Rozwalił mnie motyw przewożenia jedzenia, bo się zamrozi i zepsuje. Ja rozumiem scifi, coś się musi dziać, ale są granice głupoty. Od kiedy mrożone cokolwiek się psuje? To jedyny plus zlodowacenia, że nie trzeba będzie marnować prądu na lodówki. Nie można było zmienić tego że trzeba przewieźć bo po trzęsieniu jest ryzyko zawalenia albo ukradną?