Pierwszy sezon serialu "Potwór z Gyeongseongu" okazał się ciekawym zaskoczeniem w dobie nawału amerykańsko-podobnych produkcji które stają się zaskakująco durne i nieciekawe. Warto wspomnieć iż pod przykrywką "serialu o potworze" historia przedstawia alegorię wojny zwanej Imjin, czyli wojny japońsko-koreańskiej z XVI wieku, oraz brutalnych eksperymentów wykonywanych przez Japończyków na więźniach wojennych, z których ten kraj jest znany (Jednostka 731 z czasów II Wojny Światowej). Ale wracając do tematu. Serial ten to bardziej historia tragedii ludzkiej, miłości i patriotyzmu, w azjatyckim stylu (do czego trzeba się przyzwyczaić, lub użyć przycisku Skip na pilocie w przydługich scenach), niż pełne fajerwerków, pompatyczne SciFi. Polecam i czekam na kolejny sezon.