Bardzo dobry serial, dobra fabuła, fajnie że powtarzają od początku. Tylko nie rozumie tej niskiej noty. Inne polskie seriale to do pięt nie dorastają plebanii. I szkoda że przerwali emisję.
Również oglądam te odcinki (ponownie) od początku i powiem szczerze, że spodziewałem się o wiele niższego poziomu. To znaczy fabularnie Plebania zawsze była ciekawa, ale mile zaskoczył mnie poziom scenografii- pomieszczenia (zrobione w studio) są świetnie oświetlone, niemalże naturalnie, są zbudowane "przestrzennie" tzn. bardzo dorobione są szczegóły, takie jak ramki, ozdoby, przyrządy, ładne meble, przechodzi się z pomieszczenia do pomieszczenia gdzie widać tę ciągłość. Czymże jest przy Plebanii z 2000 roku Klan z 2015 gdzie twórcy chyba nawet nie starają się tworzyć naturalnych, domowych wnętrz- okna są wiecznie zasłonięte, ludzie chodzą po swoich "mieszkaniach" w butach, mieszkania zresztą są wszystkie do siebie bardzo podobne niczym z katalogu popularnej firmy meblarskiej.
W Plebanii inaczej wygląda biedne wnętrze Tośków (stare meble, słabej jakości), plebania (ciepła, troszkę pretensjonalnie urządzona, ale mimo wszystko w niezłym guście), dom Tracza "na bogato", ale i zimno, czy dom komendanta i lekarki w stylu lat 90 z tak fajnymi szczegółami jak zastawa śniadaniowa z Bolesławca (kto by dzisiaj wpadł na to?!).
Ogląda się dobrze, tym bardziej dobrze, że w 2000 roku miałem 9 lat i pamiętałem te odcinki dosyć słabo :).
Zgadzam się. Te odcinki naprawdę dobrze się ogląda. Widać ile zmian zaszło.. niesamowity klimat.
Patrząc na to jak świetne były te stare odcinki to w sumie dobrze, że powtarzają zamiast kontynuować. Akcja w Tulczynie to było coś.
Prawda jest taka, że gdyby ten serial miał nieco inną nazwę to by pewnie nie było takiego hejtu.
Chodzi o to że przerwali emisję bez konkretnego zakończenia a teraz powtarzają od początku ☺
Fakt stare odcinki wiernie odwzorowywały życie ludzi na wsi we wschodniej Polsce z początków lat 2000, poza lukrowanym przedstawieniem księży, zwłaszcza proboszcza Antoniego. Ten serial był prawdziwy i bliższy przeciętnemu Polakowi niż choćby Klan. Tak się żyło wtedy w wielu prowincjonalnych miejscowościach: zamknięty PGR, bezrobocie, bieda aż piszczy, w co drugim domu alkoholizm i nowobogacki cwaniaczek wykorzystujący miejscowych. W tamtym czasie jeszcze trochę prawdziwym serialem byli Złotopolscy, a zwłaszcza wątki ze Złotopolic, które działy się poza dworkiem. Trochę później też Ranczo.
Plebania to nudy, smutek i żal. I ta gra teatralna. Masakra! Dobrze, że już jej nie ma!