Zapowiadał się fajnie, ale w kółko dzieje się to samo. Starzec raz wywala wnuczkę z domu do jej matki, żeby po kilku minutach zmienić zdanie. I tak kilkanaście razy podczas serialu. W kółko ją zamyka, wypuszcza, zamyka, wypuszcza.

Główna postać strasznie irytuje. Stary rasista z klapkami na oczach, każdego traktującego z góry, bez szacunku do kogokolwiek oprócz swoich dwóch giermków. Do tego hipokryta, bo tak to gardzi ćpunami, ale swojemu kumplowi samemu daje kasę na towar.

Wnuczka to już totalny przygłup. Sama co chwilę prosi się o kłopoty. Do tego podobnie jak jej dziadek, zmienia zdanie co 5 minut. Ucieka z domu, jednak nie ucieka, ucieka, a może jednak nie ucieka.

Boss narkotykowy co 2 dni zmienia zdanie odnośnie skorumpowanego gliniarza, a ten sam z kolei nie wie, czy chce być dobry, czy zły. Jeden i drugi zachowują się jak totalne przygłupy.

Dialogi strasznie sztuczne, szczególnie w wykonaniu dziadka i skorumpowanego gliniarza. Znacie kogokolwiek, kto CAŁY CZAS rozmawia w ten sposób? Nieważne, czy nic się nie dzieje, czy może ich życie dosłownie wisi na włosku. Nie przestają rzucać durnych, nieśmiesznych żarcików i KAŻDĄ rozmowę poprzedzają jakimiś bezsensownymi docinkami.

Całość rozgrywa się jak typowa polska telenowela jedynie w 2 lokacjach - mieszkanie dziadka i bar, tak jakby budżet był okrojony do minimum,

Raczej nie polecam. Widziałem już zapowiedź kolejnego sezonu, w którym to nastolatkowie nagle zaczną trząść dzielnicą, haha. No cóż, "Gomorra" to to nie jest. Ciężko jakkolwiek ten serial sklasyfikować...