Można tu przeczytać, że serial ma 17 sezonów, ale chyba wszyscy się zgodzą, że "Mighty morphin Power Rangers" tak właściwie zamknął się w trzech sezonach.
Wiem, że następne sezony stanowią kontynuację wątków z poprzednich serii, ale moim zdaniem to tylko mniej lub bardziej udane wariacje, które już w samych tytułach odcinają się od "Mighty Morphin" i pracują na swój własny, odrębny wizerunek sugerując nową jakość rozrywki. Nie mówię, że gorszą, ale już inną.
Pięciu pierwszych wojowników, Tommy, Rita i Lord Zedd jako głowni wrogowie oraz megazordy wzorowane na zwierzętach - to stanowiło główne elementy tej wersji.
Pozwól, że się z tobą zgodzę. Te pierwsze sezony, przynajmniej w moim odczuciu były najlepsze. Wyraziści bohaterowie, antybohaterowie, dodatkowo poza walką zmaganie się wojowników z codziennością, reszta "Rangersów" tak gdzieś po sezonie "In Space" to już nie "Power Rangers" tylko odgrzewane kotlety. Trochę mi przykro jak ludzie "jojczoł" na ten serialik, nie będę przekonywał, bo każdy ma prawo oglądać to co lubi. Za młodu byłem wielkim fanem tego serialu, pamiętam z jakim przejęciem oglądało się kolejne odcinki. Teraz mam do niego (tak jak do innych filmów z młodości) wielki sentyment i miło go wspominam.
Co do tego, że sezon "Mighty Morphing" był najlepszy to zgadzam się z przedmówcą.
Pozwalam. :)
Tylko zaznaczę jeszcze raz, że nie mam zamiaru wartościować serii.
Mi się swego czasu najbardziej podobały serie "... in Space" za rozbudowanie czarnych charakterów oraz właśnie "Mighty morphin' ..." za całokształt i ogólne wrażenie. Pewnie to sprawka sentymentu, dlatego nie chcę ponownie do nich wracać.
Dalszych serii nawet nie oglądałem, więc się nie mogę wypowiadać. Tylko fragment jednego odcinka, ale jak dla mnie był zbyt mistyczny.