Dobrnęłam przewijając do końca pierwszego sezonu i nie dam rady dalej...Niestrawialne bzdury, szmira dla pensjonarek...Pewnie gdybym obejrzała ten serial w wieku kilkunastu lat, byłabym zachwycona, a teraz wiem, jak szkodliwe są tego typu obrazy. Tyle pieniędzy wydanych na tanie romansidło, są wprawdzie jakieś wstawki historyczne, ale obrazu całości to nie zmienia. Naciągane, bezsensowne dziełko. Brak szacunku dla odbiorcy i tyle...
Zgadzam się w 100 procentach. Zupełnie nie rozumiem fenomenu tego serialu... Wśród tylu dobrych produkcji fantastyczno - historycznych to jakiś cud że Outlander wogóle cieszy się jakaś popularnością... Nie wiem też, jak można było po pierwszym sezonie brnąć dalej...
Ależ to przecież konwencja (romansu i filmu przygodowego w jednym, z planem historycznym w tle). Gdzie powiedziano, że film (lub w ogóle sztuka) ma imitować życie? Czy obrażamy się na Bonda, Gwiezdne wojny albo filmy Tarantino, nie mówiąc o westernach czy Shreku, dlatego że przedstawiają nieprawdziwe (niewiarygodne) historie? Co by nam pozostało z kina, gdybyśmy odrzucili te wszystkie fantazje? Outlander - w ramach przyjętej konwencji - jest zrobiony niezwykle starannie, z dbałością o szczegóły, tworzące tzw. koloryt historyczny. Piękne zdjęcia, muzyka, rozmach... Oglądam z dużą przyjemnością, bez pretensji, że to bajka. Kto nie kocha bajek?
Twórcy serialu brnęli dalej, kaszana zwykle świetnie się sprzedaje....My odbiorcy na szczęście nie wszyscy musimy to znosić przez kilka sezonów...
Bardzo dobry serial który ukazuje wątek historyczny miłosny i fantastyczny piękne widoki dobra gra wartka akcja piękne wieczory ;)
Za dużo to jest w "365 dni" oraz "Przez moje okno", w serialu przynajmniej poznajemy jakąś inną kulturę. Poza tym miesza się wiedza XX i XVIII wieku, nawet w 6 sezonie.
U Rowling przedstawiła swój świat przez dziurkę od klucza - Hogwart, tutaj dziurką jest Claer, która stara się przetrwać i uciec, a następnie ratuje najbliższych swoją wiedzą.
Dokładnie, płaskie, postacie bez wyrazu, mdłe, nawet Randall zamiast grozy wywołuje tylko śmiech z zażenowania. Scena z gwoździem... Krzyczałam "niech to się w końcu skończy" i nie z uwagi na me wrażliwe serduszko, nie wołając w ekran o litość dla bohaterów, czy z obrzydzenia, ale to było tak żenujące, że ciężko było uwierzyć, że ktoś to nagrał i się pod tym podpisał. Najgorsze jest to, że po tej scenie wiem że bohaterowie jak zwykle umkną cudem zaleczając rany i będą się znów migdalic, bo już wiem że nakręcono kolejne sezony. Zakładałam z tego powodu, że to się rozkręci... Jak Black Seals gdzie pierwszy sezon wyglądał jak tanie porno z lat 80 a kolejne sezony ( pomijam finał) wymiatały. Outlander jest niestrawny
Och, jaka szkoda, że się tak męczyliście, ja nigdy nie oglądam filmów, które mi się nie podobają. ania74, kastell oraz agataq, patrząc, jakie filmy wysoko oceniają, doprawdy, powinni awansować do grona wybitnych krytyków filmowych..Brawo!!! Albo żenada?
@ Jola_1123_ Najbardziej prymitywna forma argumentu w dyskusji to "osobista wycieczka" czyli komentarz pod adresem rozmówcy. Toteż również gratuluję komentarza, żenujący...A serial najwyraźniej dla pensjonarek, taka light pornografia a la romansidło...
Śliczne są zwłaszcza zdania, cyt. "..Niestrawialne bzdury, szmira dla pensjonarek... wiem, jak szkodliwe są tego typu obrazy. Tyle pieniędzy wydanych na tanie romansidło". Perełka.
Też myślę, że " Perełka"...a Pani wciąż nie rozumie, czym jest "osobista wycieczka", a czym jest argument w dyskusji...
Ps. Proszę nas przekonać, że serial jest wspaniały, a nie atakować komentujących osobiście...
Tanie romansidła to są "Rycerz pucharów" (Knight of Cups) (2015) albo "Nieulotne" (2013). W serilu głónie bohaterowie przechodzą chociaż przemiany wewnętrzne i pokonują przeszkody, zarówno osobiste jak i społeczne.
Bo seks pokazany jest w piękny sposób, jako element miłości, przyjaźni małżeńskiej i prawdziwej bliskości oraz jedności małżonków. Bo to niebezpieczne, kiedy w oprawie romantycznej historii możemy zobaczyć kawał prawdziwej historii . Bo ludzie nie lubią piękna i nie lubią prawdy o ludzkiej naturze ani nie lubią aby przypominać im do czego są zdolni i byli zdolni w historii świata. Bo na siłę trzeba być oryginalnym i powiedzieć, że szmirą jest to co wiele osób doceniło. Ja tym wszystkim domorosłym krytykom polecam, żeby sobie wyobrazili siebie jako aktorkę lub aktora obsadzonego w jednej z głównych ról i jak sobie by z tym poradzili. Naprawdę, trzeba być dobrym w swoim fachu takiemu wyzwaniu, a ja obejrzałam dopiero siedem odcinków. Pieprzenia farmazonów, że Randall to postać zabawna nawet nie skomentuję. Takie silenie się na bycie oryginalnym w ocenie naprawdę dobrego serialu, jest dla mnie groteskowym pomysłem, ale, co kto lubi. Są ludzie, którzy za sztukę uznają masturbowanie się nad krzyżem, czy rozsmarowywanie ekskrementów na ścianie, zatem gusta są różne i musimy się z tym pogodzić. Przyklejanie się do asfaltu ponieważ "planeta płonie" jest mądre, a serial "Outlander" jest szkodliwy i godny plecenia tylko dla pensjonarek. Żyjemy w przedziwnych czasach :)
Podpisuję się pod tym w 100% Wątki miłosne w serialach lub filmach na ogół są mi obojętne. Zazwyczaj są wątkami pobocznymi jakieś historii w zależności od gatunku filmu (oczywiście pomijając komedie romantyczne). Natomiast w tym serialu wątek uczucia między bohaterami jest bardzo ciekawy. Nie jest wulgarny. Ekscytuję się każdym kolejnym odcinkiem. Chce więcej i więcej...
Fajna, nietypowa historia miłosna, świetne kostiumy, wątki historyczne, chemia między głównymi bohaterami, bajeczna Szkocja w tle i zaskakujące zwroty akcji. Jak dla mnie wystarczy, żeby polubić. Nie znam serialu, który WSZYSTKIM by się podobał równo.