Drażni mnie ona już od dawna. Jak można uczynić Barta człowiekiem zupełnie pozbawionym ojcowskich
uczuć, że chce pogrążyć własnego syna i wszystko mu odebrać To jest najzwyczajniej
nierealistyczne. Scenarzyśni z kolei wprost nazywają danego bohatera dobrym albo złym. Na
początku to Chuck był "zły", a Louis "dobry", następnie okazało się, że to Chuck jest tym "dobrym" a
Louis "złym". Identycznie z Danem. W ostatnim odcinku nawet Nate dziwi się kto tu jest tym
"dobrym".
To po prostu okropne, że w "Plotkarze" każdy bohater (przynajmniej męski) jest z góry określony i
stypizowany. Wszystko jest tu czarno-białe.
moim zdaniem zbyt płytko zostało to przez Ciebie ocenione. Nie ma tutaj czerni i bieli, jeśli oglądasz serial od początku to z pewnością widzisz jak bohaterowie się zmieniają i czym kierują. Popatrz na Nate'a - czy można go wsadzić do dobrych albo złych? ;) Smutne jest to, że Ch znowu zostawia B na lodzie.
Właściwie nie miałam na myśli pierwszych sezonów, zresztą naprawdę dobrych, tylko trzy ostatnie. Scenarzyści nieraz pisali fabułę tak, aby wybielić bochaterów i ich zachowanie. Nieraz tak było z Chair, z Danem. Jakby z góry chcieli powiedzieć nam "on robi dobrze" a "on źle".
A Bart, nie zaprzeczysz, to postać przerysowana do bólu. Czy my zobaczyliśmy u niego kiedyś ludzką stronę? Jest przedstawiony jako wcielenie zła, aby każdy mógł kibicować Chuckowi. Podobnie było z Danem. Chłopak poszedłby za Blair w ogień. Musiał jednak przespać się z Sereną, by Blair wyszła z tego z twarzą w oczach widzów. Louis ni z tego ni z owego staje się zły, by otworzyć Chair furtkę na kolejne wątki.
Nate? Przecież on zawsze był przedstawiany jako ideał chłopaka, owszem, zagubionego,ale z góry dobrego. I tak, jasne, widzę zmianę bohaterów. Chodzi mi raczej o sposób, w jaki scenarzyści ujmują to w słowa i w jaki nam to pokazują. Ze skrajności w skrajność. Przynajmniej w ostatnich sezonach.
co do księciunia to się zgadzam. Nagle zrobił się z niego taki zgred :| wydawał się być bardzo zauroczony Blair. Cieszę się, że to już koniec. Poważnie.
Dzieje się tak po części również dla tego, iż od samego początku w tym serialu liczył się tak zwany moment OMFG i zaskoczenie. Louis i jego nagła przemiana była właśnie czymś w tym rodzaju, tyle że nie nazwałabym tego "furtką dla Chair" a raczej pomysłem na poprowadzenie wątku z Dair.
Nie ma co ukrywać- serial ten jest przez jakieś dwa ostatnie sezony niszczony na każdym froncie, zmiany głównych reżyserów, ekipy itp. z pewnością wpłynęły na ten cały rozgardiasz. Teraz już zbyt późno na takie wnioski i myślę, że oni po prostu chcą jakoś wybrnąć z wszystkich wątków, nikogo nie urazić, wszystkich na siłę zadowolić i właśnie dla tego mamy to co mamy. Co nie zmiana faktu, że serial będzie jednym z najlepszych jakie powstały dla młodzieży :)
Myślę podobnie jak maarzenaah ja mam czasami takie wrażenie że ten serial który teraz oglądam to już nie jest ta sama dawna Plotkara bo tak właściwie to ile nam jeszcze pozostało z tej dawnej GG?
Na początku Bart bardzo chciał wprowadzić Chucka w jego świat i zawsze go karcił jak ten cos narozrabiał. Zależało mu na tym, aby
Ch kiedyś tam mógłby po nim przejąć firmę. To z jego strony wtedy był taki przejaw ojcostwa, chciał naprawdę dla niego dobrze, choć okazywał to dość oryginalnie. Później nastapiła ta jego wielka mystyfikacja, czli śmierć i przecież uknuł to tak, że to Ch miał zająć się jego działalnościa, czyli miał jakieś tam zaufanie do syna. Powierzył mu wszystko co osiągnął, bo wiedział, że jego syn sobie poradzi. Dopiero teraz zachowuje się jak prawdziwy gnój nie wiem nawet dlaczego. Przecież Chuck tyle poświęcił i udowodnił mu, że go stać na dużo. Bart zachowuje się jak by toczył wojne z największym konkurentem i nie wiem w jaki w tym sens, skoro kiedyś chciał, a by Chuck zajmował się tym co on.
Wydaje mi się, że po części do tego jaki Bart jest w stosunku do Chucka, przyczyniła się Blair. Bart kiedy wrócił nieźle wkurzył się na C za to, iż prawie zrujnował on firmę by spłacić jej posag. W sumie to się nie dziwie. Tyle lat zasuwał, a jego syn (zapominając tu na chwilę o szlachetności i dobroci tego zachowania) prawie doprowadził biznes do bankructwa.
A ta cała wojna pomiędzy nimi to moim zdaniem takie lanie wody tylko po to by coś się lało. Nie mogli połączyć Chucka i Blair przed zakończeniem serialu, więc coś musieli wymyślić. A że Bart zawsze był tym złym to nie mieli oporów, by zrobić z niego jeszcze większego potwora.
Poza tym to oni chyba (scenarzyści) lubią wprowadzać "wątki wojenne". Być może lepiej sprawdziliby się w pisaniu takiej fabuły filmów...Wojna Chucka i Jacka, wojna Chucka i Blair, wojna Blair i Sereny, no i nieustanna wojna Chucka i Barta. Ta ostatnia powoli zasługuje na miano trzeciej...światowej.