POSE (w szczególności 2 sezon) tak naprawdę jest pozbawione fabuły. Coś na kształt fabuły jest rozciągnięte i przesłodzone z ekstremalnie sztucznymi dialogami i okrutnie manierycznymi postaciami pozbawionymi naturalnych zachowań.
Scena szorowania podłogi w pierwszym odcinku drugiego sezonu z jej patosem i sztucznością jest tego kwintesencją, atmosfera jak na wcześniej pokazanych pogrzebach.
Wygląda jak wyobrażenie tamtych czasów sfilmowane dzisiaj przez millenialsa urodzonego w 90s, który chciał nakręcić serial ważny dla pewnej grupy i o tej grupie, żeby przenieść go do mainstreamu, ale w rezultacie dostałem coś prawie tak złego jak 'Tales of the city'.
Zgadzam się. Dobrze ogląda się poszczególne sceny, aktorów, kolorowe obrazki z muzyką w tle, ale całość się nie klei. Blanca - tragedia...
No właśnie, ja utknęlam na odcinku pogrzebu Candy, bo nie dało się prze niego przejść...
Bardzo długo czekałam na drugi sezon, bo pierwszy, mimo że nie był pierwszych lotów i miał wiele minusów to był taką perełką wśrod wszystkich innych - dość nowa tematyka, ciepło, chciało się chodzić z nimi na te bale.
Drugi sezon traktuje o bardzo ważnych, ale przede wszystkim ciężkich i trudnych sprawach dla społecznośći LGBT+, ale
[ucięło]
ale nie jest to za dobrze przedstawione, jakby nie radzili sobie z tymi trudnymi tematami. Mnie osobiście męczy, ale po dłuższej przerwie i przemęczeniu odcinka z Candy, wracam i oglądam dalej, mam nadzieję, że będzie lepiej.
nie będzie lepiej, jedynym dobrym elementem jest Elektra, przerysowana i zabawna.
Ostatni odcinek, nawet dwa ostatnie troszkę ratują, ale to i tak popłuczyny cudownego pierwszego sezonu i finału.
Ale co się stało z Angel??? Świeciła prawie najjaśniej w pierwszym sezonie, nie dało się o niej zapomnieć, a jedyne co pamiętam z sezonu drugiego to jej wykrzywiona twarz.
Dokładnie, zgadzam się w 100%. Uwielbiam klimat lat 80-tych. Dla mnie jest to nie do przejścia kiedy filmy i seriale a la tamte lata są filmowane w nowoczesny sposób z tą okropną nowoczesną muzyką. To przecież nie jest klimat lat 80-tych. To samo dzieci z dworca zoo hbo, dałam rade jeden odcinek i poległam.
Niestety się zgadzam, zostały mi jeszcze 3 odcinki ostatniego sezonu, ale moim zdaniem cały serial jest przesycony patosem i teatralnością, podczas gdy faktyczne problemy, z którymi borykają się osoby LGBTQ+ są przedstawione płytko i po łebkach, a fabuła, jak wspomniałeś, niemal nie istnieje.
Estetycznie serial jest przyjemny, przesycony kolorami, a postać Elektry genialna, ale poza tym dosyć nużący.