Lekki szok mnie ogarnął gdy cześć spoilerów, o których czytałam się spełniło...Moje zadowolenie to takie 50/50. Z jednej strony jakoś Stefana nie żałuję, ale z drugiej mi go żal. Żal mi też Steleny bo całe życie odbierałam ten serial jako opowieść o tej dwójce. Tymczasem JP doesn't give a fu.ck about them. Ze śmierci Stefcia dobre chociaż to, że skończyło się rakowe Steroline.
Elena została sobie z Damonem i żyli długo i szczęśliwie...Meh.
Ostatecznie wszyscy poza Stefanem dostali jako takie happy endy, nie wspominając o Caroline i jej "małym" podarunku od Klausa. To się dziewczyna obłowiła. xD
Dopadła mnie nostalgia. Pomimo, że nie oglądam serialu od odejścia Pierwotnych, czyli jakieś 4 sezony, to jest mi smutno, że to już koniec. Poza tym, że The Originals też zmierza ku końcowi, co Plec chyba właśnie potwiedzila...
a mi się podobał odcinek :)
i ostatnia scena, przez która chce mi sie płakać ze to już koniec :(
szkoda mi Bonnie, powinna dostać swoje happy ending z Enzo, znienawidziłam Plec jak go uśmierciła ;/
Zgadzam się, uważam że jak pokazali już po śmierci jak sie wszyscy jednoczą, brakowało mi sceny w której Bonnie przytula Enzo :)