Nierozwiązywalne zagadki, intro jak do każdego z odcinków o przygodach Scully i Muldera. I najważniejsze porównanie: wątki kryminalne i "mitologiczny". Jednym słowem: Kaszowski jako mitologiczny wątek ciągnący się przez całą transzę (a może i dłużej) i okolicznościowe śledztwa raz o raz rozwiązywane i nierozwiązywane przez naszych oficerów:)
Od 3. odcinka zaczęło się robić ciekawiej. Nie narzekajmy, bo na takie produkcje często się w TV nie trafia. Lindę zawsze ceniłem - nie jako pogrobowca pseudoholywoodu lat 90 w polskich kinach, ale jako po prostu dobrego, oryginalnego aktora moralnego niepokoju. Tutaj gra ciekawie, nienamacalnie jakby. Na minus Grycewicz, na plus Jakubik i Zieliński.
Zgadzam się, dokładnie to samo sobie pomyślałem, oglądając trzeci odcinek. To intro, ten klimat, główny wątek, ciągnący się przez wszystkie odcinki obudowany pojedynczymi sprawami. Majewska, jako przedstawicielka służby wewnętrznej policji, mająca szukać haków na Kaszowskiego - kto oglądał "Z archiwum X" ten na pewno pamięta, że Scully również została wysłana przez "górę" do Archiwum, żeby kontrolować Muldera i pisać raporty na temat jego działalności ;) Nie zgadzam się co do oceny Grycewicz - ogólnie koncepcja serialu jest taka, że gra aktorska ma być minimalistyczna - ona się w to idealnie wpasowuje. I znowu - widzę w tym podobieństwo do Gillian Anderson. Podobna mimika, reakcje.
Ogólnie serial bardzo dobry moim zdaniem.