Tak, po nim jeszcze bardziej kibicuje Sofii. Szkoda, że to serial o tym zdradzieckim szmaciarzu i się wywinie jak zawsze.
A to ciekawe bo u mnie odwrotne wrażenie, póki co najsłabszy ze wszystkich 4.
Sceny w Arkham strasznie tanio wyglądały (a tam potencjał na zrobienie czegoś super jest przecież ogromny), czułem się jakbym oglądał "Gotham", "Flasha" czy inną superbohaterską produkcje klasy C.
Chyba nie siadło mi fabularnie że tak szybko doszliśmy do momentu gdzie Sofia wie, że Pingwin ją oszukuje. Podobał mi się wątek tego jak on pogrywa double agent i liczyłem, że dłużej to pogra. Wątek że Sofia wybija całą rodzinę oklepany i przewidywalny więc ciężko się tą akcją z końcówki odcinka jakkolwiek ekscytować.
Aktorka grająca Sofie radzi sobie dużo lepiej niż się spodziewałem, ale i tak raczej mnei ta postać średnio intryguje więc odcinek który był tak bardzo wokół niej również przez to wypadł troche gorzej. Nie ma podjazdu do oglądania Farrella, który się tak świetnie bawi swoją postacią.
Tak więc generalnie nadal spoko, ale odcinek na 6/10, a cały serial z mocnej 8 spuchł w moich oczach na "zwykłe" 8 póki co.
No ale sądząc po liczbie łapek w górę pod twoim wpisem i ocenie tego odcinka #4 jestem tu w mniejszości, no i dobrze, niech się serial dobrze przyjmuje i kręcą więcej takich bo w porównaniu do seriali Marvela to jest nadal niebo a ziemia.
Dobrze jest przeczytać jakąś merytoryczną odpowiedź. Zgodzę że odtwórczyni Sofie daje radę. Co do kwestii odkrycia kart, mogło być inaczej
tez mi sie tak wydaje. duzo opinii w internecie grzlo ten odcinek, ze najwyzej oceniony na imdb itp a ogladajac go ciagle czekalem na wielkie wow, ktorego i nie bylo. pierwszy odcinek z duzym napieciem byl dla mnie o wiele lepszy.
No i właśnie ten rozwój postaci, który miał być tutaj taki ciekawy spaprali wykonaniem. Bo sceny w Arkham wyglądają zwyczajnie tanio i słabo. Aktorsko Pani Dżigante też dowozi tylko tyle ile jest w stanie czyli mocne 5/10, w związku z czym odcinek o niej przy tych o Pingwinie wypadł w mojej ocenie średnio
Zgadzam się, co do gry aktorskiej Sophii - jest poprawna, ale nic poza tym. Jak czytam komentarze, że jej gra jest wybitna i że sam serial, to majstersztyk, to się zastanawiam czy te osoby widziały kiedyś kawał porządnego kina i gry aktorskiej. Taka Kim Wexler, to zjada Sophię na śniadanie, a to pierwszy lepszy przykład.
Dobry odcinek, choć dla mnie przehajpowany. Nie podzielam zachwytów, nie wbił mnie w fotel, choć budził współczucie dla bohaterki. Sceny w Azylu Arkham były do bólu schematyczne...przypomniały mi się momenty z "Lotu nad kukułczym gniazdem", "Oszukanej", a nawet "12 małp", itd (nie ma sensu wymieniać tu całkiem sporej ilości filmów z tym wątkiem). Wszystko dość przewidywalne, groteskowe i mocno przerysowane - upokarzająca procedura przyjęcia na oddział (kontrola osobista, prysznic), oczywiście elektrowstrząsy, do tego obroża na szyi, obowiązkowo demoniczny pseudo-psychiatra, który nie słucha pacjentki. Aktorsko jest bez zarzutu. Mam jednak problem z tym serialem, nie mogę się w niego wgryźć. Nie wiem, czym on do końca chce być.
P.S. Trochę mi trudno uwierzyć w brak czujności i instynktu samozachowawczego rodziny Falcone po co najmniej niepokojącym monologu Sofii podczas kolacji.