Nadęty angolski akcent, nadęte angolskie miny... Dla entuzjastów wyspiarskiej kultury to pewnie dzieło życia, ale dla mnie to po prostu zwyczajna angolska nadęta produkcja. Wsędzie szaro i ponuro, a od tej nadętej powagi samemu można zesmutnieć i stać się typowym angolskim nadentym smutasem. "Tulsa King" bije Blindersów na głowę.
Nie no Tulsa to gangsterska parodia i jako komedię można to zaakceptować. Spasiony Stallone, któremu twarz może w każdej chwili eksplodować, bo jest tak ponaciągany rozstawia po kątach innych matołów, a jak się nie słuchają to tłucze pięściami. Jeden chłop wpada na zadupie, przejmuje punkt z marihuaną i trzepie kasę jakiej nikt z gangsterski nie widział w Nowym Jorku.