Są tu jacykolwiek fani pary jaką są Stefan&Elena? Pytam ponieważ odebrałam wrażenie, że Polacy preferują jednak Elenę z Damonem... ;)
"Ja daję każdemu prawo do błędów czy raczej zwykłej ciekawości - nawet Stefkowi;)"
Ależ oczywiście, każdy popełnia błędy, nikt nie jest idealny.
Tylko że widzisz do czego ta Stefkowa ciekawość doprowadziła. I jeszcze śmiał po "śmierci" Boonie podejść do Eleny z herbatką i jej wmawiać, że to wszystko wina Klausa. Ano ok, ale gdyby nie jego ciekawość to by tego Klausa nie mieli na głowie. Bo jakoś Elena przez te swoje 17 lat nie miała na głowie pierwotnych.
Znasz kogoś kto nawet komuś bliskiemu nigdy przenigdy nie skłamał w istotnej sprawie?
Bo ja nie;)"
A znasz kogoś kto wybacza komuś każde kłamstwo ? Okej, jak w istotnej sprawie to potrafię to zrozumieć, np. gdy Damon musiał okłamać Elenę w sprawie śmierci Bonnie bo inaczej Klaus wybił by każdego z nich po kolei. Stefan może i też kłamał w istotnych sprawach, ale musisz mnie oświecić bo ja takowych nie pamiętam. Jeśli ktoś by mi cały czas opowiadał jak to jego brat jest zły, mściwy i bez człowieczeństwa jednocześnie skrywając swoją mroczną przeszłość, albo przespał się ze mną w tym samym pokoju gdzie leży zdjęcie jego ex identycznie wyglądającej jak ja to nie byłabym zadowolona i tak łatwo bym mu nie wybaczyła. Może jakaś dziwna jestem, trudno ;]
" no cóż, ja w ciągu chociażby dwóch ostatnich odcinków naliczyłam dwa, w 21 - chciał się zamienić miejscami z Jenną, w ostatnim - dał Klausikowi zrobić z siebie maskotkę, wyrzec się wszystkiego na co tak długo pracował - w zamian za życie dla Damonka;)"
No, a palców jest 5. Tu się zgadzam, sama pisałam po emisji, że Stefek mi zaimponował i zmieniłam trochę o nim zdanie. Ale to, że pod koniec sezonu postanowił działać nie zmieni tego, że przez 20 odcinków nie robił nic. Jeśli już coś robił, to przy pomocy Damona, często nawet przypisując sobie jego zasługi.
"Między Steleną przyjaźni nie ma."
Proszę Cię, oczywiście że jest;)
Skoro tak uważasz ;)
W kwestii Stefkowego udawania: absolutnie zgadzam się z blush.
A jeśli chodzi o porównanie do Billa i Edwarda - Billuś to oszust jeden, a Edek był o wiele uczciwszy wobec Belli, niż Stefek wobec Eleny. Próbował ją do siebie zniechęcić, powtarzał ciągle, jaki to z niego potwór straszny jest, chociaż od czasów jak sobie zabijał morderców i ich wysysał, nie miał żadnej wpadki. A Stefcio? Nawet się otwarcie nie przyznał do tego, że ma z ludzką krwią spory problem. Twierdził, że pije krew zwierząt dlatego, że chce być dobry, nie dlatego, że po prostu na ludzkiej nie panuje nad sobą w najmniejszym stopniu. To, że problem ma wynikło dopiero, kiedy Elena dała mu swoją krew w Let the Right One In i zaczął się kryzys. O jego fazie mordowania rodzin założycielskich i wysysania mysticfallsowych dziewoi Elena dowiedziała się z dziennika Jonathana Gilberta. Już nie wspomnę o (minimum jednej!) zmasakrowanej wiosce. A chyba raczej powinien był jej powiedzieć, że nie zawsze był takim świętym Stefanem od puchatych króliczków.
I znów, blush ma rację, już dawno Elka powinna mu podziękować za współpracę.
A teraz, dlaczego uważam, że dla Stefka poświęcenie się w rytuale było ostatecznością? Gdyby tego tak nie traktował, poszedłby do Klausa o wiele, wiele wcześniej, niż to zrobił. Poszedł do niego, bo uznał, że Elena mogłaby mu mieć za złe, że od tak pozwolił zabić Jennę. A kiedy wpadł na pomysł poświęcenia się Damon? No, sporo wcześniej. Uwolnił Caroline i wiedział, że Klaus nie wykorzysta Kat, pozbawił go wilkołaka, ale mógł od razu zaproponować mu innego wampira - jednocześnie nie narażając nikogo innego. Nie wiedział nawet, że jest umierający, kiedy podejmował tą decyzję. Stefek potrzebował bardzo silnego bodźca, żeby w ostatniej chwili - nie widząc innego wyjścia - uznać, że tak będzie, mimo wszystko, najlepiej.
Co do Eda - dla mnie to skonczona wiśnia - zgrywał porządnego, ale tak naprawdę tylko wzmacniał u Belki poczucie, że jest jej niezbędny, że bez niego sobie nie poradzi...
Ba, że ona bez niego nie umie żyć - i to dosłownie!!
Niby to miała być taka niezwykła troska, ale jak dla mnie to Edward pogrywał sobie z Belką jak z bezmyślną lalką, z tym że ona nie miała nic przeciwko temu, była jak najbardziej zaXD
A już kompletnie mam ochotę tego picusia kopnać w dupencję, jak se wspomnę rozpacz ( no tu to autentycznie zrobiło mi się jej żal) w jaką wpadła, gdy ten kretyn ją zostawił zaraz po tym, jak na ich drodze pojawił się problem z Jasperem.
Wielką miłość Edwarda "pokonała" kropla krwi z palca Belki...żal.
Jesli chodzi o zarzuty wobec Stefana.
Że nie powiedział jej jaki był niegdyś...
Po pierwsze, minęła ponad setka lat od tamtego czasu, Stefan bardzo się zmienił.
Po drugie, niemal każdy chyba chce pokazać się od jak najlepszej strony...
Gdyby Stef na chociażby trzeciej randce wypalił:
"Wiesz, były czasy gdy troszkę szalałem, raz nawet wyrżnąłem całą wioskę, takie tam, nic specjalnego - nie warto do tego wracać...";)
Hm, podejrzewam że jego szanse u Elenki stopniały by dość znacznieXDXD
Widzę że nie dojdziemy do porozumienia;)
Założę się, iż gdyby Stefan poszedł do Klausa wcześniej z taką propozycją, to zaraz byłby lament:
"A ten co znowu, gdzie się pcha? Cholerny Stefan jak zwykle bohatera zgrywa!"XD
Jestem przekonana, że gdyby Damon nie został ugryziony i poszedł zaproponować siebie za Jennę - to polałby się na niego deszcz zachwytu, jaki to on nie jest wspaniały i że to Damon się jak zwykle poświęca, i nikt tego nie doceniaXD
Czemu nikt nie docenia Stefka, ja zapytuję??
Nawet jeśli zgodzić się po części z tymi zarzutami wobec młodszego Salvatora...
Faktu nie zmienia, że Stefek stara się jak umie najlepiej.
Za Edwardem od czasu New Moon nie przepadam, wręcz nie znoszę, za to uwielbiam Jacoba, ale to już inna kwestia :D
Edward przynajmniej potrafił się wycofać, Stefan jest zbytnim egoistą żeby się z Eleną rozstać dla jej dobra. Bella wpadła w depresję dopiero po odejściu Edka, Elena chodzi nieszczęśliwa praktycznie cały czas pomimo tego, że jest ze Stefanem. Jak już na jej twarzy pojawi się uśmiech, to znika, przez niego.
I tyle mam w tej kwestii do powiedzenia.
"Gdyby Stef na chociażby trzeciej randce wypalił:
"Wiesz, były czasy gdy troszkę szalałem, raz nawet wyrżnąłem całą wioskę, takie tam, nic specjalnego - nie warto do tego wracać...";)
Hm, podejrzewam że jego szanse u Elenki stopniały by dość znacznieXDXD"
Nie przesadzaj, ok ? ;) Bo obie dobrze wiemy, jak to mogło być rozegrane. To co opowiedział podczas "romantycznego weekendu" mógł równie dobrze powiedzieć wcześniej, sam z własnej woli i na pewno Elena doceniłaby jego szczerość, której niestety nie ma.
Jestem przekonana, że gdyby Damon nie został ugryziony i poszedł zaproponować siebie za Jennę - to polałby się na niego deszcz zachwytu, jaki to on nie jest wspaniały i że to Damon się jak zwykle poświęca, i nikt tego nie doceniaXD
Bo taka jest prawda ;) On cały czas się poświęca, jednocześnie jednak widzimy jego wady, więc to nie jest na zasadzie: Ach ten Damon, ideał!
A Stefan jest bardzo często przez Stelenowców tak właśnie postrzegany.
"Czemu nikt nie docenia Stefka, ja zapytuję??"
Ale powiedz mi, za co ja mam go tak naprawdę doceniać ? ;)
Okej, doceniam to, że się oddał Klausowi, to było bardzo odważne i widać było, że dla brata zrobi wszystko (choć równocześnie może mu powiedzieć prosto w twarz, że jego ukochana kobieta nigdy go nie będzie szanować). Doceniam to, że chciał zamienić się z Jenną w rytuale (choć wcześniej zamiast starać się go opóźnić żeby Elena nie stała się wampirem pojechał z nią na wycieczkę). Ale poza tym ?
"Faktu nie zmienia, że Stefek stara się jak umie najlepiej."
Tyle, że właśnie on się nie stara. Powiedz mi White, czy gdyby ktoś ci bliski miał właśnie umrzeć za kilkanaście godzin, siedziałabyś na kanapie i wzruszała ramionami? Nawet jeśli wiedziałabyś, że nic nie możesz zrobić to na pewno byś wariowała, nie mogła usiedzieć w miejscu, próbowałabyś wszystkiego żeby tylko ocalić tą osobę, nawet jeśli te działania nie miałyby sensu.
Stefan uznał, że będzie co będzie i dopiero w chwili, gdy Klaus rzeczywiście zabrał jego dziewczynę, dotarło do niego wreszcie co się dzieje.
"...Stefan uznał, że będzie co będzie i dopiero w chwili, gdy Klaus rzeczywiście zabrał jego dziewczynę, dotarło do niego wreszcie co się dzieje."
Lepiej późno niż wcale ;) Pomimo błędów, które popełnił Stefan, cały czas darze go sympatia i nie wiem czy cokolwiek to zmieni :)
Sympatia a nieumiejętność dostrzegania błędów i idealizacja to zupełnie co innego ;)
Też lubię Stefka i pisałam już o tym. Tylko gość mnie strasznie wkurza swoim zachowaniem. Ale jako postać ma potencjał.
O kurde. nie chcę się kłócić;)
Jednak wydaje mi się, że na tym forum ( co ja mówię, na każdym forum o TVD;) to raczej Damon jest idealizowany, jego błędy są niedostrzegane, a dobre uczynki wyolbrzymiane.
Z kolei Stefkowe przewiny są wyolbrzymiane do potęgi;)
Ale spoko, wiem że z Damonowcami się nigdy nie wygra, zbyt wielka to siłaXD
Nie ma to jak sympatia fanówXD
White, owszem, my, Delenowcy, trochę demonizujemy Stefka, ale za to Stelenowcy uważają Stefka za aniołka zupełnego, bez wad itd.
Ja Damona nie idealizuję, widzę jego błędy, ale też rozumiem, skąd się biorą. Może trochę za bardzo go usprawiedliwiam, ale cóż, mam do niego słabość ;)
Czy dobre uczynki Damona są wyolbrzymiane... Jak dla mnie - nie. Ale ja nie jestem przecież obiektywna :P
Spoko, ja nie uważam Stefka za kompletnego aniołka, czasem pokazuje pazurki, ale z rzadka i są one krótkie....jak na wampira ofkorsXD
Bo prostu dziwi mnie, że aż tak bardzo jest napiętnowany, wg mnie nie całkiem słusznie;)
Właśnie, Stelenowcy widzą Stefana jako ideał, rycerza w lśniącej zbroi na białym koniu i tak dalej. Są ślepi na jego wady tak, jak Elena. My widzimy Damona takim, jakim jest - z jego rozchwianiem emocjonalnym i wszystkimi błędami i głupotami, jakie zrobił.
A co do tego, że dotarło do Stefka, co się dzieje, jak już mu Klausio Elenkę zabrał - co zrobił Stefcio zaraz potem? Ano, do braciszka zadzwonił, bohater! Za to chyba nie należy mu się pochwała, że praktycznie wszystko zwala na brata?
Co do Eda...
Na miejscu Belki to po tym jak by mnie zostawił ( już abstrahując od tego że ja w ogóle nie chciałabym się z tym cielakiem związaćXD kopła bym go w dupę mentalnie i rzuciła się właśnie na Jacoba, choć raczej mam na myśli tego książkowego - bo to był naprawdę spoko facet i dla Belki zrobiłby wszystkoXD
Belka chodziła przeszczęśliwa gdyż za mądra ani zbyt wymagająca to ona nie była - do szczęścia absolutnego wystarczył jej tylko ten łoś Cullen.
Wystarczyło że pojawiło się toto błyszczące na horyzoncie i Belka mogła podśpiewywać "A mnie do szczęścia nie trzeba już nic...yeah"XD
Gdy jego zabrakło, świat jej się cały zawalił...
Z całym szacunkiem, ja tutaj (prawie) zawsze widzę jedynie próby usprawiedliwiania Damonka ze złych postępków. Nie widzę by ktoś tu specjalnie podkreślał jego wadyXD
Z kolei Stefan to za byle co zostałby najchętniej powieszony na suchej gałęzi;)
Jedynie Stelenowcy czasem nieśmiało coś wtrącą - jednak zaraz zostaną zasypani górą kontrargumentów, także się wycofują.
Nie chcą by rozszarpani, nie dziwię się;)
Ja się odzywam, bo i tak już jestem w strzępachXD poza tym żal mi Stefka, że tak się po nim jedzie jak po łysej kobyle i nikt go nie broni...
Damonek ma full obrońców a Stefek maluczko, biedny;)
Tak to jest, kiedy się jest niewyrażnym niestety, i nie umie robić cud eye-thing, hehe.
Mimo że lubię Stefka ( a jak patrzę na te pojazdy do niego, do zaczynam lubić go jeszcze bardziej ;)mimo wszystko tak po prawdzie paradoksalnie bardziej uwielbiam Damonka, zwłaszcza tego z I sezonu, kiedy większą właśnie świnką byłXD Ale też staram się ani nie umniejszać jego win ( co Damonowcy czynią nagminnie, wybaczcie;) ani nie wyolbrzymiać jego zasług - adekwatnie pogrążając Stefka...
No dobra, może mam taki sentyment też teraz do Stefy, bo mimo wszystko w porównaniu do swojego pierwowzoru książkowego to ten serialowy jest normalnie kozak nie z tej ziemiXD
Straszną pipcią jest książkowy Stefano...
Ale wracając:
No bo powiedzcie czy nie jest tak ( to mnie totalnie powalaXD:
- czemu (jak by wypadało;) zawsze niemal zamiast żałować ofiar Damona, litujemy się nad Damonem?
Przykłady:
- Damon zabiła Jeremy'ego, gdy niedobra Kat z niedobrą Elenką powiedziały mu że go nie kochają;)
Biedny Jer leży w ramionach zrozpaczonej Elenki, dogorywa - a jaka jest reakcja powszechna?
"O jezu, Damnoek taki biedny, jak on cierpi strasznie...te dwie okrutnice prosto w oczy mówią mu, że wolą jego brata..aaaa. BIEDNY DAMON, NIKT GO NIE KOCHA, BUU!!" xd
Kit, że Jer by zginął, nikt się wielce nad nim nie lituje, bo co tamXD
- Po ugryzieniu wilkołaka umiera Rose. Damon w rozpaczy zabija dziewczynę na drodze..
Co się dzieje?
Nikt, ale to nikt absolutnie nie użala sie nad biedną niewinną ofiarą...Niemal wszyscy załamują ręce nad oczywiście biednym Damonkiem...
- Znów, Damon wściekły że nie znalazł posłuchu u brata i Elenki, rzuca się na Bogu ducha winną, tak bardzo mu oddaną Andie...I znów wszyscy płaczą nad nim, nie nad nią - a jeszcze niektórzy się cieszą, że Damonek mógł sobie ulżyć dzięki takiej przegryzceXD
- Damon daje Elenie krew, mimo że wie iż ona tego absolutnie nie chce. Nie chce być wampirem i mieć śliczne długie kiełki;), odmawia jej prawa decydowania o własnym losie, bo ma być tak jak on chce i koniec. Nikogo nie obchodzi ( prawie;) to że dziewczynie może to BARDZO nie odpowiadać. Dla zdecydowanej większości Damon jest oczywiście bohateremm, chciał j uratowa za wszelką cenę...
Ale niech tylko Stefan by tak zrobił - jojezuuu, zawisnął by od razu na paluXD
Coby to dało, jakby Stefan się stawił Klausowi?
Zginąłby raz dwa, i to jeszcze na oczach ukochanej...
No bajer, Elenkę na pewno toby podniosło na duchu;)
Tego to też nie rozumiem, pretensje do Stefka że sie nie rzuca z motyką na słońce.
Zresztą, o ile sobie przypominam to Stefek nie był wcale spokojny, miał zamiar fikać ale dziewczyna kazała mu spasować...
Jak ostatnia naiwna mam jeszcze nadzieję, że aż tak bardzo i strasznie się na mnie nie obrazicie, jak się tego spodziewam, za te kilka słów prawdyXD
Pozdo i całuskiXD
Prawda, usprawiedliwiamy to, co zrobił Jerowi i wszyscy zapominamy o Jessice :P Ale prawdopodobnie wynika to z faktu, że w ostateczności Jerek przeżył, a Jessica nie była ważna, do tego scena genialnie wyszła i się nie myśli o tym, że dziołchę zabił.
Nie mówię, że to dobrze, że zabił jedno i drugie. Nie mówię, że to nie było złe. Staram się nie usprawiedliwiać go w 100%, ale rozumiem, skąd się pewne jego zachowania biorą.
A gdyby to Stefek dał Elenie krew, to bym go chyba pod niebiosa zaczęła wychwalać. I mówię absolutnie serio. Wreszcie przyznałby się do tego, że chce mieć Elenkę-wampirzycę i wreszcie coś by zrobił (bo to jeszcze jest przed jego poświęceniami z 21 i 22 odcinka).
"A gdyby to Stefek dał Elenie krew, to bym go chyba pod niebiosa zaczęła wychwalać."
Żartujesz, naprawdę???
Jestem w szokuXD
No to szkoda że tego nie zrobił...
Ach, czemu on taki ciężkomyślący ten Stefek?
Nie umie se zaskarbić sympatii;)
No, dobra, może to trochę wyolbrzymiłam, ale byłabym skłonna naprawdę popatrzeć na niego o wieeeele przychylniej. Bo pomijając kwestię totalnej bezczynności przez większość 2 sezonu, moim największym zarzutem wobec Stefka jest to, że udaje, że pewnych rzeczy nie odczuwa (pragnienia ludzkiej krwi na początku 1 sezonu, pragnienia przemienienia Eleny, instynktów wampirzych, itd.). A gdyby dał Elence krew, wreszcie by się przyznał do części tych uczuć, jednocześnie zaczynając działać.
A jeszcze w tym samym odcinku, kiedy Damon dał Elenie krew, Stefcio bardzo mi się naraził, zabierając Elenkę na sentymentalno-romantyczną wycieczkę, zamiast robić coś konstruktywnego albo szukać sposobu na to, żeby Elena wampirem nie została. Podczas gdy, oczywiście, Damon działał, żeby naprawić swoje błędy. Czy za to mam chwalić Stefana i potępiać Damona? :P W tym kontekście chyba wiadomo, kto wypadł lepiej :P
No dobra, jeśli chodzi akurat o ten epizod to rzeczywiście, Damonek wykazał się większą inicjatywą i za to należą się brawka;)
Aczkolwiek jak by to powiedzieć, tak naprawdę to "nie było czego się trzymać"...
Tak się naprodukowałam, zerwało mi połączenie i zjadło odpowiedź, buu ;(
Ale w skrócie - Edek nigdy nie przekonywał Belki, że jej jest niezbędny, ona sama sobie to uroiła. A jak ją zostawił, to sam wytrzymać nie mógł i siedział na jakimś strychu w slumsach w depresji totalnej.
Wracając do Stefka - biorąc pod uwagę to, że oni chyba traktują swój związek poważnie, to Stefek powinien był Elenkę uświadomić co do swojego dawnego hobby... Wyobraź sobie, że wiążesz się z gościem, robicie plany, on ideał, wszystko cacy, aż tu nagle wracasz do domu, patrzysz, a on sobie w żyłę daje. I do Ciebie z tekstem "Miałem ci powiedzieć, wiesz... miałem problem, ale to dawno było, nieważne". Raczej miałabyś problem z przejściem nad tym do porządku dziennego.
A od wyskoku z wioską jeszcze nie minęła setka. No i nie wiadomo, czy pomiędzy 1917 a 2010 jakiejś wpadki Stefcio nie zaliczył.
A Damon poszedł się ofiarować za Jennę - kiedy jeszcze nie wiedział, że Jenna została wybrana na miejsce wampira. Po prostu poszedł, żeby nikt inny nie ucierpiał, nie wiedząc nic o ugryzieniu.
Ja nie mówię, że to nie było ładnie ze strony Stefka, absolutnie nie :P Tylko że nie podoba mi się, że zwlekał z jakimkolwiek działaniem do ostatniej chwili. Doceniam, oczywiście, że doceniam gest, ale to nie naprawia całego złego wrażenie, jakie zrobiło jego grzanie czterech liter przez większość sezonu.
Też się z tobą zgadzam, a porownanie z narkotykami jest boskie. Nic lepiej nie oddaje tej sytuacji. Zwłaszcza, że Elena dowiedziała się przypadkiem o mrocznej stronie Stefka, bo przeczytała to w pamiętnikach Jonathana, powiedziałby jej gdyby na nie się nie natknęła?
To było pytanie retoryczne jak się domyślam :P
Czasami mam wrażenie, że gadki w stylu "Chciałem Ci powiedzieć" z playbacku lecą ;)
Gdyby o tym nie przeczytała, założę się, że Stefek by jej o tym nie powiedział. O problemie z krwią też dowiedziała się tak naprawdę po fakcie.
A to nie jest coś, co można sobie od tak pominąć. To jest integralna część Stefkowej osobowości i może mieć wpływ na ich związek, więc powinien był jej powiedzieć. A nie czekać, aż się wyda.
"Ale w skrócie - Edek nigdy nie przekonywał Belki, że jej jest niezbędny, ona sama sobie to uroiła."
Nie dosłownie.
Ale bardzo uniezależnił ją od siebie emocjonalnie.
Wg mnie to było wręcz obrzydliwe.
Truł jej dupsko a ta zgłupiała do szczętu na jego punkcie...
Jak on ją chamsko potraktował w tym lesie?
Widział jak Belce na nim zależy a mimo to sprowadził ją do parteru bezwzględnie...
Po tym jak zapewniał ją o swojej dozgonnej miłości nagadał jej i porzucił jak śmiecia.
Tylko dlatego że zrobiło się niebezpiecznie.
Dla mnie to on się p o prostu poddał cienias - tak było mu łatwiej, speldolić i zostawić dziewczynę samą na pastwę losu, czy raczej Złych wampirów.
Gdyby nie Jacob i jego nad nią ochrona, to Belka by nie żyła, takie moje zdanie.
To że dla Belki jego odejście oznacza koniec i to KONIEC z dużych liter, już było dla niego mniej istotne.
Według mnie Edwardowe doprowadzenie Belki do stanu, w którym ona woli umrzeć niż żyć - jest skulwysyństwem godnym powieszenia tego gada za jaja, wybacz;).
Zwłaszcza, że odgrywa takiego świętego wielce.
Niby gadał, że jest potworem - chodziło mu raczej o kwestię bycia wampirem ale tak naprawdę to była z niego pipka zwykła, nie miał kłów -tylko się tak odgrażał.
Ale emocjonalnym potworem był, był gnojkiem zwykłym pod warstewką lukru...
Dobra, kit z nim - nie chce mi się rozwodzić nad tym nudziarzemXD
Damon jest kochany miejscami, nie mówię że nie;)
Ale stawianie jego dobrych uczynków ponad uczynki Stefka mimo wszystko nie wydaje mi się sprawiedliwe;)
Kiedy Stefek grzał cztery litery?
Przecież zwykle wespół z braciszkiem kombinowaliXD
Tyle że Damon się bardziej "wyrywa do przodu" nie zawsze myśląc o konsekwencjachXDXD
Dobra, Edka zostawmy w spokoju. Nie demonizuję go aż tak strasznie, jak Wy xD Chociaż prawda, beznadziejnie się zachował, jak Belkę zostawiał.
A dobre uczynki Damona o tyle przewyższają Stefkowe, że jest ich po prostu więcej :P Już wolę Damona, któremu coś się nie udaje, niż zupełnie biernego Stefka.
No, dobra, Stefek może razem z Damonem kombinował, tylko że jak trzeba było coś autentycznie ZROBIĆ, to robota spadała na Damona. I to nie do końca jest wynikiem tego, że Damonek wszystko robi bez zastanowienia.
Ja mam ciągle w pamięci 1 serię i może dlatego uważam, ze Stefanowi na pewno zależy na Elenie i na Damonie. Wiem również, ze zrobiłby dla nich wszystko.
Dokładnie, zwłaszcza że w II Stefan się nie zmienił, w przeciwieństwie do innych zdawałoby się jemu podobnych bohaterów, z których później wychodziło szydło z worka;)
Tzn, w 3 też chyba wyjdzie - ale nie zapominajmy że to cena za życie Damonka tak;)
Stefek sam z siebie raczej nie zszedłby na złą drogę.
A teraz to nie ma już wyboru...
Nie można przesądzać, że Stefek nie zszedłby na złą drogę, gdyby nie Klaus. Oczywiście, to jest cena za życie Damona i zakładam, że wszyscy Delenowcy są mu za to niezmiernie wdzięczni :P Ale tak naprawdę wystarczyłoby gdyby Stefcio w jakichkolwiek innych okolicznościach wypił odrobinę za dużo ludzkiej krwi i też by zaczął szaleć.
Oczywiście, że Stefkowi zależy na obojgu, pewnie. Chociaż - i znowu się powtarzam - dla Damona byłby w stanie zrobić odrobinę więcej.
Nie wykluczają. Jeśli może być para: Damon z tym, co robił + nieskazitelna dotąd Elena, to może być i nowość: Stefan, który będzie bardziej stanowczy (już po przemianie, ale też po powrocie na dobrą drogę) + już nie tak nieskazitelna Elena (bo jednak pocałowała kogoś innego). Liczę na taki obrót sprawy, ale nie jest to dla mnie priorytetowa kwestia w tym serialu. Najważniejsze są teraz dla mnie plany Klausa :]
No właśnie, robił. A nie robi. Damon się zmienił, ale wiadomo, że jak był zły to Elena nawet nie myślała o tym żeby go pocałować. Była wpatrzona w swojego Stefcia jak w obrazek i jeśli teraz zszedł na złą drogę i będzie mordować dziesiątki ludzi to wątpię żeby to nie wykluczało "Steleny". Choć obawiam się, że scenarzyści znów zrobią ze Stefana świętego, nawet jeśli krew mu będzie wypływać z pyska i Elena będzie go sprowadzać na dobrą drogę nie czując do niego żadnej urazy za to co wyprawia.
Nie, nie sadzę, będą grać zmianami obu braci. Damon nie wydaje mi się, żeby długo taki był jak teraz.
Ja osobiście wolę Elenę z Damonem :) sorry ale Stefan jak dla mnie jest bezpostaciowy...a między Damonem i Eleną iskrzy :) widać między nimi taką więź zrozumienia. Nie dziwie się, że większość jest za Deleną :) poprostu przynajmniej się coś dzieje, mam nadzieje oczywiście, że wydarzy się coś więcej
O, czarno na białym - "wolę Elenę z Damonem, bo Stefan jest bezpostaciowy" - to mi się podoba;)
A nie < Stefan jest tak naprawdę zły, a Damon taki dobry > - błagam...
White, nie mówię, że Damon to aniołek, a Stefek diabełek :P Nie przesadzaj, proszę Cię :P Obaj potrafią być naprawdę źli i obaj mają w sobie dobro.
Po prostu Stefek nie daje wielu powodów do zachwytów jego osobą xD
Na pewno był lepszy, absolutnie. Ale też poniekąd przez to, co było w 1 sezonie, wyrobiłam sobie taką, a nie inną opinię na jego temat - w kwestii udawania kogoś innego i ukrywania istotnych faktów.
A ja Cię błagam żebyś nam nie wmawiała czegoś czego nie napisałyśmy.
To wtedy będziemy dalej dyskutować.
Ja nic nie wmawiam, to zwyczajnie wynika z komentarzy;)
Oczywiście nie przeczę źe maksymalnie to uprościłam, hehe.
Zresztą, ja po prawdzie to przecież nie jestem jakąś tam Stefankową fanką...
Też znacznie bardziej wolę od niego Damona, spokojnie;)
Ale mam ten dystansXD
uważam że obaj bracia powinni dostać swoją wersję Niny:) konfiguracja jest mi dość obojętna, choć preferuję na razie Damona z Eleną, Kat ze Stefkiem, ale na odwrót też byłoby ok. Ważne żeby Damon dostał kogo sobie wybierze, sorki dla Stefka zostaje co jest:P
Dla mnie chociażby :P
Stefek zawsze dostawał, kogo chciał. Kochał Kat - dostał Kat. Kocha Elenę - ma Elenę. Damon zawsze dostawał po tyłku od życia. Niech chociaż raz będzie z kobietą, którą kocha.
Szczególnie, że Stefek taki zawód przeżyje, popłacze przez tydzień i się otrząśnie. A Damon nie. Wbrew pozorom to Damon ma delikatniejszą psychikę. W końcu czy to Stefek przez 145 lat nie mógł się pozbierać po stracie Kat, czy Damon?
Zgadzam się. Od początku jestem za tym aby Elena była z Damonem, Stefan zawsze miał kogo chciał, pomimo tego, że jako wampir był gorszym potworem niż Damon co nie raz było udowadniane. Damon nie mógł mieć Kat, Eleny ani Rosemarie, więc jaka tu sprawiedliwość? :p
Żadna. A pech to kobiet to przecież nie wszystko. Ojciec nie szanował Damona, jego ideałów, jego odejście z Konfederacji uważał za zwykłą dezercję. Stefka ojciec szanował. A teraz Damon też nie może liczyć na to, że zostanie doceniony, bo czego by nie zrobił - jest zły. Oczywiście, nie mówię, że nigdy nie zrobił niczego głupiego, ani złego, ale jest traktowany tak, jakby nie zrobił niczego dobrego. Za to Stefek jest święty, choćby się przyznał do swoich krwawych wyskoków.
Jak to święty? Przecież były retrospekcje z nim i był pokazany jako potwór, on wcale nie jest zbyt dobry, a to, że zakochana dziewczyna mu to wybacza albo czasem nie dostrzega, to już inna para kaloszy. Teraz walczył z tym, o czym rozmawiał z Eleną, że to walka ze sobą codziennie (przedostatni odc.). W nowym sezonie znowu będzie jego zła strona. Czasem tak jednostronnie widzicie tych braci, dobrze, że się zmieniają i wcale nie uważam, że scenarzyści przedstawiają Stefka korzystniej. Do diabła, przecież pokazali jak zabił swojego ojca i pił jego krew, porwał niewinną dziewczynę, groził ojcu Eleny, kłamał i oszukiwał. I Elena o tym wie.
Zastanawiam się nad tym 1 odcinkiem 3 sezonu, co nam powiedzą o tych połączeniach obu braci z pierwotnymi i dlaczego to właśnie Stefan jest taki ważny dla Klausa. Bo w nim musi coś być, jeśli to on zawsze wygrywa z Damonem, jak wspomniałaś miłość i szacunek ojca, Kat, Elenę. Wszystko mu się udaje, za to Damon nawet jak chce dobrze, to często wszystko jeszcze bardziej pogarsza, aż mi go szkoda :) Jeśli scenarzyści będą bazować, że tylko prawdziwa natura Stefka (ta zła) jest powodem zainteresowania Klausa, to będę jednak zawiedziona.
Odwoływałam się właśnie do stosunku Eleny i otoczenia do Damona i Stefana, nie do tego jak przedstawiają ich scenarzyści :)
Oczywiście, że żaden z nich nie jest ukazany, jako święty, ale to Stefka inne postaci zawsze głaszczą po główce, a Damona kopią po tyłku.
Ja również jestem za Steleną, fakt Damona uwielbiam(mniej niż Stefka) również ale Stefan to ten który powienin być z Eleną moje zdanie. Pasują do siebie.
Okay, czepiam się strasznie, ale trudno ;)
Dlaczego wszyscy shipperzy Steleny uważają, że Stefek i Elena do siebie pasują, ale Damon do Eleny nie? Zgodzę się, że Stefan z Eleną wygraliby konkurs na Najbardziej Depresyjną Parę Wszechświata, ale czy to oznacza, że do siebie pasują? :P
A kwestię "pasowania do siebie" można łatwo przebić argumentem pod tytułem "fundamenty związku", które Stelena ma - pomimo wszystkiego, co razem przeszli - dość kruche. Delenę łączy przyjaźń, a przyjaźń jest najlepszym fundamentem dla poważnych, trwałych związków. Stelena razem tylko ciumka i się martwi, Delena - rozmawia ze sobą, śmieje się i płacze.
Tylko błagam, nie chcę znowu słyszeć, że świadectwem przyjaźni Steleny jest wspólne rozkopywanie grobów ;)
A tak na marginesie, wiem, że wyjdę na ograniczoną i nietolerancyjną s*kę, ale nie rozumiem, jak można woleć Stefka xD Wybaczcie.