Masochistyczne wyżywanie się na wampirach, za pomocą Stephanie Meyer, i adaptacji jej książek jest straszne. Zawsze zaciekle broniłam się przed fatalnym stylem całej filmowej sagi. "PW" obejrzałam z czystej ciekawości, przekonana o nieuchronności, zmiażdżenia krytyką tego serialu. Pierwsze trzy odcinki dość banalne mnie odstraszyły, ale teraz po obejrzeniu jedenastu, jestem w szoku. To się naprawdę trzyma kupy. Fabuła wciąga, serial nie nudzi widza, a perypetie miłosne, to nie jest główna strawa.

Irytująca na początku była Nina Dobrev, lecz dziewczyna ewidentnie się wyrabia w kolejnych epizodach. Aktorsko to może nie jest Mount Everest, ale choćby rola Iana Somerhalder'a, jest sporym wyczynem, zważywszy na to, iż ostatnio mieliśmy do czynienia z Pattinsonem, który potrafi przez cały film mieć ciągle ten sam wyraz twarzy. Już dawno nie mam piętnastu lat, tym większe uznanie dla scenarzystów i reżyserów, bo jak chcę potrafię być strasznie wybredna, a ten serial niesamowicie mi się podoba.

Moda na wampiry spłodziła kolejną produkcję, tym razem jednak dla odmiany, produkcję wartą uwagi. Z założenia serial dla nastolatek, choćby wątkiem Jenny, nadrabia braki dla starszych widzów. Jeśli ktoś na siłę będzie chciał krytykować "PW", zrobi to tak czy siak. Warto jednak najpierw się upewnić co do słuszności osądu, bo w tym akurat konkretnym przypadku, mamy do czynienia z ciekawym, rozrywkowym serialem akcji. 8/10