Mi "Wielka czwórka' spodobała się bardzo! Ponieważ książkę akcję w książce uważałam na nieprawdopodobną, rozwiązanie w filmie mnie zadowoliło = jest bardzo 'agathochristowskie'. Jestem zdecydowaną zwolenniczką.

Te sensacyjne elementy Agacie nie wychodziły. Ja dawno temu czytałam tą powieść i pamiętam,że średnio mi się podobała. Z resztą mam jakoś tak,że wolę oglądać filmy na podst. dzieł Christie niż je czytać. Z A.C.Doyle'm czegoś takiego nie mam,lubię czytać i oglądać.

Doyle'a czytałam tylko "Psa Baskerwilów'. Nie spodobało mi się.

Mnie też ta powieść nie porwała.

Przecież inspektor (czy tam nadispektor) Japp wraz z Poirot obmyślili cały ten plan z lipnym pogrzebem. Jest o tym wyraźnie mowa. Czyli część policjantów (w tym pewnie patolog, zakład pogrzebowy, itd.) wiedzieli, że ciała nie ma, ale sfingowali pogrzeb, żeby morderca się ujawnił.

Nie ma więc w tej kwestii niedociągnięcia.

Inspektor dowiedział się dopiero o tym po pogrzebie, w domu Poirota. Dostał telegram.

Zgadza się. Przecież mówi Japp w teatrze,że Poirot prześcignął sam siebie,a Herkules wyraźnie mówi,że w ostatniej chwili uszedł z życiem i postanowił ukryć się nie informując nikogo <patrz identyczne zachowanie Sherlocka kiedy wygrał walkę z Moriartym. Wtedy insp. Lestrade też dostaje wiadomość o przeżyciu Holmesa>.
Paputek: gdy 1 ofiarę kopnął prąd to ona stała i dostała od razu ataku serca. Może Herkules powiedział komuś,gdzie idzie ? A sprawa wybuchu-nie jestem znawcą,ale dla mnie to był wystarczający wybuch. Zgadzam się,co do laski,ktoś inny mógł mieć taką. Chyba,że to specjalna laska na zamówienie.

Aby z ciała nie zostało nic wybuch musiał by bardzo potężny. Z laski też nic nie powinno zostać.
Szczątki ciała choćby rozerwane i trudne do zidentyfikowane musiały być.
Znając Herkulasa nikomu nie powiedział gdzie idzie;)

Ach,ten Herkules :) On i Sherlock doprowadzali swoich przyjaciół do frustracji swoim zachowaniem.
Dobra,Twoja argumentacja jest przekonująca.Zgadzam się,że scenarzyści powinni bardziej się przyłożyć. Jednak i tak lubię ten odc. Dla mnie najsłabszym odc. jest odcinek z sezonu 1,z kradzieżą planów samolotu.

Japp nic nie wymyślił.

Czepiasz się :D

Też nie jestem jakimś szalonym fanem tego epizodu (dałem 6/10) i... zgoda co do "pogrzebu" - z drugiej strony cały odcinek traktuję w sposób inny niż tradycyjne epizody. Mamy Hastingsa, Pannę Lemon, Jappa, prostą i naciąganą historię, superprzestępców rodem z Doyla i ogromny, autoironiczny stosunek do książki (albo raczej sztuki bazującej na niej). Jak dla mnie "Wielka czwórka" to ukłon w stronę dawnych, niedopracowanych kryminałów. Są tu widma "Sherlocków Holmesów", zapomnianych brytyjskich autorów, a obecność całej czwórki przypomina proste jak drut opowiadania z pierwszych sezonów.
Nie będę ukrywał - szału nie ma, ale potraktujmy ten odcinek z przymrużeniem oka, jak ostatnie (w tym serialu) sentymentalne spojrzenie w dawne czasy, a wtedy ogląda się całość lekko i przyjemnie :D