Pierwszy odcinek za mną. Śmiesznie się złożyło, bo właśnie świeżo co zakończyłem oglądać 1 sezon Tulsa King i widzę uderzające podobieństwo. Normalnie jakbym ten sam serial oglądał. Szczególnie wątek szofera ;)
Niestety nie kupuje tej relacji z tym młodym chłopaczkiem co został szoferem pingwina. Zachowanie co najmniej nieracjonalne. Jego gra aktorska (szofera) jest słaba.
Nie mniej serial będę oglądać, zobaczymy co będzie dalej. Wrócę tu jak fabuła pójdzie do przodu
Wyrzutek bez życiowych szans spotkał kogoś naznaczonego przez odstręczającą aparycję i kalectwo. To było trochę jak jego złe pochodzenie i bieda, a może też kolor skóry. Do pewnego momentu robił co mu kazano z obawy o życie, ale później przyszła relacja uczeń-mistrz. Młodziak zobaczył, do czego można w tym fachu dojść i postawił wszystko na jedną kartę. Mógł jedynie uciec, bo pójście z donosem do rodziny Falcone nie zakończyłoby się dla niego dobrze. Przypomniało mi to trochę karierę Mick'a Travisa z "O Lucky Man!".