Kiedy kilka tygodni temu obejrzałam kilkanaście odcinków pomocy domowej,to myślałam że padnę...z nudów.Obejrzałam polską wersję tych odcinków-uśmiałam się jak nie wiem.Dopiero wtedy nieco zrozumiałam,o co chodziło z tymi tekstami kiedy od 6:00 rano obejrzałamznowu pomoc domową na Comedy Central Family ale i tak wolę polską wersję Niani.Powód?Chm...
-żarty,które zrozumieją Polacy
-lepsza gra aktorska
-brak wurzającego,drętwego lektora (obejrzałam też bez niego i nic mi to nie dało)
-głos Fran i Frani jest taki sam,a nawet,Frani zabawniejszy
-w amerykańskiej jest za dużo wredoty
Tyle tylko powiem
Zgadzam się z Michem.
Obejrzałam ostatnio parę odcinków polskiej wersji na Comedy Central i zdałam sobie sprawę, że nie rozumiem polskich żartów. Nie potrafię się z nich śmiać. Może jestem zbytnio zamerykanizowana, ale oryginalne żarty bawią mnie o wiele bardziej.
A ta wredota jest chyba największym plusem ;)
Gry aktorskiej nie poruszam, bo każdy ma swój gust, ale ja nie mogłabym żyć bez Daniela i Lauren.
Ja oczywiście wolę oryginalną wersję z Fran, bardzo nie lubię polskich seriali , ponieważ spora ilość to podróbki amerykańskich programów. Może gdyby Polscy reżyserzy wymyślali coś swojego zamiast kraść cudze pomysły byłabym nastawiona w bardziej pozytywny sposób,
Żal crazy12(tyle masz lat rozumiem) po pierwsze mówisz o serialu nianaia jako o naszym co jest dziwne biorac pod uwage ze jest zerżniety w 99% z pomocy domowej.po drugie to ze ty nie rozumiesz humoru z ''pomocy''to nie znaczy ze kazdy jest na równym poziomie(czy tez braku poziomu)co ty.reszty mi sie nie chce komentowac
Dopóki nie zacząłem oglądać oryginału, uważałem polską wersję za bardzo fajną. Jednak od kiedy oglądam Pomoc domową, muszę powiedzieć, że jest znacznie lepsza. Trudno powiedzieć dlaczego, ale chyba gra aktorska jest bardziej naturalna.
Co do @Crazy12
"-żarty,które zrozumieją Polacy"
Chyba żartujesz :D Polska wersja jest zerżnięta praktycznie słowo w słowo, niektóre odcinki aż przykro oglądać (z racji małej interwencji polskiego reżysera/scenarzysty).
Ja też uważam, że amerykańska wersja nie ma sobie równych.
A jeśli chodzi o kopiowanie żartów, to tu właśnie pojawia się problem, bo w ogóle cały serial jest bardzo mocno osadzony w realiach amerykańskich i jest mnóstwo żartów, których nie da się przełożyć, a ponieważ opuszczono wątek żydowski jest ich jeszcze więcej.
Zastanawiałabym się czy takie bezmyślne kopiowanie całej sytuacji ma sens, bo przecież mnóstwo humoru po prostu ucieka. No bo:
-jak na polski przełożyć żarty dotyczące różnic kulturowych między USA i GB, np. kiedy niania żartuję, że gdy pojadą do GB nie będzie znać języka, w końcu to inne państwo ;)
-gdzie w Polsce można znaleźć kamerdynera?
-żarty dotyczące żydowskiego pochodzenia Frani stanowią baaardzo dużą część amerykańskiej części a w polskiej nie są niczym zastąpione, tylko pominięte, więc zostaje po nich dziura
-postać Fran jest odwzorowaniem (przerysowaniem) młodej żydówki z biednej dzielnicy Nowego Jorku, ubierającej się w tandetne kolorowe stroje, a jej najbardziej rozpoznawalna cecha (no może oprócz głosu) to wielka natapirowana fryzura, supermodna, ale 20 lat temu
-zestawienie restrykcyjnego wychowania i dobrych manier z porządnej brytyjskiej rodziny z bezpośrednią Fran
A przez wycięcie części realiów niektóre rzeczy stają się nielogiczne i jakby urwały się z choinki.
Jedyne co wg mnie może być atrakcyjne dla polskiego widza w polskiej wersji to odniesienie do polskich gwiazd, bo nie każdy, musi znać amerykańskie sprzed 20 lat - przyznam, że sama większości chyba nie rozpoznawałam, no chyba że np. pojawiała się Cher czy Barbara Streisand ;) Ale nie był to jakiś wielki problem, bo to tylko ułamek świata Fran Fine (no proszę, i na koniec jeszcze samo nazwisko, które kiedyś zostało przedstawione jako <napiszę fonetycznie> Franczeska Finej)
No i do tego gra aktorów, nie potrafię chyba zdecydować kogo lubię najbardziej, jak wiele osób wspominało wcześniej Niles i C.C. są po prostu fenomenalni, ale ja osobiście uwielbiam też Gracie!
Ogólnie uważam, że polskie wersje zagranicznych seriali wypadają lepiej kiedy są tylko luźno wzorowane na oryginałach i naturalnie osadzone w naszych realiach bez silenia się na sztuczne podobieństwo, np. Ugly Betty i BrzydUla.
Cóż nie ma to jak siła argumentów
Ja nie twierdzę, że polska jest tragiczna, jak się ją ogląda to też czasem można się nawet uśmiechnąć, ale że polska jest lepsza mówią chyba tylko ci, którzy nie znają angielskiego na tyle, żeby zrozumieć oryginał (w czym generalnie nie ma nic złego, tylko wg mnie nie wypada krytykować czegoś, czego się nie zna lub nie rozumie)