Mam tak samo, 1 sezon dla mnie najlepszy, chociaż prawie w całości przegadany. Ale przegadany w fajny, naturalny i ciekawy sposób, bez żadnego patosu i grania w dramacie szekspirowkim. Od 2 sezonu, więcej akcji i zwrotów, ale niestety ten patos się nasila, aż wybucha w 4 sezonie, gdzie niektóre dialogi przewijałem, bo aż kłuły w uszy.

Plus tak jak pisałeś na siłę wymyślane intrygi, wszystkowiedzący Flint z Johnem i męczące wątki, np. z Max i Eleanor. Ale dałem 9, bo dawno tak nie polubiłem postaci serialowych (Jack, Vayne, Flint i John do pewnego momentu, Anne, Teach, Billy też do pewnego momentu i kilku innych), fajny klimat, ładne krajobrazy, intrygująca fabuła (do pewnego momentu). Nawet wyjątkowo wątek homo z Flintem jakoś mi nie przeszkadzał, patrzyłem na to bardziej jak na męską przyjaźń (trochę skrajną, ale cóż :D ). Bardzo słaba końcówka, ale całość na duży plus, przynajmniej coś nowego/innego. Pozdrawiam :D

Podobne odczucia - pierwsza seria rozkręcała się, druga była rewelacyjna, trzecia bardzo dobra... A w czwartej chyba nie wiedzieli jak zakończyć. Odeszli od historii, odeszli od książki, na siłę próbując coś wymyślić... Niestety ta formuła się nie sprawdziła. Ale i tak chętnie wrócę. Jak dla mnie serial lepszy niż "Wikingowie" (chociaż to właśnie klimaty skandynawskie osobiście wolę i nie raz Norwegię odwiedzałem) czy "Gra o Tron".