Denerwuje mnie to w jaki sposób podeszli do seksu. Jeszcze w pierwszym sezonie dla głównych bohaterów miało to duże znaczenie, oprócz Chucka, który robił to ze wszystkimi jak leci. Najbardziej rozczarował mnie Dan, który w 1 i 2 sezonie był typowym "good guy", a potem stał się taki jak reszta. Po tej akcji z trójkątem zastanawiałam się czy nie przerwać oglądania serialu, bo to już było niesmaczne. Każdy z każdym chodzi do łóżka, a potem rozmawiają ze sobą jakby nigdy nic się nie stało.
Do tego nie rozumiem jak Chuck mógł zostać przedstawiony jako ofiara. Chciał zgwałcić Serenę w pierwszym odcinku, potem Jenny. Bycie gwałcicielem (nawet jeśli niedoszłym) jest takie fajne? Wykorzystał Blair, niby ją kocha, a co chwile śpi z kim innym. To, że był skrzywdzony przez rodziców go nie usprawiedliwia,bo jak się kogoś naprawdę kocha to nie wchodzi się do łóżka co chwilę obcej dziewczynie. Wykorzystał Jenny. Scenarzyści popełnili duży błąd, bo z serialu, który w pierwszych dwóch sezonach miał szansę na przekazanie jakichś wartości, zrobili serial, który w 50% koncentruje się na tym kto z kim się prześpi w danym odcinku.
Postać Chucka taka właśnie miała być .. zresztą tak zachowują się "dzieciaki z wyższych sfer". Mnie się tam akurat podobało.
Ale w jednej kwestii macie racje.. Chuck np. spał z wieloma pobocznymi postaciami.. ale jak każdy z głównych bohaterów śpi ze sobą to wtedy robi się "Moda na sukces".