To, co raziło mnie w poprzednim sezonie na temat postaci Pati, tu uderzyło podwójnie. O ile w pierwszym sezonie zachowanie Pati mnie drażniło i miałam wrażenie że sama jest sobie winna to wyszłam z założenia że "każdy ma prawo popełniać błędy"
Natomiast drugi sezon, czas po popełnieniu błędu, odsiadce, całą tą przeżytą sytuacją w więzieniu - Pati nie zmieniła się nawet o ułamek, człowiek ma wrażenie że jest coraz gorzej.
Tylko naszła mnie myśl - czy chodzi o celowe ukazanie że tacy ludzie nie mają już "normalnego myślenia"? Że to co dla nas jest patologią, oni uważają że jest normalne i inaczej nie potrafią? Bo Krystian też nie jest lepszy - przecież każdy z nas doskonale wiedział jak skończy się sprawa z narkotykami - będą go ścigać i znowu skończy jak poprzednio. Zamiast dać im ten towar bawił się w jakieś wyłudzanie hajsu.
Tacy ludzie nigdy się nie zmieniają?
No i nie wspomnę o dziewczynie w ciąży - w kapciach ucieka od szajki bandytów i co? Nie wchodzi przypadkowego do domu, nie dzwoni na policję, nie mówi nikomu co się stało. Tylko... Idzie na przystanek i czeka aż tamci ją znajdą.
I teraz nie wiem czy to błędy fabularne lub też fabuła sama w sobie (bo w przeciwnym wypadku - o czym byłby ten serial?) czy ukazanie że osoby, nomen omen z marginesu społecznego, żyją i myślą w taki sposób i ich egzystencja nigdy się nie polepszy