczną) jak Szkoci w ogóle mogli uwierzyć, że mogą walczyć jak równy z równym z doskonale wyszkolonymi i uzbrojonymi Angolami. Trochę, jak nasi rodzimi powstańcy - skazani na klęskę. Pojawiają się Dougal, Rupert i Angus, bez Williego, który się ożenił i właściwie nie wiadomo po co zagościł w serialu.
Wojenne flashbacki Claire oceniam pozytywnie, po raz kolejny oklaski dla Caitrony za ładnie odegraną scenę szoku po wybuchu bomby i śmierci młodych amerykańskich żołnierzy, którym nie mogła pomóc. Naprawdę przyprawiało to o dreszcz - na świecie ciągle toczone są wojny, giną ludzie i cierpią tak samo. Nie ma znaczenia, czy jest to XVIII czy XX wiek.
Rozmowa z Dougalem była dziwna, jak dla mnie pani Fraser za śmiało sobie z nim poczyna i jej tekst o byciu Narcyzem był dosyć nietrafiony, zważywszy na to, że serialowej Kler daleko jest od bycia skromną i biorącą pod uwagę rację innych osobą ;)
Jamie zaczyna pokazywać jaja i fajnie wyglądał w wersji a la Rambo :)
Na koniec zostawiłam sobie scenę, w której John dokonuje napaści na Rudego. Wiem, że chłopak, którego wybrano do tego wątku prawdopodobnie już nie pojawi się w serialu, że to dopiero preludium do uwielbianej przeze mnie postaci. Nie mniej sposób, w jaki przedstawiono młodocianego Grey'a to dla mnie niepokojący sygnał na przyszłość :/ Chłopak zachowywał się pospolicie, nie było czuć od niego arystokratycznych korzeni, w dodatku jego sposób mówienia dalece odbiegał od moich wyobrażeń.
Nie będę rozprawiać nad urodą chłopaka, bo to kwestia gustu, ale czy naprawdę tak trudno było spiąć mu włosy w kucyk i może dać jaśniejszą perukę, żeby choć odrobinę wyróżniał się wizualnie od rozczochranych Szkotów? Twórcy wykazali się niebywałym wręcz lenistwem, myślałam, że braku przepaski na oko u Eurona z GOT nic nie przebije. Zabrakło mi też nawiązania do tego skąd wziął się Red Jamie – mogli wcześniej pokazać jak Szkoci przejeżdżają przez jakąś mieścinę i widzą plakaty na domostwach. Jedyny pozytyw tej scenki to brak cycków Kler (to co jej zrobił książkowy jamie było naprawdę niemiłe) i sama Caitriona. Ta jej mina, kiedy szkocki barbarzyńca ją pocałował i sposób, w jaki wymówiła słowa „Ty…Świnio!” :D
Słowa uznania należą się tez twórcy muzyki do serialu - dzięki tym gaelickim pieśniom czuć było zbliżającą się wojnę i tragedię Szkotów.

ocenił(a) serial na 8
Kocham_Skippera

<Rozmowa z Dougalem była dziwna, jak dla mnie pani Fraser za śmiało sobie z nim poczyna i jej tekst o byciu Narcyzem był dosyć nietrafiony, zważywszy na to, że serialowej Kler daleko jest od bycia skromną i biorącą pod uwagę rację innych osobą ;)>

Speech Claire również wywołał moją konsternację i to z kilku powodów. Pierwszy już wymieniłaś, drugi - eeee serio Claire musiała oświecać Dougala w temacie mitologii greckiej? Skoro jego siostrzeniec, edukowany również w domu Dougala, świetnie zna zarówno łaciną jak i grekę, a nawet z tego co pamiętam potrafi cytować Homera, to chyba wuj tym bardziej powinien kojarzyć najbardziej popularne mity? Po trzecie, kiedy Claire wyjechała ze swoim "Ach gdybym miała spamiętać wszystkie krzywdy, które mi wyrządziłeś Dougalu MacKenzie bla bla bla..." moje brwi powędrowały aż do nasady czoła. Owszem, "propozycja" małżeństwa podczas gdy Jamie gnił w więzieniu, była lisio podstępna. Poza tym jednak nie mogę sobie przypomnieć, co takiego niby zrobił jej Dougal? Jakby nie patrzeć, to on wydał ją za Jamiego i za to samo powinna być mu chyba dozgonnie wdzięczna ;-) poza tym gdyby nie on robiłaby za worek treningowy Randalla.
Mimo to właśnie ta scena zasłużyła u mnie na wielokrotne przewijanie, z uwagi na występ grającego Dougala aktora, którego uważam za jednego z najlepszych w serialu. Uwierzyłam w każde jego słowo, łącznie z tym, że kocha Szkocję bardziej niż siebie i oddałby za nią życie.

<Na koniec zostawiłam sobie scenę, w której John dokonuje napaści na Rudego. Wiem, że chłopak, którego wybrano do tego wątku prawdopodobnie już nie pojawi się w serialu, że to dopiero preludium do uwielbianej przeze mnie postaci. Nie mniej sposób, w jaki przedstawiono młodocianego Grey'a to dla mnie niepokojący sygnał na przyszłość :/ Chłopak zachowywał się pospolicie, nie było czuć od niego arystokratycznych korzeni, w dodatku jego sposób mówienia dalece odbiegał od moich wyobrażeń.>

Na mnie chłopak wizualnie robił wrażenie takiego małego, zagubionego księcia - czyli pozytywne. W książce ma faktycznie dość uderzający sposób wysławiania się, w serialu pewnie zabrakło czasu na perełki w rodzaju: "You Sir are a notorious voluptuary!". Natomiast mój problem z tą sceną jest taki, że zapomnieli o jej sednie. W książce William (John) na końcu orientuje się, że Claire jest żoną Czerwonego Jamiego i że został przez nich wykpiony i oszukany. To go nakręca na całe lata.

SPOILER


Kiedy w trzecim tomie pojawia się w Ardsmuir doskonale pamięta nie tylko Jamiego, ale również jego żonę ("cholerną babę") i jest nastawiony do obojga, delikatnie mówiąc, negatywnie ;-) tym głośniejszy chichot losu, że chcąc nie chcąc pokocha ich oboje, choć wiadomo, że Jamesa bardziej ;-)


KONIEC SPOILERA

Jamie, ty szkocki barbarzyńco, ty! Dobre :-)

Muzyka rzeczywiście obłędna, pieśni Gwendelina i nowy motyw na kobzach w finale, aż dusza się wyrywa i nie mogę się doczekać ścieżki dźwiękowej z tego sezonu.

ocenił(a) serial na 9
Arya_2

"Natomiast mój problem z tą sceną jest taki, że zapomnieli o jej sednie. W książce William (John) na końcu orientuje się, że Claire jest żoną Czerwonego Jamiego i że został przez nich wykpiony i oszukany. To go nakręca na całe lata."

Ano właśnie! Aczkolwiek zaczynam snuć przypuszczenia, że twórcy pozmieniali scenę celowo. Być może w tym sezonie ujrzymy jeszcze małego Johna jak np. widzi Claire i Rudego razem i przez to orientuje się, co tak naprawdę zaszło przy ognisku? Albo czyta np. wojenną ulotkę o Czerwonym Jamie'm i jego żonie Białej Damie i rozpoznaje w niej swoją "pojmaną" Sassenach?

ocenił(a) serial na 10
Kocham_Skippera

Dokładnie, całą scenę z Johnem czekałam na jego minę jak dowie się, że Angielka trzyma ze Szkotami. No i się nie dowiedział :< Co do jego wyglądu, to bez bicia przyznaję, że książkowej charakterystyki już nie pamiętam i nic mi tu specjalnie nie wadziło :)

Też nie podobała mi się gadka Claire do Dougala. OK, ma gość swoje za uszami, ale zdecydowanie przesadziła. Siostrzeniec mimo wszystko go szanuje, a Dougal, mimo że trochę w gorącej wodzie kąpany, budzi respekt. Z tym Narcyzem wyszło trochę śmiesznie, ale tak żałośnie-śmiesznie z niekorzyścią dla Claire.

Całkiem podobały mi się flashbacki wojenne, ale już przeniesienie "typowej filmowej gadki motywacyjnej" na szkocki grunt niekoniecznie. Z jednej strony tryskający patosem Jamie w 3 minuty ustawia gromadę chłopów, z którymi posępnobrwisty Murtagh nie mógł sobie dać rady (brakowało mi tylko, by Jamie stał na wzniesieniu, a za nim powiewała flaga), a z drugiej bawi się w psikusy z kradzieżą kół. I tego drugiego, zawadiackiego Jamiego wolę zdecydowanie bardziej mimo powagi obecnej sytuacji. Albo konkretnego i honorowego, jak przy zaordynowaniu sobie samemu kary.

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

Wojenne przemowy nie do końca mi podeszły, bo wydawały mi się zbyt...współczesne? jak na XVIII wiek i szkockiego górala motywującego zbieraninę wieśniaków. Usiłuję sobie przypomnieć, czy książkowy Jamie drylował swoich ludzi w ten sposób, ale nic zupełnie nie przychodzi mi do głowy, jedynie scena w piątym tomie, kiedy "przyzywał" inne klany (scena z Ognistym Krzyżem), ale to był zupełnie inny typ "mowy".

Jeszcze jedna sprawa. Absolutnie nie przypisuję sobie talentów strategicznych (w życiu nie dowodziłam nawet drużyną harcerską), ale czy uważacie, że postępowanie Jamiego z Dougalem jest rozsądne? Wiadomo, nie chce aby sprytny drań mu się za bardzo rozpanoszył (w sumie czekałam, aż w końcu nie wytrzyma i ryknie, żeby przestał nazywać go chłopcem), ale takie ostentacyjne poniżanie Dougala na każdym kroku nie było wdg. mnie szczególnie dyplomatyczne. Dziwne, że nie rozegrał tego subtelniej, a już kompletnie niepotrzebne było wykluczenie go z wypadu na obóz Angoli. Ja jestem większy, ja ci pokażę! To, co rozegrało się pomiędzy nimi pod koniec "Uwięzionej w bursztynie" było pewnym szokiem (przynajmniej dla mnie), podejrzewam, że sposób w jaki prezentują ich relację w serialu raczej ten "szok" zniweluje, a pewnie sporo widzów pomyśli, że Jamie zebrał, co zasiał.

ocenił(a) serial na 10
Arya_2

Ja tam tego nie odebrałam jako ostentacyjne poniżanie, bardziej jako zaznaczenie terenu, co Dougal jako wódz powinien doskonale rozumieć. Co więcej, na końcu Jamie posłał go przodem, by jako pierwszy przywitał swoje "mark me" bożyszcze - to był dla mnie spory ukłon wobec wuja, inna sprawa, że wuj jeszcze nie wie, jakim księciunio jest ciaptokiem ;)

agnieszka_40

&lt;&lt;Co więcej, na końcu Jamie posłał go przodem, by jako pierwszy przywitał swoje "mark me" bożyszcze - to był dla mnie spory ukłon wobec wuja, inna sprawa, że wuj jeszcze nie wie, jakim księciunio jest ciaptokiem ;)&gt;&gt;

Jamie tak się wszystkimi dookoła opiekuje, że po rodzicielsku wie jaką przyjemność sprawi zarozumiałemu dzieciakowi, który siedzi wewnątrz Dougala, przyprowadzenie całego (nie swojego) oddziału, przed oblicze Bonnie Princea...
No i ciekawe gdzie jest Młody Simon, przyszły Lord Lovat? Czyżby gdzieś w namiocie czytał poezję? W końcu to jego ludzie.

Co do zaznaczania terenu... Czy zauważyliście, że odkąd JAMMF wrócił do Szkocji, twórcy definitywnie pożegnali malowane ciele, które dopisali Fraserowi w celu "rozwinięcia postaci". Chyba w końcu dostaliśmy dojrzałego Jamiego, takiego jakiego lubimy i oby tak zostało, bo odruchy a'la szczeniaczek były irytujące.
"Dorosły" Jamie jest w stanie ustawić w szeregu wujcia Dougala oraz zaprowadzić nowoczesność w miejsce tradycji.
Przemowa, która zaczęła się jak kolejna mówka agitacyjna typu "Braveheart" (od razu pomyślałam sobie "Jamie, gdzie posiałeś błękitny urzet na facjacie" ;) oprócz elementów motywacyjnych, miała obrazowy, przerażający opis angielskiej armii i angielskiej kanonady. Dwa rzędy wyśmienitych muszkietów, to na owe czasy odpowiednik serii z karabinu maszynowego. Typowa góralska szarża, w zestawieniu z taką techniką, okazała się mało skuteczna. Szkoci, tak jak Polacy, zapatrzeni w chwalebną przeszłość, zostali rozjechani przez nowoczesną Hanowerską Europę. Francuzi, siłując się przed wojną siedmioletnią z Anglikami i Prusakami, mieli rzeczywiście dobry powód by ewentualnie podesłać złoto i broń niesfornym góralom. Niestety nie zrobili tego skutecznie...

Co do broni, ciekawe skąd Rudy wytrzasnął te nowiutkie strzelby?
W muzeum w Culloden jest ładna ekspozycja, na której smukłe, długie, angielskie muszkiety zestawiono z pękatymi, krótkimi, szkockimi rusznicami.
Uwierzcie, świeżo powołani szkoccy rolnicy strzelają z tej lepszej broni.

Wracając do Jamiego - dowódcy...
W książce brakowało opisu, dlaczego właściwie podkomendni tak go szanowali.
Może nie było takiej potrzeby, bo oddziałek Frasera składał się z 30 ludzi z jego wsi, więc oczywiste było, że znają go od dawna, w dodatku jako lairda, dziedzica majątku. Szacunek należał mu się z automatu. Zresztą książkowy pomysł, że Jamie przyprowadzając grupkę ludzi, mógł znaleźć miejsce w sztabie głównodowodzącym, bo Bonnie Prince go lubił był delikatnie mówiąc, mało wiarygodny.
Zmiany w stosunku do książki, które przeprowadzono w poprzednim odcinku, przesuwając w czasie wizytę u dziadunia Lovata, by uzyskać jak największą ilość ludzi oraz pokazując, że głównym powodem, dla którego Jamie walczy jest ochrona rodziny przez obronę ojczyzny, wyszły na plus.
Na pewno człowiek, który dowodzi pułkiem, a nie oddziałem, ogólnie rzecz biorąc ma większe znaczenie.
Jeżeli przyprowadzeni ludzie są dobrze wyszkoleni, tym lepiej.
Nie powiem znudziła mnie na początku ta powtórka z wojskowej rozrywki, czyli standardowe widoczki "od farmera do snajpera", które przewijają się przez wszystkie amerykańskie produkcje dotyczące wojska, lecz znalazłam w tym jakiś sens właśnie w trakcie przemowy Jamiego, bo było widać, że te szkockie pijusy zmieniają się w regularnych żołnierzy, którzy szanują swojego dowódcę. Szanują go tym bardziej, bo jest bezwzględnie sprawiedliwy, parz sytuacja z pasem.

W oddaniu realności wojny, która już się zaczęła, pomogły flasbacki Clair. Wcale nie uważam, że niepotrzebnie stracono na nie czas.
Współczesny widz pod pojęciem "prawdziwej wojny" widzi obrazy z Drugiej Wojny Światowej. Widoki okopów z tej Pierwszej, lub współczesny ostrzał w Karbali, nie wypadają tak przekonująco. Stąd przebitka pomiędzy odznaką Fraserów, a naszywką na ramieniu amerykańskiego szeregowca podkreśliła grozę sytuacji.
Dobrze wypadła też powtórka z rozrywki, gdy Jamie zbierał z ziemi rozdygotaną Clair z dokładnie taką samą miną jaką miał, gdy dowiedział się że jest z przyszłości.
Już teraz widać, że zabawny, rudy Rambo, bez wahania odeśle małżonkę w najbezpieczniejsze miejsce, gdy zajdzie taka potrzeba.

No, a za tydzień, tak jak napisał wcześniej patryk83:
Waleczne serce w wersji mini... chociaż w książce szarża górali o brzasku na tle nadmorskiego urwiska wypadła całkiem epicko.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

<Wracając do Jamiego - dowódcy...
W książce brakowało opisu, dlaczego właściwie podkomendni tak go szanowali.
Może nie było takiej potrzeby, bo oddziałek Frasera składał się z 30 ludzi z jego wsi, więc oczywiste było, że znają go od dawna, w dodatku jako lairda, dziedzica majątku. Szacunek należał mu się z automatu.>

W książce kolejność wydarzeń była, jak zauważyłaś, inna i zaraz po rozdziałach spędzonych w Lallybroch czytelnik trafia na scenę z małym przyszłym Lordem Johnem, a potem pod Prestonpans. Podkomendni szanowali Jamiego za to, jaki był pomiędzy nimi. Bezwzględnie sprawiedliwy (motyw chłosty), sprytny (mały Grey i koła od angielskich wozów), świetny szermierz (pokazowy pojedynek z Dougalem) ale pożartować i powygłupiać się z nimi też potrafił, po bitwie znosił rannych co do ostatniego na własnych plecach (choć wcześniej przeleciał się po nim koń) a nawet trzymał niektórych za rękę, kiedy Claire zszywała im jądra i inne części ciała.
Co do przerzucenia wątku Lovata na początek, to masz rację, nadało to fabule przejrzystości.

Arya_2

Dobrze, że na bitwę jest przeznaczony cały odcinek. Oby tego nie skopali, bo to najlepsza część "Uwięzionej w bursztynie", właśnie ze względu na to o czym napisałaś wcześniej. Mogę się jednak założyć, że scena z celowaniem do butelki na siki zostanie tradycyjnie obcięta na rzecz ględzenia w sztabie "Mark_Me".
Nie wiem, czy przypadkiem ta cała wojenna trauma Clair, zebrana z wszystkich tomów (mnie się ona podobała), nie została dodana tylko po to, żeby nasza waleczna heroina mogła wypowiedzieć zdanie, o tym że nie chce znowu tkwić w bezsilności jak w tym okopie (leju po bombie), jak owa ważka. Ładnie to wyszło.

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

Ja to odebrałam bardziej jak rzucenie mu kości, niż ukłon i dziwię się trochę, że Dougal na to ochoczo poleciał. Być może aż tak ceni sobie decorum.

Wydaje mi się, że drażnienie tak ambitnego i nieobliczalnego człowieka jak Dougal, to jak droczenie się z trykiem. Prędzej czy później zacznie szarżować.

Arya_2

I o to właśnie chodzi.
Przez swój bezkompromisowy charakter (uparty osioł), Jamie ma wyjątkowy talent do robienia sobie z innych upartych osłów / szarżujących baranów, śmiertelnych wrogów.

Tak jak napisałam w komentarzu do "The Fox's Lair", wyczuwam dramat związany ze śmiercią Columa i zbyt późnym przyłączeniem się klanu MacKenzie do powstania. Moje przypuszczenia jednak mogą okazać się mylne, bo nie wiadomo, jak scenarzyści, "przepiszą" książkę.

ocenił(a) serial na 10
Arya_2

Myślę, że gdyby to było podszyte złośliwością, to Dougal nie zrobiłby minki ucieszonego chomiczka i nie pognał na przód, tylko rzucił jakąś uwagę w swoim stylu :D Ale tak szczerze - ja zawsze byłam słaba z interpretacji ;)

Strasznie podoba mi się to, że stosunki między naszymi Szkotami są tak pogmatwane. Widać, że Claire po tym co się stało organicznie nie trawi Dougala, natomiast u Jamiego nie ma czegoś takiego jak foch permanentny, choć ma chłopak ku temu powody. Owszem, ustawił parę razy wuja do pionu, ale w granicach zdrowego rozsądku i z dobrym uzasadnieniem, to nie było gnojenie dla samego aktu poniżenia.
To samo było z Columem w poprzednim odcinku, Claire widzi go teraz tylko przez pryzmat procesu czarownic, Jamie umie przejść ponad to i pamiętać o więziach rodzinnych, hierarchii, szacunku itd.

Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz, ale tu już humorystycznie :) Na Kiltlanderze pochwały zebrała nowa czołówka (moim zdaniem też najlepsza z dotychczasowych), przy czym padło zdanie że scenka z biegiem w kiltach na pewno podobała się paniom. W tym odcinku wyszło, do kogo należały nagie torsy :D Stary Dougal, suchoklates Angus i bamboch piwny Rupert :D No miodzio!

agnieszka_40

<<W tym odcinku wyszło, do kogo należały nagie torsy :D Stary Dougal, suchoklates Angus i bamboch piwny Rupert :D No miodzio!>>

Oj tam, oj tam. Ja się rozglądałam, żeby popodziwiać bojlerek i cycuszki Ruperta ;D

ocenił(a) serial na 10
evo_33

Przepraszam za obrazowość, ale przez "cycuszki Ruperta" prawie mi właśnie kawa z pianką poszła nosem, śmiechłam ;)

agnieszka_40

To było celowe, chociaż nie chciałam cię kawą utopić :)

Z tego bambocha wydobywa się najładniejszy głos w całym serialu.
Co do głosów, to ktoś na IMDb zasugerował, że pieśń Gwendelina, śpiewa Sam H.
Nie wiem czy to prawda, ale ten głos brzmi całkiem przyjemnie i dosyć podobnie.

ocenił(a) serial na 10
evo_33

No tak, jakby Sam nie miał jeszcze wystarczająco idealnego wizerunku ;) *och ach*

agnieszka_40

Wizerunek się jeszcze polepszy, bo pod koniec zdjęć podcięli mu tego mopa, co było widać w rozmowie w plenerze po otrzymaniu listu od zasmarkanego księcia. W tym tużurku w kolorze czekolady / kasztanów... mniam, mniam ;) No i te porno-kolanka ( tak to prosto z Kiltlandera ;)

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Chodzi o bojową pieśń Jakobitów z ostatnich scen odcinka? "Moch sa Mhadainn" śpiewa GhettoCroft (Griogair).
Natomiast "The Woman of Balnain" (też pojawia się w odcinku) wykonuje niejaki Gillebride MacMillan.

ocenił(a) serial na 10
Arya_2

Czyli nie jest taki wielozadaniowy ;) Ech. Siłownia i serenady nie idą w parze :D

Arya, skąd bierzesz takie ciekawostki? Kilka minut temu próbowałam to wyczaić z napisów końcowych, ale mikroskopijna czcionka na tablecie mnie pokonała :)

Knee porn, TAK! Hahaha, swoją drogą, Kiltlander jak na faceta ma baaardzo trafne spostrzeżenia w zakresie highlanderskiego uroku :]

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

Czasami zaglądam na konto STARZ na FB albo twitterze...pisał o tym Bear McCreary.

Arya_2

Chodziło o "The Woman of Balnain".

Jeżeli pan Bear McCreary utrzyma taką wysoką formę, to już nie mogę doczekać się występów Rogera...
Mogą nawet zrobić musical.... którego to gatunku nie trawię.

Arya_2

dzięki Ci za tytuły ! będę słuchać bo ciary miałam jak Szkoci szli na bitwę z tą muzyką w tle :)

nunax4

Dziewczyny, macie linki do tej bojowej pieśni? Nie mogę znaleźć na youtube :(

madziow

https ://www.youtube.com/watch?v=vvB8WHCWvkI

ocenił(a) serial na 8
agnieszka_40

<Suchoklates>

Hehehe :-)

Czołówka owszem, zacna, ale w rzeczywistości szkoccy górale zrzucali do walki dół, a nie górę, a czasami nawet całość (zdaje się też, że tak jest to opisane w książce). No ale kilka tuzinów golutkich facetów majtających genitaliami, to trochę za dużo nawet jak na ten serial, który się nie obcina.

ocenił(a) serial na 10
Arya_2

Nawet nie mów, nawet jakby to była armia rodem z 300, to nie chciałabym takich scen oglądać, szczególnie w slow motion ;)

agnieszka_40

Nawet najlepsze ciacho w podwianej koszulinie wygląda... ekm...
To zaiste byłby atak "dongów" Anglicy padliby... ze śmiechu.

Drżące pośladki Ruperta to byłaby broń masowego rażenia ;)

ocenił(a) serial na 10
evo_33

Evo, przerażają mnie rejony, w których błądzą dziś Twoje myśli :D

agnieszka_40

Jak widać podążają w stronę Rupercika :D

Czasem mam w domu podobnego Szkota, który bardzo ładnie śpiewa "The Skye Boat Song", jako kołysankę dla moich siostrzeńców.
Jednak wolałabym, aby zachował "dolne widoki" dla mojej siostry ;D
I chyba tak zostanie, bo nie dał się namówić na uszycie kiltu, który to kilt szyje się w parę godzin, jeśli ma się spory kawałek materiału w kratkę.

ocenił(a) serial na 10
evo_33

Ja tam uważam współczesne poglądy na temat wentylacji dolnych rejonów za słuszne i uzasadnione ;)

Natomiast przeżycie tradycji związanych ze śpiewem jak najbardziej na plus, zazdraszczam! W domowym repertuarze mamy zdecydowanie inne piosenki (chociaż Luby czasem zapędzi się w rejony Piastów, ale jednak królują tematy okołokreskówkowe ;) ), i to rano, przez co nie mogę zebrać myśli na cały dzień ;)

agnieszka_40

Tak, Pszczółka Maja, odbijająca się muzyczną czkawką przez cały dzień bywa dręcząca.

Kocham_Skippera

Lepszy odcinek niż poprzedni (istne wichrowe wzgórza nudziarstwa). Nie wiem po co były te retrospekcje, na razie nic nie wniosły. Te dwa odcinki to niestety najsłabsze epizody w historii Outlander.
Za tydzień istny Braveheart - Waleczne serce w wersji mini.

patryks83

No ciekawa jestem, jak pokażą bitwę. Nie jestem pewna, czy starczy im funduszy na coś takiego jak Braveheart i obawiam się, że pokażą Szotów ja szarżują, a potem wszystko przykryje mgła. Oczywiście, nie chciałabym oglądać zbyt dużej ilości flaków na ekranie, ale skoro nie czaili się przy ranach od dzika, piłowaniu nogi przez angielskich chirurgów czy gwałtach to liczę na porządną bitwę.
Mam też nadzieję, że młody Grey w tym sezonie się jeszcze pojawi. W książce wrócił do gry dopiero po 10 latach, no ale serial rządzi się własnymi prawami i nie można wymagać od widza, żeby za rok pamiętał Greya, skoro wcześniej widział go raptem paręnaście sekund.

Jak oni zmieszczą w ostatnim odcinku śmierć Franka, Brainnę, Rogera i sprawę z Geillis, skoro do tej pory nie było o tym słowa?

ocenił(a) serial na 8
madziow

Ostatni odcinek ma podobno 90 minut i pokazuje sceny z Culloden House (Claire, Jamie, Dougal) + Craigh Na Dun oraz

SPOILER


1968 rok z Claire, Brianną i Rogerem.

ocenił(a) serial na 8
Arya_2

A na filmwebie piszą, że ten sezon ma 13 odcinków - to co, 10 nie jest ostatni? Czy jest?

ocenił(a) serial na 8
skalorek

Drugi sezon ma 13 odcinków, ostatni "Dragonfly in Amber" pokażą 10 lipca.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones