PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=654281}

Piraci

Black Sails
2014 - 2017
7,9 27 tys. ocen
7,9 10 1 27491
7,7 7 krytyków
Piraci
powrót do forum serialu Piraci

Praktycznie od drugiego odcinka serial stał się jednym z moich ulubionych. Miałam okazję nadrobić wszystkie sezony aż do obecnego w przeciągu trzech tygodni (rozrywka życia (◕_◕)) i w sumie nie wiem co o tym myśleć. Kocham ten serial, uwielbiam akcję i charakterystykę, bohaterowie są charyzmatyczni i nie da się ich nie lubić (oprócz Guthrie - walk the plank!), a rozwój i zmiana każdego z nich, od Flinta poczynając, przez Max, aż do wreszcie Silvera I Billy'ego, jest tak świetna i naturalna jak ta Waltera Whita z "Breaking Bad". Jednak oglądając ostatnie odcinki czwartego sezonu nie mogę się oprzeć wrażeniu, że oglądam zupełnie inny serial. Tak szybko nadrobiłam wszystkie odcinki, że tym bardziej widzę kontrast z pierwszym sezonem, który był zabawny, lżejszy, wydawał się nawet dość rozrywkowy. Owszem, zdarzały się gierki polityczne, zawirowania w głowie Flinta, ale odbiór był całkiem przyjemny i leciutki. Ot, spoko serial na wyspach, gdzie głównym bohaterem jest przystojny, niejednoznaczny moralnie złodziej i ogólnie szukają skarbów. Mając taką wizję w głowie przeszłam przez (SPOILERYYYYYYYYYY!!!!!)

zabójstwo Gatesa, odcięcie nogi Silverowi, nagłe wpakowaną w łeb pani Barlow kulkę, niewinnego Billy'ego, który nagle nie ma problemu z mordowaniem przez niego małych, murzyńskich dzieci, polityczne zabójstwa, wieszanie Vana, przeciąganie pod kilem Czarnobrodego i zrobienie z Wooda Rogersa cichego psychopaty

(KONIEC SPOILERÓW)
więc nagła zmiana relaksującej formy serialu, która praktycznie gdzieś w okolicach połowy drugiego sezonu stała się stresującą niepewnością "Gry o Tron" wyprała mi mózg (miałam podobny mindfu*k po obejrzeniu po raz pierwszy "Don't hug me I'm scared" na youtube ;D). Muszę przyznać, że miałam do pierwszego sezonu pewien sentyment i kiedy jego lekkość i humor zaczęły być powoli ale konsekwentnie zastępowane przez mrok i psychozy bohaterów, kiedy zdałam sobie sprawę, ze rozdzielone załogi już się nie zjednoczą, a zdradzeni przyjaciele nie pogodzą, że słońce i bezproblemowość pierwszych odcinków odeszły bezpowrotnie, to chyba jest mi trochę przykro i za tym tęsknie. Trochę jak z Assassin's Creed 4, kiedy pływasz sobie na tych morzach i mimo że masz słońce za sobą, a wiatr w żaglach, że woda jest krystaliczna, a horyzont bezkresny, to i tak z każdą ukończoną misją coraz dotkliwiej odczuwasz utratę każdego kolejnego sojusznika, bo wiesz, że to kolejny, ciężki krok do nieuniknionego końca, przed którym piękna pogoda, żeglowanie z jednego końca mapy do drugiego albo przechadzka z miasta do miasta cię nie uchronią.

No i to na tyle. BTW, szczerze to mam duży problem z Eleanor Guthrie, bo, serio, zabrali ją do więzienia i już straciła całą wiarę w miejsce, w którym spędziła życie i w które zainwestowała wszystkie swoje siły? I nagle na dodatek postanowiła odrzucić ludzi, których znała, niektórych kochała i się przyjaźniła od lat i na serio się zakochać w Rogersie? Plus jeszcze jak miała jaja w poprzednich sezonach to odkąd wyszła z paki to chyba oddała je Rogersowi, bo teraz ciągle ma minę jakby cierpiała na wieczny ból d**y. Tak jak przemiana wszystkich innych bohaterów jest naprawdę przekonująca i naturalna tak ta zupełnie do mnie nie przemawia.

Ewka_LoL_

również kocham ich wszystkich [prawie]

użytkownik usunięty
Ewka_LoL_

Nie da się nie lubić bohaterów?? Dobrze, że nie należę do kręgu twoich znajomych hehe.