Zacznę od samego początku. Podczas oglądania piątego sezonu GG zaczęłam się zastanawiać, czy scenarzyści wiedzieli na co się porywają łącząc Blair i Chucka w 7 odcinku 1 sezonu. Bo w sumie mogli chcieć jedynie zrobić aferę między Blair i Nate'em (początkowo to oni byli główną parą tego serialu) , czyż nie?
Niektóre odcinki 5 sezonu Plotkary były tak nużące, że praktycznie nie patrzyłam na ekran pogrążając się w zamyśleniu. Wyobraźcie sobie grupkę ludzi, pracujących nad scenariuszem do serialu młodzieżowego. Co musi być na 1 miejscu? Miłość. Dostaliśmy ją w postaci Nair. Potem oczywiście przyjaźń. Tu otrzymaliśmy prezent, bo podwójną dawkę. Bromance Nate'a i Chucka (moim zdaniem wyśmienity, szczególnie pierwsze odcinki) i pokłócone Blair oraz Serenę. I ostatnie, lecz nie mniej ważne: intryga.
Czymże byłaby Plotkara bez szybkiego numerku Sereny i Nate'a rok przed rozpoczęciem wydarzeń z pierwszego sezonu? Podam wam prostą odpowiedź- niczym. Serena nie wyjechałaby (a raczej nie uciekłaby od N i nie "zabiłaby" Pete'a), Nate by się w niej nie zadurzył, a Blair nie zostałaby zraniona na tyle, aby (ładnie to nazwę) połączyć się z C.
Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu doszłam do wniosku, że scenarzyści może po prostu chcieli mieć przelotny romans Blair i Chucka, żeby później mogła zobaczyć swoją prawdziwą miłość w postaci N. Czy to nie byłoby bardziej logiczne? W tym momencie postanowiłam wrócić do pierwszych dwóch sezonów, a raczej "wrócić", bo oglądałam tylko sceny Chair. I doszłam do następującego wniosku:
scenarzyści doskonale wiedzieli, co robią łącząc tą parę. Już od pierwszej wspólnej sceny widać pomiędzy nimi więź, której nie mają żadne inne postaci (Serena i Dan nawiązują podobną, lecz bardziej niewinną). Co wywołało uśmiech na mojej twarzy- podczas sceny w limuzynie, pod koniec 7 odcinka, Plotkara nie odzywa się. Nie mówi ani jednego zdania, tak jakby scenarzyści nie chcieli popsuć tego, bądź co bądź, intymnego momentu (polecam sprawdzić na youtubie, można znaleźć masę filmików z tej sceny).
Ciekawe tylko, czy zdawali sobie sprawę, jak bardzo widzom spodoba się ten wątek? Czy wiedzieli, że to ta para będzie ciągnąć ten serial przez następne kilka sezonów? Czy planowali zrzucić główną bohaterkę, Serenę, na dalszy plan, aby Blair i jej miłości/stki mogły zająć jej miejsce? No cóż... Tego się już chyba nie dowiemy :)
PS: Wiem, że długie, wiem, że niepotrzebne, ale miałam nagłą potrzebę podzielenia się moimi myślami :)
Czytałam już gdzieś wcześniej, że Chair miało być na początku.. "przelotnym romansem" ..
Cóż..
Nie wyszło.
I na szczęście zdecydowali się na ten krok.
Bo czym byłaby Plotkara bez najlepszej pary w serialu?
A scena z 1x07?
Mistrzowska .
Ja prawdopodobnie bez Chair nie pokochałabym tak tego serialu! Oni najbardziej mnie do niego ciągną! Dobrze ze odbiegli od książki bo sobie tego wszystkiego bez niech nie wyobrażam !XDDD Ohh zgadzam się scena w Limo jest genialna! Moja ulubiona zaraz obok sceny wyznania miłości Blair przez Chucka i sceny z odcinku z pogrzebem Barta w której B go tak słodko przytula! Noo cudoo! Xoxo
Ooo kocham tą scenę z pogrzebu jak ona go tak przytula, po prostu uwielbiam!
I jeszcze kocham tą scenę z 3 sezonu, ze szpitala..
I moja ulubiona = 4x09 na tej scenie, gdzie wyznali sobie miłość..
Pamięta ktoś? :D
Oo tak ona była przesłodka! W ogóle Chair miała dużo takich scen! Nawet takie które były smutne były słodkie! Np. ta w której C powiedział ze „to tylko gra” ! Scena smutna ,ale przez to ze C zrobił to dla niej była po części słodka! ;) Jeszcze kocham tą scenę z toastem C na ślubie Barta i Lily! I jak później tańczyli! Ahh i scena z urodzin B! Jak Blair powiedziała ze motyle muszą zostać zabite! ;) No i później ta z tym naszyjnikiem! Kurcze można by wymienić sto takich scen ,a i tak zawsze znajdzie się jeszcze jedna która też rozwaliła system na totalu! ;)
Ja uwielbiam scenę, gdy oni tańczyli na tym żydowskim weselu do Rolling In The Deep ♥
tak,tak,tak! ja też ją kocham ♥ I naturalnie świetna jest scena z 'ja też cię kocham' :D
Scenarzyści faktycznie się poplątali. Wolałabym, żeby romans C. i B. był jedynie przeszkodą dla Nair. To było naprawdę dobre, aż miło się oglądało. Rywalizacja C. i N. bezcenna. Niestety wszystko wymknęło się spod kontroli. Fani oszaleli. I tym sposobem następne 4 sezony była przeplatanka ale miłością Blair zawsze był Chuck. Nie cieszy mnie to rozwiązanie. Chuck to postać tragiczna, powinien być sam. Oglądając pierwsze odcinki można było wywnioskować, że główną bohaterką jest S. Później jednak, na pierwszy plan wyraźnie wyszła B. i razem z nią C., szkoda, że nie był to N.
Ja na przykład bardzo się ciesze ze związku Blair i Chucka, który, wprawdzie jest poplątany, ale jest to jedyna para, która, chociażby nie wiem co, zawsze będzie skłaniała się ku byciu razem. I to jedyny związek w całym serialu, w którym widać, że uczucia są naprawdę prawdziwe. Podoba mi się po prostu ten wątek wiecznej i nieszczęśliwej miłości :)
Sama lubię i cenię epokę romantyzmu, jej postrzeganie uczuciowości ale wolę czytać Byrona czy Goethego, niż oglądać koncepcję romantycznej miłości w serialu młodzieżowym.
Blair po balu absolwentów sama stwierdziła, że jej miłość do Nate'a skończyła się razem z liceum.
Nate lepiej pasuje do Sereny. Blair z Chuckiem, jeżeli wrócimy do 3. sezonu, również tworzyli idealną parę. Dzięki tym połączeniom zachowamy oryginalną czwórkę.
Jak najbardziej się zgadzam. Powinni Nate'a zeswatać z Sereną, Blair wiadomo- będzie z Chuckiem, a Dan (jeśli nie brać pod uwagę wersji z porwaniem przez kosmitów :P) może sobie być z Georginą.
A mi właśnie bardziej pasuje Dan z Sereną, niż Nate. SN jakoś nigdy mi nie pasowali jako para, może to przez mój uraz, jaki towarzyszył ich pierwszemu... skonsumowaniu związku. N właściwie pasuje do Loli, a nawet jeśli nie, to ma jeszcze Dianę, ew. Jenny jeśli Taylor zgodzi się wrócić do serialu na 20 minut ostatniego odcinka. A o Chair nie mówię, bo to oczywista oczywistość :)
Mnie też Serena pasuje bardziej do Dana. Nie wiem dlaczego, ale Nate'a zawsze widzę w szczęśliwym i poukładanym związku z jakąś dziewczyną spoza układu:P Jenny, podobnie jak S., była dla niego za ostra. Vanessa zbyt sfrustrowana. Lola jest ok - samej jej nie trawię, ale w pakiecie z Natem, owszem:) A w ogóle może się zdziwicie, ale ja lubię Nate'a. Wiele osób narzeka, że jest mdły, nudny i nie ma dla niego fajnych partii w scenariuszu, ale zawsze jak się pojawia na ekranie mego laptopa to mam poczucie cudownej stabilności emocjonalnej:D Przy Chucku jest jak zrównoważony dr Watson przy Sherlocku Holmesie:P Fakt, że jako facet zupełnie nie jara.
Pliiiiz, nie Ivy!:P Ivy już mnie dość nawkurzała, musi odejść! Poza tym ma koszmarny głos, taki przepity i jękliwy zarazem;)
Też lubię głos Ivy, ale irytuje mnie za to głos Diany ;p Niby taki niski i ciepły, ale to strasznie niekobiece moim zdaniem :D
Nie planowali z Chair wielkiej miłości, ale fanów tak wciągnął ten wątek, że na szczęście postanowili go kontynuować. Gdzieś też czytałam że producenci długo walczyli o większą rolę Chucka w fabule bo tak bardzo spodobał im się Ed, dlatego w 1 sezonie są odcinki w kt Chucka w ogóle nie ma. Miał być postacią drugoplanową, w stylu Georginy, na szczęście stał się pierwszoplanowa.