Ten serial za wysoko jest oceniony. Fabuła przeciętna, wątków nie wiele, na + muzyka i kadry. Filary ziemi, Świat bez końca podobny, a się tam coś przynajmniej dzieje. Ten serial na 6+ miło się go ogląda ale ikry brak.
Myślę, że na podstawie 5 odcinków ocenianie wątków jest bez sensu. Czytałaś/eś książkę? Biorąc pod uwagę całą fabułę jaka mogłaby być ukazana, to te 5 odcinków nie pokazały jej jeszcze wiele. Poczekaj na przynajmniej pierwszy sezon a później oceń. Myślę, że serial ma ogromny potencjał. A Filary Ziemi i Świat bez końca to w ogóle całkiem inne tematy, historia, epoka. Bez urazy, ale gorszego porównania chyba naprawdę nie dało się znaleźć. Wszystko je różni.
Każdy ma swoje zdanie. Są seriale, gdzie akcja powinna być non stop podkręcana i są takie, gdzie można sobie pozwolić na "lenistwo", czyli bardziej szczegółowe przedstawienie bohaterów, ich wzajemnych relacji, zwyczajów, społeczeństwa, w jakim żyją... etc. "Outlander" jest właśnie takim serialem, gdzie postacie są ważniejsze od fabuły. No i jest Szkocja. Dlatego oceniam tak wysoko ;)
Swoją drogą dziękuję za przypomnienie, że powinnam skończyć Filary Ziemi - mnie akurat one znudziły ;)
Zgadzam się z tobą. Są bajeczne krajobrazy Szkocji oraz równie bajeczna muzyka, tworzące fajny klimat z ciekawym wątkiem podróży w czasie oraz historycznym tłem. Dlatego nie przeszkadza mi nawet powolny rozwój fabuły, ponieważ samą przyjemność sprawia już podziwianie tego malowniczego świata, jego widoków, postaci w nim żyjących, ich zwyczajów i kultury.
Oby tylko nie zrobił się z tego mdły harlequin, bo dowiedziałem się niedawno, że serial powstał na podstawie literatury kobiecej. Podobno jednak im dalej tym więcej ma być akcji, intryg oraz przemocy, dlatego mam nadzieję, że również miłośnicy dynamicznych i mocniejszych wrażeń również znajdą w tej produkcji coś dla siebie;)
W takim razie gdyby "Potop" napisała kobieta, dajmy na to Eliza Orzeszkowa, to byłaby to literatura kobieca? Nie ma to jak metki i etykietki ;)
Z Diany Gabaldon jest taki sam rozgadany gawędziarz jak Henia Sienkiewicza. W następnym odcinku powinno być "bardziej dynamicznie".
Akurat nie chodzi mi o to, że tę powieść napisała kobieta, tylko raczej o grupę docelową do której jest ona skierowana. Zanim nie trafiłem przypadkowo na ten serial, zupełnie nie kojarzyłem Diany Gabaldon ani jej twórczości, więc musisz mi wybaczyć moją ignorancję:P Dowiedziałem się jedynie, że czytelnikami powieści Diany Gabaldon są głównie kobiety, więc stąd taka, a nie inna "etykietka":) Jeżeli jednak serial wciągnie mnie na dobre, to być może sięgnę również i po książkę na podstawie której powstał.
Nie wiem do kogo były adresowane "Filary ziemi", ale jakbym miała porównywać, to tym bardziej były to kobiety.
Seriale wojenne HBO - dużo fajnych chłopaków - grupa docelowa kobiety.
Wszystkie adaptacje komiksów z grupy Avengers - dużo fajnych chłopaków - grupa docelowa kobiety
True Detectiv - dwóch super facetów po przejściach - grupa docelowa kobiety
Tak jak piszesz, albo historia cię wciągnie, albo nie... Szkoda przejmować się etykietkami.
No ale przyznasz chyba, że facet czytający harlequiny to jednak wybryk natury ;) A więc jakieś tam etykiety jednak istnieją ;)
Świetnie to ujęłaś! Myślę, że facetów omija sporo dobrej rozrywki, kiedy uznają jakiś serial/film/książkę za kobiecy, bo np. sporą rolę odgrywa wątek miłosny.
no właśnie, dobrze piszesz:)
w innej dyskusji napisałam : "Myślę,że łatka "literatury kobiecej" jako podstawy scenariusza szkodzi temu serialowi. Niektórzy faceci wcale po niego nie sięgną bo spodziewają się Harlekinów."
Tobie się bardzo podoba, mój mąż też całkowicie został kupiony, przez dwa wieczory ogarnął 5 odcinków i nie może się doczekać kolejnego :) Ale to zasługa nie tylko klimatu serialu ale także głównej bohaterki hihihi ;)))
Sapkowski też jest kobietą w ukryciu, bo przecież Wiedżmin - Geralt z Rivii kocha Yennefer i wychowuje Ciri ;P
Te loczki to wpływ ideologii gender w tamtych czasach ;) I proszę mi tu nie imputować żadnego literackiego seksizmu, bo ja naprawdę uwielbiam książki pisane przez kobiety, no może oprócz harlequinów i tym podobnych romansideł ;P
Elelmenty Harlequina będą ale nie dominują całaj histori dwójki bohaterów..... ale gdzie nie ma obecnie wątku miłosnego .... ja czekam na nadchodzący odcinek bo powinno być krwawo wedle promo.
Ależ ja nie mam nic przeciwko wątkom miłosnym w filmach, czy serialach ;) W końcu w życiu też wszystko obraca się wokół miłości, seksu oraz władzy i pieniędzy. Chodzi jedynie o to żeby taki miłosny wątek nie zdominował całej fabuły, bo wtedy to byłby już bardziej serial romantyczny, a w tych klimatach my faceci raczej zbytnio nie gustujemy ;)
To mogę ci powiedzieć jako kobieta, że przeczytałam już dwie książki z cyklu "Obca" (ale najpierw widziałam dwa odcinki serialu) i jak dla mnie to tam jest za mało romansu, więc na pewno miłość nie zdominuje fabuły serialu, jeśli będzie on nadal wierny książce.
Akuratnie adaptacja Filarów Ziemi była zrobiona po łepkach. Historyczna kolorowanka, przykrojona do 8 odcinków. Gdyby tych odcinków było dwa razy więcej, wyszłoby pewnie lepiej, chociaż "mniej dynamicznie", ale za to motywacje bohaterów były może mniej schematycznie pokazane. chociaż prawdę mówiąc Ken Follet zbudował charaktery swoich postaci w sposób równie skomplikowany, co budowa cepa. Ktoś jest szlachetny, lub jest ostatnim skurczybykiem.
W Outlander są przynajmniej wujkowie McKenzie... Ani źli, ani dobrzy...
Moim zdaniem jest oceniony za nisko :P
A "Filary ziemi" mnie znudziły (książkę Folleta czytałam), a za "Świat bez końca" już się nawet nie wzięłam. "Outlander" oprócz początku pierwszego odcinka mnie nie znudził.
O kurcze pieczone, nie wiedziałem, że nawet ktoś to skomentuje. OK, a więc odpowiem Filary podałem jako przykład, bo ostatnio to oglądałem. Serial mi się bardzo podoba (żeby nie było) ale 8 wychodzi na jakieś arcydzieło, a za to go na pewno nie uważam. Dodam tu, że książki nie czytałem. Nie koniecznie czekam na ostrą jatkę i goliznę - wole raczej intrygę. Film rzeczywiście ma coś z opowieści dla kobiet choć nie koniecznie w stronę harlequina (np. sporo mówi do siebie w myślach). Szkocja piękna, zdjęcia super i muzyka też i patrząc z tej perspektywy nie sięgnął bym po książkę :-) choć może się mylę.
No tak. Komentarz z offu to cecha produkcji dla kobiet... Nie żeby Humphrey Bogart w "Sokole Maltańskim" też sobie coś tam memlał pod nosem. O co to, to nie.
W wybitnie "kobiecej" adaptacji prozy Wirginii Woolf "Oralndo" Tlida Swinton też coś opowiadała zza kadru.... A "Orlando" to taki przedwojenny Haralequin jest... tyle, że dla dekadentów ;p
http://www.filmweb.pl/film/Orlando-1992-31126
A biegnąc tropem Tlidy... No to jak zakwalifikować "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"?
Na moje oko to Harlequin jak nic... Miłość i komentarz narratora (sic!) kobiecego z offu.
Wystawianie ocen to subiektywna sprawa każdego z użytkowników.
Dla mnie filmy którym dałabym od 1 do 4 to totalne dno i wówczas nie wystawiam oceny.
Między 5 a 6 - po co zmarnowałam czas
7 - ujdzie
8 - dobre
9 - bardzo dobre
10 - do tego filmu będę wielokrotnie wracać.
Jak dla mnie to nie ma znaczenia czy kolejna osoba zostanie "zainfekowana" [tak tak dokładnie tak bo jak się wciągnie to jest potem trudne do wyleczenia ] tymi książkami czy nie ....
ale może warto żebym napisała czemu ja uważam to ( podstawić dowolnie książka - serial ) za wartościowe ...
Włożyłam tę książkę, w zasadzie pierwsze trzy tomy w ręce parę razy kliku mężczyznom z jednego prostego powodu - można się z niej sporo nauczyć ... [ wcale nie mam na myśli historii Szkocji ;) ]
A czego takiego uczy ta historia ( może nie uczy - pokazuje to lepsze określenie ) ? Otóż pokazuje jak być fajnym facetem - a dokładnie np
1/ jak mieć poczucie humoru, honoru zresztą też, 2/ nie narzekać, 3/ nie jęczeć o byle co jak jakaś memła
4/ umieć powiedzieć coś miłego kobiecie ( "masz piękny zadek" , "wyglądasz jak owca" )
5/ znosić niewygody dnia codziennego ze stoickim spokojem 6/ dawać oryginalne prezenty ( np świeża rybka z górskiego potoku ) 7/ seksownie się kłócić 8/ jeszcze bardziej seksownie godzić
jeszcze by się coś znalazło .....
Warto też nadmienić że książka i film propagują także zdrowy tryb życia - ruch na świeżym powietrzu , sport ( np hippika ), naturalne odżywianie ( co złapiemy w lesie i nie ucieknie to nasze ) .
Twój opis Sasanka powinien być na obwolucie książek... No albo przynajmniej znaleźć się w "Men's Health"
Akurat tekstu - "wyglądasz jak owca" z pewnością nie zaryzykowałbym wstawić do mojej listy komplementów jakie mam w zwyczaju prawić kobietom ;P
Jeśli chodzi o książki, które chętnie wpakowałabym w ręce niektórych facetów to zdecydowanie byłby to Outlander, a także serie fantasy pisane przez Anne Bishop, zwłaszcza "Czarne Kamienie", chociaż "Efemera" i "Inni" też mają w sobie ciekawe wskazówki. W stylu wymienionych przez Sasankę "jak być fajnym facetem z poczuciem humoru i traktować kobietę jak równorzędną partnerkę i seksownie się kłócić".
Idealnie to ujęłaś, choć przy punkcie czwartym wymieniłabym raczej bardziej romantyczne określenia, jakimi Jamie nazywał Claire :)
Nie powstrzymam się i zacytuję skąd wzięła się ta owca.
Oto luźny strumień przemyśleń Jamiego na temat Clair, czyli skąd wiadomo, że to ta właściwa:
„Jamesie Fraserze, z tego, co widzisz i czujesz... bo dziewczę waży tyle, co pociągowy koń... to jest właśnie ta kobieta”
„Dwa razy w ciągu dwóch godzin opatrzyła ci rany, chłopcze. Życie w klanie MacKenziech nie jest łatwe, więc dobrze będzie mieć kobietę, która potrafi leczyć i nastawiać złamane kości”.
I powiedziałem też sobie: „Jamie, chłopcze, jeśli tak ci dobrze, kiedy dotyka twojej piersi, pomyśl, co będzie, jeśli zejdzie nieco niżej...” Oczywiście może wszystkiemu były winne te cztery miesiące
w klasztorze, gdzie odwykłem od kobiecego towarzystwa, lecz podczas wspólnej jazdy w ciemnościach...ze ślicznym, szerokim zadkiem wciśniętym pomiędzy moje uda...i twardą jak głaz głową, która obijała mi pierś...powiedziałem sobie... choć ten babiszon jest Angielką... ma niewyparzony język... i taki zadek... cóż ci przeszkadza, że z twarzy przypomina owcę?
Pamiętam to dokładnie, bo kilka dni temu czytałam :) Ogromnie się cieszę, że zrobili z tego serial, bo inaczej nigdy nie dowiedziałabym się o książce.
evo_33 evo_33
Sposób oceniania mam podobny do Ciebie i tylko uważam, że jak jest coś sięga dna to należy to ocenić na 1. Zrobić to dla innych, by nie marnowali na durny film życia.
A co do oceny 8 miałem na myśli średnią, że jak coś ma średnią w tym serwisie 8 znaczy więcej niż bardzo dobry.
Sasanka27:Podoba mi się to co napisałaś jako wypowiedź, Dzięki
P.S Ogólnie wymienione punkty to coś nad czym nasze społeczeństwo winno popracować.
No cóż ze mnie jest egoistka.
Jak coś mnie nudzi, lub śmieszy w sposób niezamierzony na tyle, że nie jestem w stanie obejrzeć do końca, to nie oceniam...
Nigdy nie wiadomo czy na końcu nie kryła się jakaś wiekopomna puenta ;D
Więc z mojej strony nie liczcie na ostrzeżenia: "Nie tykaj tego kijem przez szmatę".
Oceniam tylko to, co "w miarę" mi się podobało, czyli dotrwałam do końca nie zasypiając.
Sasanka w skondensowanej formie wyciągnęła wszystko to, za co lubię serię "Outlander".
I zdecydowanie oraz niezaprzeczalnie prezentujemy tutaj damski punkt widzenia.
:) Książkę i serial poleciłabym również kobietkom, bo zamiast czytać kolejny pseudoporadniczek z cyklu " jak żyć" to w chwili słabości kiedy chce się wyć, ma się wszystkiego dość - warto pomyśleć o naszej Claire . Przynajmniej ja tę historię od lat tak traktuję i dlatego do niej często wracam. :) Pani Gabaldon napisała bardzo ludzką normalną babkę, która w swoim życiu potrafi walczyć o siebie.
Wiem że to tylko baja ale bajka terapeutyczna, która wiele kobiet z mojego otoczenia podnosi na duchu. :)
Jak nie mam pieniędzy myślę o Claire - ona tez nie miała i jakoś żyła, ba ... dawała sobie radę.
Jak minie moja połówka wk.. i uprze się jak stary osioł ( a robi to dość często ) to myślę - Claire miała gorszego osioła i umiała sobie z nim radzić, to i ja sobie poradzę.
Jak nie chce mi się myć - przypominam sobie Claire i idę chętniej pod prysznic, ciesząc się że to nie zimna rzeczka.
Jak mi facet ...chrapie - przed kolejnym kopniakiem w jego nogę ... myślę o Claire - ona miała gorzej - wspóchrapaczy było często kilku :)
Jak potrzebuję wymówki do kolejnego kieliszka wina .... Claire też mi pomaga ... jej wolno to i mi. itd ...
Jak mój rodzinny Szkot przyjedzie to znowu powie, że się z niego nabijam ;)
Spróbuj coś dłużej rrrr zaakcentować... Od razu robi się czujny!
Czy to jest serial dla młodzieży, czy dorośli też mogą się za to zabrać? Postacie i wątki przedstawione są w sposób dojrzały czy uproszczony?
To jest serial dla dorosłych. Jest za dosłownie pokazany sex, dużo krwi, brutalnej smierci i flaków z wypływającą krwią.
Przeciez seks uprawiają już 14-latki. Pornosy oglada mlodziez od 16 roku zycia. Krwawe horrory to ulubiony gatunek dzieciarni. Ja pytam czy rzecz jest dojrzala fabularnie, psychologicznie, czy jest to raczej tanie romansidlo dla infantylnych gospodyn domowych?
Zmusilem sie. Jak cos jest sf to zwykle nie moge sie powstrzymac. I powiem uczciwie, ze nie zaluje. Nie jest to serial wybitny, ani tym bardziej genialny, ale jest to solidna telewizyjna robota. Postacie sa nakreslone troche schematycznie, ale przekonujaco przedstawione sa realia zycia klanowego. Zgrabnie wkomponowano w to ludowy szkocki folklor. Sa oczywiscie pewne anachronizmy, ale w tego rodzaju produkcji nie sposob bylo ich uniknac.
Nie do konca rozumiem temat uzycia szkockiej odmiany jezyka gaelickiego (zwanego irlandzkim). W tym serialu Szkoci posluguja sie nim w rozmowach miedzy soba zamiennie z jezykiem angielskim. Wydaje sie to dosc dziwne. Rozumiem, że w kontaktach z Angielka uzywaja angielskiego, ale w rozmowach miedzy soba dominowac powinien jeden ALBO drugi jezyk, a nie oba naraz. Poza tym, z tego co czytam, w XVIII wieku zakres uzywania gaelickiego w Szkocji nie byl juz zbyt duzy. Popularniejszy byl lallans, ktory byl jezykiem urzedowym Krolestwa Szkocji, jeszcze zanim doszlo do unii. Z drugiej strony rozumiem, ze akcja toczy sie wsrod szkockich gorali, ktorzy najdluzej pielegnowali gaelicki.
Wiekszosc aktorow to Szkoci, ale zapewne w przygniatajacej wiekszosci nie znaja gaelickiego. Dlatego naleza sie brawa dla tworcow za lingwistyczne przygotowanie aktorow do fonetycznego odtwarzania jezyka im niemal zupelnie obcego. A wymowa jezykow celtyckich do najlatwiejszych przeciez nie nalezy.