Nie uwierzycie co mi się dzisiaj przyśniło. A więc od początku śniło mi się że byłem Kapitanem Flintem wycierałem mały sztylet od krwi po czym wypowiadałem wierszyk
"Mały mieczyk Flinta wiedzie, nie zostawi go w potrzebie. A gdy czas zabijać pora, tonie tylko w sercach wroga".
Wierszyk jest króciutki ale ma rymy i jest z sensem, ale chyba sami przyznacie że mózg podczas snu płata nam różne figle a nawet wykreuje coś co w ogóle nie istnieje w realnym świecie (bo też mi się tak zdarzało) a nawet potrafi łączyć różne elementy z życia w jedną całość w jednym śnie. Na koniec żartobliwie powiem że już wiem skąd teksty borą pisarze hehehe.