Za to 3x07 zapowiada się epicko. Pytanie, co Scott zasugerował córce?
Zdecydowanie najsłabszy odcinek serii jak dotąd. A już pojedynek z Czarnobrodym to klęska po całej linii.
Właśnie w teorii sporo się działo, ale odcinek mimo wszystko miał jakieś spokojniejsze tempo.
Odnośnie pojedynku to mnie się podobał - w ogóle lubię ten serial za brak taniego efekciarstwa. Fizyczne warunki Teach miał lepsze, umiejętności raczej też - więc wygrał z Flintem. Proste.
Wygrał bo chłop z niego na schwał i silniejszy, ale Flint na pewno coś umie szablą wywijać w końcu był oficerem w armii, na pewno się trochę uczył szermierki. Świetną zrobił minę jak Teach pozbierał się z piasku, taką w stylu "jak pech to pech, trzeba będzie się z nim pomęczyć, a miało być tak pięknie". Pojedynek fajnie rozwiązany, też mi się bardzo podobał. Co teraz? Teach będzie się mścił?
Wątpię, żeby chciał się mścić.
Znaczy wszystko jest możliwe i podejrzewam, że i taką reakcję dałoby się uzasadnić, ale wydaje mi się że jedyne co mu zostaje żeby ostatecznie zaznaczyć swoje imię w historii to dołączyć do wojny, którą Flint zamierza rozpocząć.
Dziadek Czarnobrody, najpierw wydymany przez nastolatkę, a potem chciał adoptować 30-letniego chłopa, ale znowu się nie udało. Nie o takiego Czarnobrodego walczyłem.
Wydymało go akurat więcej osób, niż sama Eleanor, choć rzeczywiście ona była prowodyrem jego wygnania.
W każdym razie skoro tak cenieni nawet przez niego piraci zdecydowali, że im zagraża - to inicjatywa nie była wyłącznie jej dziełem.
Odcinek dosyć spokojny, ale pojedynek był bardzo dobry.
Flint jak zwykle liczył na szczęście. Myślałem, że zabije Teacha jak ten się tylko odwróci (w sumie to w stylu Flinta), ale tak się nie stało. No cóż - tygodnie bez odpowiedniej ilości pożywienia i wody, dały się mu we znaki i po paru machnięciach szabelką nie miał siły dalej walczyć.