Mógł by mi ktoś wyjaśnić ? Może jestem po prostu zbyt głupia aby pojąć wspaniałość tego związku, bo zawsze jak słyszę że "Chuck i Blair są epiccy" to uśmiech sam ciśnie mi się na usta. Pod żadnym pozorem nie pytam złośliwie, nie wątpię że "mają coś w sobie", tylko zastanawia mnie - co właściwie? To że nie potrafią stworzyć normalnego związku, czy to że wciąż żyją przeszłością? A może to właśnie na tym głębia ich relacji? Co właściwie czyni Chair takim epickim?
To, że nigdy się nie nudzą.
Po prostu świetnie się ich ogląda.
W napięciu.
Mają chemię jakiej żadna para w tym serialu nie miała. ;)
Nigdy się nie nudzą to akurat pojęcie względne. Mnie znudzili się gdy już po raz kolejny była gadka o tym że nie mogą być razem. Gdyby Blair chciała być z Chuckiem naprawdę to wróciła do niego w 4x09, ale wcisnęli to że nie chce być dodatkiem do mężczyzny. ( o ironio, rok później wyszła za księcia chociaż od tamtego czasu jej postać stała w miejscu).
Z tym że świetnie się ich ogląda mogę się zgodzić, jednakże tylko wtedy kiedy Blair nie wygląda beznadziejnie, jak to miała w zwyczaju w minionym sezonie.
Ostatnie napięcie jakie odczuwałam oglądając ich miało miejsce w 4x07 przy Piano sex, od tego czasu ich scenki wieją nudą, może poza tą w finale sezonu kiedy to Chuck mówił jej że jej miłość jest niewystarczająca, wtedy byłam skrajnie zdziwiona że potrafi powiedzieć coś takiego kobiecie za którą parę tygodni wcześniej był skłonny oddać wszystko. ;)
Co do chemii się mogę zgodzić, ale w tym sezonie nie było tego w ogóle.
Wydaje mi się, że chodziło o to, że oni sobie i ze sobą się nie nudzą. Dla widza to faktycznie względne, ja nie jestem ich fanką, ale ich lubię, bo po prostu są inni: niszczą się wzajemnie, stosują gierki, dla mnie są kwintesencją stylu życia wyższych sfer (gdzie wszystko jest sztuczne, dziwne i niezrozumiałe dla przeciętnego człowieka :) ).
to, że tak mocno się kochają, że są zdolni w końcu wybaczać swoje liczne błędy, że żadne z nich nie pasuje do nikogo innego i nie umie sobie ułożyć bez niego życia. To że między nimi naprawdę iskrzy i zawsze mogą na sobie polegać, bo znają się jak nikt inny !
Romans C. i B. wybuchł nagle i niespodziewanie. Do momentu sceny w Victroli nic nie wskazywało, że ci bohaterowie mają się ku sobie. Całe zajście było intrygujące i tajemnicze. Po tym przyszedł czas na wyparcie. Nieustanne droczenie się B. i C. porywało. Ta urocza "walka" trwała do ostatnich odcinków 2 sezonu. Aż miło się oglądało. Kiedy w końcu nadszedł wyczekiwany oficjalny związek w 3 sezonie, na początku również było interesująco. Myślę, że to zdecydowało o owej "epickości". Nie będę już pisać o niesamowitej chemii, którą czuć było od nich na odległość. Muszę przyznać, że 3 sezony Chair były naprawdę dobre, a później to już równia pochyła. Ciągłe odbijanie piłeczki stało się nudne, rywalizacja nie była już taka jak wcześniej. Dopóki oboje traktowali swój związek jak zabawę było świetnie. Reszta to już niepotrzebny patos, dylematy z dupy (chcę być z nią/nim ale nie mogę) i nieudolna próba utrzymania związku by zadowolić fanów.
Nic dodać, nic ująć. Nadal nie mogę uwierzyć jak nisko spadła ta relacja. Kiedyś ich sceny były zabawne, słodkie, intrygujące, z maleńką domieszką dramatu. Teraz nie mogę na nich patrzeć, miałam nadzieję, że scenarzyści w końcu zrezygnują z tego wątku, dadzą jakąś świetną rolę Chuckowi i zmniejszą udział Blair w serialu. No ale wyszło, jak wyszło...
Dokładnie, było fajnie jak związek był zabawą, bo potem mam wrażenie, że właśnie każdy miał jakiś wielki problem (głównie Blair, która co chwile coś wymyślała- jak nie bycie kobietą niezależną to książę, jak nie książę to Dan). Dla mnie to nie był problem- jak się ludzie kochają to nic nie stanie im na przeszkodzie żeby byli razem. Akurat ucieszyłam się, że Chuck kazał Blair spadac i już myślałam, że znowu coś wymyśli żeby o niego nie powalczyc. No ale zobaczymy jak to zakończą w ostatnim sezonie. Mam nadzieję, że ich związek znowu będą zabawą i nie zrobią nam niespodzianki w postaci epickiego rozstania na koniec.
Tu nie chodzi chyba o to że oni odzielnie są epiccy tylko, że ich miłość jest epicka, ich związek. Moim zdaniem miłość epicka to miłość z porywami serca i przeszkodami niemal nie do pokonania. Miłość bez granic, pełna zawirowań, namiętna. Ich związek właśnie taki był/ jest/ będzie. Miłość Chair narodziła się błyskawicznie. Choć ciągle mieli różne problemy na róznym tle, wątpliwości, wręcz czasem wzajemną niechęć to i tak zawsze się kochali. Ich związek nie był ''normalny'' jakie mają ''normalni'' ludzie. Oni sami w sobie są oryginalni to i po połączeniu wyszła epicka miłość. Nawet jak nie są parą, a przebywają w jednym pomieszczeniu widać to chemię, wzajemne pragnienie. Kiedy jedno jest wściekłe na drugiego to i tak widać te iskrzenie między nimi gołym okiem. Ja osobiście nigdy wcześniej w żadnym serialu czy filmie nie polubiłam tak dwoja ludzi jako parę. Choć mają swoje widzimisie w stylu najpierw B nie chce być z Ch, później on z nią, a przy tym różne głupie powody od których mnie skręca to i tak uwielbiam ta parę;)
Ja mam słabość do Chair mozę dlatego że zakochali sie w sobie w 1 sezonie i ciaglę się kochają mimo tych trudnych chwil. A młodzież ma zazwyczaj tak ze jest sie z kimś 2 miesiace i koniec ( jak Serena co kilka odc nowy chłopak i każdy wyjątkowy)... Choociaż dla mnie są fajną parą bo lubie chucka i lubie blair i poprostu do siebie pasuja.
ta ich epickość jest śmieszna. Chemia może i jest ale to są jednostki którym zależy tylko na sobie nie zdolna są do kompromisów. ganiają za fantazjami np księciem uznaniem ojca który jest na marginesie skończonym materialista i niewdzięcznikiem. B miała zdrowy dorosły związek z d ale wybrała poniżanie żeby być z c . Pożałuję . C- to kopia swojego ojca dlatego tak trudno im sie do gadać. Licze ze scenarzyści odstawia to co brali przez 2 sezony i wymyśla cos ciekawego. Nie ogrzewane kotlety na dodatek zepsute
Ja nie twierdzę, że jest jakaś epickość :P. Twierdzę jedynie, że wolę ich razem niż osobno. Są po prostu stereotypową parą z elit. Ale razem są ciekawsi niż osobno. Co takie robił Chuck bez Blair? Tylko w 1. odcinku był ciekawy, a co robiła Blair? Właściwie była nijaka i niesamowicie irytująca - nie uganiała się za Chuckiem, ale uganiała się za czymś nieokreślonym.