Beznadziejny... Nie da się tego oglądać. Zmiana aktorów zawsze wypada niekorzystnie i to się odczuwa. Interpretacja roli przez Claire, tez zmierza ku przepaści.
Pierwszy sezon jest jedynym w miarę dobrym sezonem. Polecam książki.
Pomimo licznych mielizn są o wiele bardziej strawne w odbiorze.
Obejrzałam serial kilka razy (zazwyczaj przewijając do konkretnych wątków). Jest w nim sporo nieścisłości i mam na myśli logikę fabuły, a nie aspekt historyczny, bo nie o to tu chodzi. Natomiast najnowszy sezon potwornie mnie zawiódł.
Brak fascynującej kreacji Jenny - pełnej emocji, idealnie oddającej uczucia, no ale cóż, nie pierwszy to serial, w którym dzieją się takie rzeczy. Natomiast problemem są najnowsze odcinki w całości. Są długie, ale jak dla mnie bez wartościowych treści.
Claire nagle postanawia powiedzieć rodzinie kim jest - bum mówi, wszystko gra.
Ma jechać do Ameryki a Jamie zostaje - bum, luz. Ma dostarczyć list - bum już wszystko wiadomo i nagle ten nie żyje, tu ślub. Nawet Bug, który miał się zemścić na Ianie, za zabicie żony wchodzi i znika. To wszystko, istotne wątki umierają, znikają.
Może w kolejnym odcinku będzie lepiej. Może pokażą, jakie są losy młodego Jema (choć mało prawdopodobne). No i nagle Dougal i Geillis jak gołąbki. Za dużo i za mało zarazem.
I tak obejrzę do końca i pewnie 8 sezon też. Ale jak dla mnie nic by się nie stało, gdyby skończyli nawet na 5 sezonie.