W książce to postać zdecydowanie negatywna, a tymczasem oglądając serial nawet go lubię. Po
tym jak załatwił dostęp do studni, uratował Angie, pogonił Juniora i dostał łomot. Mimo tego, że
ma swoje grzeszki i zabił Cogginsa, myślę że da się lubić. Pewnie niedługo się to zmieni, ale
myślałem, że od razu będzie zły.
Serial w ogóle się z książką nie pokrywa (poza faktem kopuły), więc niezbyt dziwi mnie fakt, że Big Jim jest całkiem w porządku gościem.Przynajmniej jak na razie.
Też go lubię. W tym serialu nie ma postaci, która była by w 100% negatywna i w 100% pozytywna. Nawet Junior ma swoje dobre momenty, a Barbie złe.
A no i nie porównuj serialu z książką bo opowiadają one dwie różne historie (poza faktem kopuły). Nie ma postaci w serialu, która byłaby w całości odwzorowana z książki.
Bardzo dobrze, że scenarzyści starają się zniuansować Big Jima. Książkowy Jim jest przejaskrawiony, wręcz przedstawiony karykaturalnie, taki wioskowy Hitler pt. "jak przeciętny wyborca Obamy wyobraża sobie rednecka-republikanina". Wygląda na to, że będziemy dopiero świadkami przemiany Big Jima w prawdziwego tyrana.
I podoba mi się, że "szeryfem" została jego antagonistka Linda, a nie przydupas bez właściwości Randolph. Daje to dużo większe pole działania dla scenarzystów.