Nie potrzebuję żadnego, nowego antagonisty w najnowszym Batmanie. Reeves zbudował Oz’a na totalnego psychopatę (z ewidentnym kompleksem Edypa), tak okrutnego, że aż szkoda, iż Batman nie zabija. Cobb stał się totalnym przeciwieństwem podziwianego przez siebie Rexa Calabrese, który dbał o swoich, podczas gdy egoizm Pingwina finalnie wystrzelił poza skalę. Pozostaje mieć nadzieję na pay-off, w którym Black Cat i Sofia Gigante osobiście poślą go do piekła.
Podsumowując, wybitny serial, który stoi na własnych nogach, dając nam jednego z najlepszych villainów w historii superhero movies. Matt Reeves dokonał niemożliwego i stworzył coś, co przebija i tak już fantastycznego Batmana. Nie mogę się doczekać 2026 roku i premiery sequela. Mniej Jokera, więcej Pingwina. Klasa światowa.