Serial ten mógłby konkurować z najlepszymi gdyby nie 8 sezonów. Uważam, że 5 to absolutny maks. Dlaczego?
Zaczynamy z grubej rury czyli jakaś 500-letnia panienka ucieka przed super hiper pierwotnymi wampirami. Oczywiście gdy sobie je wyobrażamy i w końcu na nie natrafiamy myślimy sobie "no to teraz Stefany, Eleny mają przejeb..." Niestety jeden z pierwotnych braci od razu ma skręcony kark, później z resztą już cała rodzina pierwotniaków miała minimum raz wykręconą głowę. Zastanawiasz się, co jest nie tak z tymi pierwotnymi skoro łomot dają im niecałe dwa 2 wiekowe wampiry? No ale pojawia się tata wampir, ucieleśnienie zła, przed którym uciekają pierwotni przez 1000lat... pół odcinka, jedne spotkanie z tym nad pierwotnym szefem rodziny, bratem Klausem i... tata dead. Uciekasz 1000 lat, po czym w 15s zabijasz swoje zło wcielone.
Na tym nie koniec, bo praktycznie w połowie sezonów pojawiała się nowa najgroźniejsza super postać, która żyła może kilka odcinków lub sezon. Było to mama, która była nadzwyczaj największą magiczką świata, w zasadzie pierwszą super hiper czarownicą... 2-3 odcinki żyła i wyparowała. Stefan z bratem wydawałoby się, że mogą już żyć pełną gębą to niestety mamy powrót złej Katariny, krwiożercze syreny i na koniec zostaje nam... DIABEŁ. Tak diabeł. Może być coś gorszego od diabła? He nie dla naszej super drużyny z Mystic Falls. Oni tam nawet diabła w kilka odcinków uśmiercili. By na koniec w połowie odcinka zakończyć te 8 sezonów w sielankowy sposób.
Ten serial był tak głupi, że sam się zdziwiłem dlaczego oglądałem aż 8 sezon po 22 odcinki każdy. Oczywiście nie będę ukrywał, że 1/4 z nich zwyczajnie przelatywałem (jestem facetem i wpatrzone oczy bohaterki głównej w oczy braci mnie zwyczajnie nudziły) Miał jednak to co faceci lubią najbardziej. Krew, łamanie kości, skręcanie karków i absolutnie zero poprawności politycznej. Mrok serialu działał na wyobraźnię i cały czas zastanawiałem się jak to się skończy. Niestety jak napisałem wcześniej koniec choć wyjaśniony pozostawił spory niedosyt.
Ogólnie to serial z moich młodzieńczych lat. Miło wspominam, choć nigdy nie dotrwałam do wszystkich sezonów, co mnie bardzo cieszy. Fajna była fabuła, tajemnica, milion pytań. Przede wszystkim coś się działo, nie dominował trójkąt miłosny. Nie była to opera mydlana typu ja cię kocham a ty mnie nie i na tym tylko bazował serial. Ogólnie oglądałam z zaciekawieniem do wątku z Silasem. A potem to już moim zdaniem przesadzili w kombinowaniu. Potem z tego co wiem odeszła główna aktorka. Tak jak mówisz. Serial fajny, ale za dużo sezonów. To niestety często gubi dobre seriale. +Czasami brak pomysłu na zakończenie i domknięcie wszystkich wątków.