Potwór robi się strasznie ślamazarny, gdy ma już dorwać bohaterów. Japończyków masakruje bez mrugnięcia okiem wystrzeliwując śmiercionośne macki jak snajper. Ale z bohaterami albo nie trafia, albo usilnie chce ich "przytulić" zamiast zabić na odległość. No i ta scena z uwolnieniem azotu z butli, żeby uśpić potwora - czy przypadkiem wdychany, czysty azot nie jest mocno szkodliwy dla ludzi? Tymczasem jego chmura jakoś nie robi wrażenia na właścicielu lombardu...