Zauważyłam, że niektórzy atakują Blair, że jest niezdecydowana, niedojrzała, ciągle kręci,
słaba itp. Ale moim zdaniem ona właśnie pokazała siłę, mówiąc Chuckowi, że nie jest już w
nim zakochana. Musiała mieć nie lada siłę i odwagę, by wreszcie wyrwać się z toksycznego
związku, jaki tworzyła z Chuckiem przez tyle czasu. Zakochała się w Danie, i teraz wszyscy
go atakują, że jest głupi, samolubny. Ale on przecież na początku próbował połączyć Chair,
np. przed wypadkiem czy ostatnio w 5x17 przyznał się do wszystkiego co mówił Chuck. A
mimo to Blair nadal do niego się zwracała. Nie dziwię się więc, że postanowił jej wyznać
miłość, skoro ją kocha. Myślę, że wcześniej jedyną przeszkodą był Chuck, ale po tym jak B
powiedziała mu, że nie mogą być razem, Dan postanowił wyznać swe uczucia. I okazało się,
że B to odwzajemnia. Fani Chair atakowaliby pewnie każdego nowego faceta B, czy do Dan,
Nate, czy jakiś inny koleś. Ponad to większośc z nich pragnie szczęścia dla samego
Chucka, a nie Blair.... Ja chcę szczęścia dla ich obojga, dlatego mam nadzieję, że wkrótce
scenarzyści zatroszczą się o wątki Chucka, dadzą mu jakąś dziewczyne..... A Blair moim
zdaniem uwalniając się spod dominacji Chucka pokazała, że nie jest już małą dziewczynką,
a dojrzałą młodą kobietą.
Moim zdaniem wręcz przeciwnie, nie pokazała siły Powiedziała "kocham cię, ale nie jestem w tobie zakochana, przynajmniej nie teraz", tak jakby nie miała odwagi w pełni zrezygnować z Chucka. Może to było tchórzostwo, a może po prostu świadomość, że nigdy o Chucku nie zapomni. Nie wiem, każdy interpretuje po swojemu
Dla mnie Dan to wciąż fajny facet, lubię go, chociaż wolałam go w poprzednich sezonach. To, co łączy go z Blair jest piękne, ale w moim odczuciu nie ma przyszłości. Związek Chair został już tak napisany i poprowadzony. Oni nigdy się nie skończą, że tak zacytuję scenarzystów ; ) Nie wiem czy potrafiłabym tworzyć związek z jednym mężczyzną jednocześnie nie umiejąc zapomnieć o tym drugim. Tak czy inaczej Blair ma przechlapane ; )
Mi chodziło raczej o to, że powiedziała, ze nie kocha go już "miłością romantyczną", dała mu do zrozumienia, że potrafi żyć bez niego, stworzyć związek z kimś innym. Chucka zawsze będzie kochać ze względu na sentyment czy wspólną przeszłość, łączyło ich w końcu prawdziwe uczucie. Być może właśnie ta miłość będzie endgame, nie mówię że nie :)
Zgadzam się z twoją wypowiedzią. Wbrew pozorom Blair była w pewnym sensie słabsza w 4 sezonie. Była strasznie on niego uzależniona. Karierę robiła tylko dla Chucka, by być go "godną". Na końcu sezonu padly bardzo smutne słowa które świadczyły jak nisko upadła sama Blair - ze moze być nieszczęsliwa byle być z Chuckiem, ze szczęscie nie jest takie ważne - to naprawdę przerażające slyszec takie rzeczy od takiej młodej dziewczyny i pokazauje jak niezdrowy jest to związek.
Blair mnie trochę denerwowała w 4 sezonie, pokazała swoją słabość, tyle razy mu wybaczając. To wtedy tak naprawdę wybaczyła mu ostatecznie sprawę z hotelem i Jenny, i wyznała mu miłość. W finale wybaczyła mu upokorzenie i to jak Chuck zranił ją w policzek tą szybą i znowu stara śpiewka jak go kocha i poświęci swoje szczęście by być z nim. Dobrze że chociaż wtedy Chuck poszedł po rozum do głowy. Jednego za to nie rozumiem - dlaczego Chuck pozwolił Blair odejść w 4 sezonie, a teraz nie wiem po co próbuje do niej wrócić?
Bo Chuck to hipokryta :P Bo sytuacja się zmieniła - on ją zostawił w finale sezonu ze świadomością ze, gdyby ona miała wybierać to wybrałaby własnie jego. Ze i tak jej dusza nalezy do niego, nawet jak jest z innym i to go uspokajało. Moze to nie było nigdzie powiedziane ale tak jest. W jego głowie milość Chiar to coś tak epickiego... - to podbudowuje jego ego. Była na koncu sezonu gadka- szmatka ze jest wielka LUB własciwa miłość. A teraz moze się okazać ze te dwie cechy mozna połączyć....Blair tym razem odrzuciła Chucka bez gniewu, złości i jakiegoś abstrakcyjnego powodu, tym razem ma naprawdę szansę by się uwolnić spod więzów tego uczucia - pierwszy raz od 5 lat. Pewnie tez tu wchodzią w grę względy ambicjonalne - ze wybrała "nudnego Huphreya" jak to kiedyś sam określił Chuck. Poza tym Chuck jest takim naiwnym dzieciaczkiem - je Blair z ręki - wierzy we wszystko co ona mu mówi nawet jezeli to zwykłe lanie wody.....Przyrzekła mu czekac i go kochać wiecznie w momencie gdzie widać było wyrażnie ze już ruszyła w swoją drogę i się otrząsneła (5x14)...nawet mi go szkoda.
W mojej głowie miłość Chair to również coś epickiego. Kompletnie nie rozumiem Blair zauroczenia Danem, nie pasuje do niego kompletnie. Wspólne oglądanie filmów to za mało. Wcześniej to chociaż chciała robić karierę ze względu na Chucka, teraz nie robi już nic poza ganianiem za facetami, faktycznie rozkwita przy Danie;)
yyyyyy a to Dan kaze jej latać za facetami ? LOL Na ten balałgan to on nie ma wpływu. Nie byli nawet w związku by Dan mogł wywrzec na niej wiekszy wpływ. W kolejnych odcinkach ma wrócic sprawa Blair =-dyktator smaku, więc sobie przypomną o karierze.
Dlaczego zauroczyła się Danem? Bo moze widzi ze to super facet, wykształcony, oczytany, erudyta z którym mozna pogadać na kazdy temat, z którym nie będzie się nudziła bo zawsze znajdzie się współne pole zainteresowań. Bo moze dlatego iz jest on dojrzały, wierny, dowcipny i przez to ze zywiołowy i pogodny to znowu będzie ona mogła się poczuc jak 20 - latka a nie stara baba zmęczona zyciem, troskami. A przy tym nie będzie musiała robić za mamuśkę, bo jej "duzy chłopiec" zrobił sobie ku ku.
Dla mnie nie ma tu nic epickiego - zwykły chory związek kobiety która sama zrobiła z siebie zabawkę w rękach męzczyzny...... tak wiem .... epickość wyraża się w scenach podobnych jak ta z paryskiego dworca albo pozbawina logicznego sensu scena z Bar Micwy. To ja juz wolę naturalny i realistyczny i zdrowy związek.
Serio? Ja uwielbiam jego sarkastyczne i bez watpienia inteligentne poczucie humoru. Moglabym tutaj podac tysiac przykladow, ale tak pierwsze z brzegu ;)
Dan Humphrey: Who was that?
Nate Archibald: Someone I should've remembered. Maybe that's my issue. Paying too much attention to the wrong girls and not enough to the right ones.
Dan Humphrey: Well, off a list of your issues, I'm not sure I'd start with that one.
Serena Van Der Woodsen: So, Mr. Screenwriter... Are you ready for your your first ever development meeting?
Dan Humphrey: I think so. As long as you guys don't wanna change the ending. Or the beginning. Or all the stuff in the middle.
Dan Humphrey: I'm saving you.
Serena van der Woodsen: [upset] I don't need to be saved.
Dan Humphrey: Really? 'Cause I could see your eyes rolling to the back of your head from across the room
itd. itp. :):):)
Serio. Nie bawią mnie te przykłady, Dan dużo gada i tyle, nawet nie potrafił wymyślić fabuły swojej książki, a opisał prawdziwe życie znajomych, nie swoje. Nic na to nie poradzę, nie lubię go, gdyby był postacią realną też byśmy się nie polubili.
Oj gdyby wszyscy ludzie sie lubili to swiat bylby nudny ;) tak samo, jesli lubilibysmy tak samo wszystkie serialowe postacie, nikt nie mialby swoich sympatii i antypatii- jaki bylby sens?! :)
Osobiscie uwielbiam w ludziach sarakstyczne poczucie humoru, dlatego lubie Dana :) Rozumiem jednak, ze kazdy ma swoja bajke ;)
Ja uwielbiam Dana, już nieraz się uśmiałam z jego ironicznych tekstów. Jest bardzo inteligentny i przystojny, czyli chłopak idealny. Wolę go milion razy od bezdusznego Chucka.
Albo np. Wpisz "zemsta" w google a wyskoczy blairwaldorf.com czy jakoś tak:P
Mnóstwo scen z "czynną komedią" a nie sama gadka np. jak okładał się z Blair na podłodze, scena z Blair ze szkolnego przedstawienia która jest najśmieszniejszą sceną GG ever, cała podróż garbusem do Circkwall w 4x11 i wiele więcej.
Albo jak sie bili o zszywacz ;D .... Rzeczywiscie pelno tego jest dlatego nie rozumiem skad te nazywanie Dana nudnym :(
Sceny na stażu były mega komiczne :D To z butami jak Blair chciała go oszukać xD
Dzięki za te cytaty xD Aż dorzucę mój ulubiony:
Jenny: "Stupid! Stupid Italians!
Dan: Oh I know, with their pizza and pasta and... Michelangelo..
<3
Hehehehe, caly Dan <3 wlasnie to w Nim uwielbiam :)
Vanessa Abrams: Humphrey! Where is your mind?
Dan Humphrey: [smiles sadly] Well, I know it sounds crazy, but I actually... I kind of miss high school.
[Vanessa gives him an odd look]
Dan Humphrey: I miss Blair Waldorf and her daily ego demolitions, Nelly Yuki stealing my lunch, even Chuck Bass who would get
[gesticulate with his hand two inches from his face]
Dan Humphrey: SO close to talk.
Vanessa Abrams: Wow, you miss Chuck Bass!
Dan Humphrey: [jokingly] Yeah, well, probably not as much as YOU miss Chuck Bass, but yeah. I think it's safe to say that the nostalgia has officially begun.
Podoba mi sie to wklejanie cytatow, ale to chyba temat o Blair ;D
Trzeba pozbierać i założyć temat 'Cytaty Dana' xD będą poprawiać humor xD
' Nelly Yuki stealing my lunch', 'Yeah, well, probably not as much as YOU miss Chuck Bass' 'padłam :D
Wlasnie sie zastanawialam kiedy Nelly kradla mu lunch ;D buahahaa i w jakim celu? ;P przeciez wszyscy chodzili do prywatnej szkoly i mieli kupe kasy ;P stac ja chyba bylo na kanapke ;P
Tu chyba chodziło o to, że go próbowała poderwać xD Bo w 2x25 jak Plotkara nadała im te tytuły to ona coś tam powiedziała, że taki z niego insider i nie zwracał uwagi na niektórych czy coś xD
Och musze sobie kiedys przypomniec ten drugi sezon ;) ostatnio zyje tylko czwartym i piatym ;)
Ale nie wiem czy zauwazyliscie w tym gornym cytacie, juz wtedy tesknil za Blair ;D;D;D hehe
Była taka scenka w 2 sezonie jak do galerii przychodzi S i B. A Rufus : Juz 2 raz widzę tutaj Blair, czy wy!? Dan: Nie , nie , abosolutnie , to by było CHORE! :P
Albo Dan gada przez telefon z Blair i udziela jej porad w sprawie Chucka by ten wyznał jej miłośc. Blair:..... Jak juz to zrobię tam ci znac jak poszło. ROZŁĄCZENIE Dan: O proszę, lepiej nie. :D
To było po prostu świetne - mając w głowie jednorazowy seks Vanessy he he he
Albo jak podbiega do niego Serena od tyłu i zamyka mu oczy, a Dan - "Oh Chuck! Nie wiedziałem ze lubisz mnie w ten sposób/ ze za mną tesknisz" tak z pamięci ale to znaczy jak pamiętny jest jego humor. Dan jest zawalisty - zdecydowanie + , niesamowite ile mozna wyciągnąc z jego postaci - a przecież on jest "biedny i dobry", więc niby z załozenia powinen być miec mniej interesujący.
Przypomniało mi się jeszczejak wyobrażal sobie seks Sereny i Nate i pobierał od nich uwagi :D
albo jak z Nate'm oglądał ten film z udziałem Oliwii xD
uwielbiam te wszystkie komediowe akcenty :D
Albo same retrospekcje trójkąta z Vanessą i Olivią. On lezy jak kłoda z rodziawioną gębą a one odwalają całą robotę :D ha hah ha
Albo jak z Chuckiem gadał:
Dan: Muszę spróbować czegoś nowego, wyjsć ze swej strefy bezpieczenstwa.
Chuck: Jestes gejem?
Dan: To by było zdecydowanie wyjście z tej stefy....ale nie
Ahahahahaha <3 cytaty sa swietne ;D wciaz usilnie probuje doszukac sie w nich nudy ;P
Chuck Bass: Do you following us or something?
Dan Humphrey: No, I, I, go to your school. Identical uniforms? That kind of a tip off?
Nate Archibald: That's funny.
Dan Humphrey: So... you guys wanna sit together at lunch?
:D
dzięki :) chociaż wcześniej niezbyt lubiłam Dana, to te jego teksty zawsze były świetne :D a tak wgl. to muszę sobie przypomnieć 2 sezon :p
Dokladnie o tym samy wczoraj pisalam :) Niby cos tam pamietam, ale warto by bylo pewne odcinki sobie odswiezyc :)
Ja na razie cały czas żyję nowymi odcinkami i czasem wracam do ulubionego, pierwszego sezonu :) Ale chyba obejrzę sobie znowu wszystkie sezony :D
Dan ma świetne poczucie humoru i wspaniale sceny komediowe(a Penn jest bardzo utalentowany w tym kierunku i pod względem warsztatu komediowego tylko Leighton mu dorównuje). Pomijając "one-linery" w kazdym niemal odcinku to chocby mozna przypomniec z tego sezonu takie sceny jak: wtargnięcie po pijaku na imprezę Blair, sceny na lotnisku i w hotelu z Blair + telefon do Sereny, walka o wyniki na ojcostwo, sceny w teatrze z 5x16. A teraz znowu zapowiada się bardzo komediowy odcinek.
A moze ja odbiję teraz pytanie - co jest takiego ciekawego w tym sezonie w Chucku? Od czasu do czasu rzuci jeszcze jakiś lepszy tekst a poza tym to nuuuuuda. Jego obecność w tym sezonie mozna sprowadzić do takiego schematu: chleje w domu brandy, chodzi na spacer z psem, gada miłosne farmazony do Blair. Paradoksalnie im mniej ma scenariusz z nią związany tym ciekawsze są z nim sceny. Zadaję to pytanie tylko z ciekawości. Sam nie mam klapek na oczach i mimo sympartii do Dair doceniam Chucka i wiem ze dodaje on kolorytu serialowi i mimo wszystko jest 3. dla mnie najciekawszą postacią po Danie i Blair.
Ten sezon dla postaci Chucka, jak i dla całego sezonu jest denny. Niepotrzebnie Blair jest główną postacią, wszyscy na tym tracą. Związek Chair nie był typowy, ale oryginalny i jednocześnie ciekawy, Dair nie ma takiego potencjału. Nie widzę talentu komediowego w Pennie, nie śmieszą mnie Dana "sarkastyczne" żarty. Serial bez Penna mógłby istnieć, bez Eda nie i aż żal patrzeć jak nie ma w tym sezonie nic do zagrania. Ale jak tylko GG się skończy to będą o Eda inne seriale sie zabijać, a o Penna nie. Bardzo marny aktor z niego, nie gra, jest sobą.
Masz racje bo o Penna juz sie zabijaja :) Zagral w dosc udanej komedii z Emma Stona "Easy A", potem bardzo dobra rola w "The Margin Call" i wreszcie ten nowy film o Buckley'u. Ze o remake'u The Stepfather juz nie wspomne :)
Ed'a widzialam tylko w bardzo nijakim "Chalet Girl".
Nie rozumiem skad ta zacietosc w Twojej wypowiedzi. Naprawde trzeba wrzucac wszystko pod swoje standardy i uwazac, ze kazdy mysli w takich samych kategoriach?
Ostatnio zauwazyłem jak wiele smaczków jest ukrytych w niektórych scenach Dana - np 5x16 - jak Blair siedzi koło niego a ten się wierci, grapie, całe jego cialo chodzi, wywraca oczy do nieba w modliwie bo tak się krępuje jej obecnością. Takie szczególy naprawdę swiadczą o kunszcie aktorskim bo nie jest to zagrane "płasko" , "na raz" - do scen mozna wracac i dostrzegać coś nowego. Szkoda ze nie miał Dan nigdy prawdziwych scen dramatycznych - bardzo był chciał zobaczyć jak by się zachował :P
A widziales "Margin Call"? Tam dopiero widac jaki Penn ma warsztat :) Czesto jest tak, ze jak aktor gra jakas glowna role w popularnym serialu to potem ciezko mu jest sie od niej odciac. Penn raczej nie ma z tym problemu. W zadnej z wyzej wymienionych rol nie przypominal mi Dana, a to juz duzo o nim swiadczy jako o aktorze.
Nie lubię ciągle odbijac piłeczki ale nie sposób mi się powstrzymac. Penn to świetny aktor - ostatnio będziemy go mogli obejrzeć w Jeffie Buckleyu. Ma wspaniałą mimikę twarzy ,potrafi milion grymasów nią przedstawić - jest świetny w komedii - absolutnie nie sądzę by z większością jego scen komediowych dał sobie radę Ed - on jest dobry w dramacie - ale to komedia jest trudniejsza do zagrania - I poł. sezonu 3 to sceny komediowe Chucka i są duzo słabiej zagrane. Chucka wcale nie jest tak cięzko zagrać - to wręcz przyjemność grać czarny charakter, kiedy postać do odegrania jest tak charakterystyczna to ciężko coś zwalić jesli ma się krztę talentu.
Jeśli rzeczywiście dobrze zagra Buckleya to przynam Wam rację, na razie ani po GG, ani Easy A ani Margin Call nie widzę wielkiego talentu aktorskiego. Nie zapominajmy, że rola Chucka miała być bardziej drugoplanowa, a tak dobrze Ed go zagrał, że stał się podstacią pierwszoplanową.
Tak w sumie to to był temat o Blair a nie o talencie Eda i Penna :p A idąc tym tropem, to lubię ich oboje, i nie będę się sprzeczać, kto ma większy talent, bo obaj naprawdę są świetni. Ostatnio oglądałam wywiad z Edem i to sympatyczny chłopak, nie można go mylić z ponurym Chuckiem :).
Co do samego Chucka, to najlpszy był zdecydowanie w 1 i 2 sezonie, taki wredny dzieciak, troche zboczony, też miał wtedy dobre teksty, ale nie chce mi się szukać cytatów :) Z resztą kto nie pamięta najsłynniejszego tekstu GG "I'm Chuck Bass". Uważam, że gdyby w tamtym czasie zaprzyjaźnił się z Danem, mogłoby być ciekawie. Od sezonu 3 Chuck przestał nosic śmieszne sweterki i pojawiały się same garnitury, spoważniał, zaczął się zajmować tylko tym swoim biznesem. Teraz to zachowuje się jak 40-latek, a nie młody jeszcze chłopak.
Co do Dana - wcześniej jakoś niezbyt przepadałam za nim, ale śmieszyło mnie to jego poczucie humoru, w przeciwieństwie do Chucka wydawał się sympatyczny :D. Teraz trochę spoważniał, ale jego postac nie straciła tyle co Chucka....
Tak więc myślę, że gdyby Chuck dostał osobny wątek, jakąs dziewczynę, to byłoby ciekawiej, taki kontrast dla Dair, bo przecież Chuck inaczej traktuje kobiety niż Dan ;d.
Zgadzam sie. Jest irytujacy, ale ciekawy. Gdyby byl prawdziwym czlowiekiem mialabym do niego pelno pytan. Np. jak to jest sprzedac swoja ukochana kobiete za nieruchomosci? albo Ile trzeba dziennie wypic, zeby byc uwazanym za alkoholika? ;D zawsze staram sie rozgryzc co takim delikwentom chodzi po glowie ;P
Wcześniej też uważałam, że miłość Chair jest jedyna w swoim rodzaju, ale spójrzmy na to obiektywnie - z kim Blair będzie szczęśliwsza? Chuck sam przyznał w 4 sezonie, że nie potrafił dać szczęscia Blair (z resztą nie pierwszy raz mówił coś takiego). A sama wielka miłość nie wystarczy, potrzeba jeszcze stabilizacji i zaufania. I chociaż przyznam, że dobrze oglądało się Chair, to jednak wolę, by Blair była w jakimś szczęśliwszym związku. I Chuckowi życzę tego samego. A po za tym Blair to chyba jedyna osoba w plotkarze, która przez wszystkie sezony była zakochana w tym samym chłopaku (nawet jak była z Natem czy Louisem to kochała Chucka). A więc możemy chociaż przez chwilę pooglądać ją z Danem :p
Co do szczęścia Blair, cóż jestem tylko szczeniakiem i nic o życiu jeszcze nie wiem, ale wydaje mi się, że szczęście nie zawsze znajdziemy w prostej, czystej miłości, jak w przypadku Dair. Każdy ma własną definicję szczęścia. A do czego to doszło. Ludzie analizują dokładnie wszystkie za i przeciw, każde słowo bohatera, wyłapują wszystko to, co można nazwać paralelą i wnioskują, z kim Blair będzie szczęśliwsza - z Chuckiem, czy z Danem. Nawet Blair jeszcze tego nie wie, a widzowie już wiedzą! To niesamowite, jakie emocje uwalnia ten serial ; )
No cóż, zgadzam się, każdy ma swoją definicje szczęścia :) Po prostu Dan nie zranił Blair tak jak Chuck, więc dlatego wydaje mi się, że on może jej dać więcej szczęścia... Ich związek dopiero się zaczyna, więc dopiero zobaczymy jak to wszystko się potoczy :p A co to szczęścia Blair, to o nim zadecydują scenarzyści ;D
Idac tym tropem: szczescie nie zawsze znajdziemy zakochujac sie w przyslowiowym bad-boy'u. Taka milosc ladnie wyglada na ekranie(chociaz jak widac w przypadku GG nawet na ekranie niekoniecznie!), ale w zyciu czesto zostajemy jedynie ze zlamanym sercem ;)
Miałam na myśli to, że Blair powinna sama zdecydować, czym jest dla niej szczęście, tymczasem widzowie zdają się robić to za nią. Zwolennicy Dair są świecie przekonani, że szęśliwa będzie tylko przy Danie, a zwolennicy Chair na odwrót. Różnie jest w życiu, czasem to większy dramat niż serial. Nie powinnyśy więc z góry skreślać Chucka, być może koniec końców okaże się, że to jego Blair uzna za tego jedynego i z nim znajdzie szczęście.
Tak to miałam na myśli sandra :3 nie zawsze szczęśćie znajdziemy zakochując się w złym chłopcu i nie zawsze je znajdziemy zakochując się w tym dobrym.
A tak w ogóle to co to za typizacja się pojawiła? :33
Od początku kiedy oglądam GG mam pewien problem z Danem. Z jednej strony miło mi się ogląda z nim sceny, często mnie rozbawiają i wprawiają w dobry nastrój, ale chwile później mnie bardzo irytuje. I tak chyba było od zawsze, jakikolwiek sezon by to nie był. Dlatego być może nie jestem zachwycona tak Dair, ale nie przeszkadzają mi. Nie rozumiem tej napaści na Blair i obwiniania jej za wszystko. Postać Blair od zawsze lubię, ale już od początku trzeciego sezonu zaczęła mnie irytować. Więc niech sobie będzie to Dair, mnie na pewno nie będzie ono przeszkadzać :) A może mnie nawet zainteresują? Następny odcinek zapowiada się bardzo dobrze. Natomiast dla Chair nie widzę już żadnej przyszłości. Już po wypadku stwierdziłam, że nie ma po co tego dłużej ciągnąć. Przy okazji jestem bardzo rozczarowana tym, jak bardzo zniszczyli postać Chucka. To była postać, dla której zaczęłam oglądać GG, ale od początku piątej serii nie mogę na niego patrzeć, a już od połowy czwartej zaczynał mnie nudzić. Dla mnie piąty sezon zapowiadał się świetnie. Tyle było możliwości! Ten wyjazd do LA mógł rozwinąć wątek przyjaźni C, N i S, bo zauważyłam jak fajnie mogłoby się ich oglądać razem. Chuck na motorze, ubrany w skórzaną kurtkę o wiele bardziej mi pasował, niż zapięty po szyję w garniturku biznesmen. Teraz jego powrót do "Yes!" będzie bardziej naciągany niż mógł być wtedy. Mogli również rozwinąć wątek N i S, bo mieli sposobność, aby się do siebie zbliżyć ( uważam, że ich wątek został najgorzej rozegrany, a jak na złość najlepiej do siebie pasują ), ale oczywiście musieli wprowadzić Dianę i Spectatora, co nie było udanym zagraniem. Twórcy za bardzo skupili się na Blair i to jest jedyny błąd. Blair nie ma co obwiniać - jakby nie spojrzeć - można się teraz przyczepić do każdej postaci.