tak ogladam co tydzien i dalej nie wiem o co tam chodzi.... nudna akcja i w ogole jakas fabula taka ze
nie wiadomo co powiedziec, ale nie wiem czemu nawet dobrze mi sie ten shit oglada.
Ten serial jest po prostu o ludziach i o tym jak reagują na utratę bliskich sobie osób.Też sie sobie dziwię,że nadal to oglądam-ale widocznie jest to dla mnie ciekawa odmiana i równowaga dla tych wszystkich seriali pełnych humoru,przemocy i seksu które oglądam regularnie.
Ten serial jest o niczym,takie jałowe bicie piany jak Lost.Oczywiście żaden snob się nie przyzna,że nie wie o czym to jest ;) Ale ja też oglądam i jakoś nie potrafiłem zrezygnować.No,normalnie fenomen jakiś.Szczególnie interesująco wygląda postać komendanta Garveya,człowieka który bardzo stara się nie popaść w szaleństwo . Na pewno będę śledził następne sezony.Mam tylko nadzieję,że Justin Theroux gdzieś tam nie zniknie po drodze.Moim zdaniem tylko on ciągnie cały ten serial.
Pierwsze zdanie to autentyczna opinia czy prowokacja?
Bo jeśli ktoś nie rozumie o czym jest ten serial, to nie po co go ogląda? Jest taka masa innych rozrywek...
jeżeli to prowokacja to beznadziejnie głupia
ten serial ściska gardziel i nie puszcza az do końca...
Mimo, że można odnieść wrażenie, że serial jest przekombinowany, zwłaszcza jeśli ktoś ogląda mało uważnie i się nie wczuwa. Stąd chyba zaniżona ocena na Filmwebie. Jak dla mnie serial bije na łeb konkurencję grą aktorów i różnorodnością postaci. Może Boardwalk Empire można by do niego porównać w tym zakresie, ale reszta jest w tyle.
To serial oparty na psychologicznej stronie. Jakie sa reakcje ludzi po tym co się stalo. Jak zyja dalej, jak probuja walczyc ze soba by zapomniec/ lub nie zapominac o tym co sie stalo. Jezeli komus nie odpowiada, to polecam M jak milosc, albo Na wspolnej , na pewno usatysfakcjonuja nie jednego , malo inteligetnego czlowieka. Przedewszystkim to nie serial dla kazdego.
nie mowie ze serial jest zly czy beznadziejny ... widze ze z odcinka na odcinek co raz bardziej sie rozwija i wywoluje wiecej emocji :) Szczegolnie postac Kevina Garveya strasznie intryguje i ten jego jak by to nazwac hmm stan w kotrym teraz sie znajduje
Dla mnie ten serial jest o tym, jak zachowało by się współczesne, kompletnie odczłowieczone, pogrążone w stagnacji społeczeństwo w obliczu cudu, którego nie bylibyśmy w stanie wytłumaczyć. Porównywanie go do Lost świadczy o kompletnym ignorancji oraz nie znajomości za równo Leftovers jak i Lost. Najpiękniejsze puki co w tym serialu jest to, że nic nie wskazuję na to abyśmy mieli się dowiedzieć co się stało. Nie liczyłbym także na nagły powrót tych 2%. Sam serial ma świetny powolny, pesymistyczny klimat. W świetny sposób demaskuję moment w którym obecnie znajduję się ludzkość. Przestaliśmy się rozwijać, zamiast tego szukamy ucieczki w nierealnym puki co świecie zza ekranu, gówno nas obchodzi drugi człowiek.Innymi słowy poczuliśmy się bezpieczni, a nasze pokolenia rodzą się już z metką "wolny". Ludzie od samego początku dążyli do odkrywanie "nieznanego", to nas zawsze napędzało. Niestety loty w kosmos są nieopłacalne. Jeśli ktoś jest realistą i zastanowi się choć przez chwilę nad wszechświatem i faktem, że na razie jesteśmy fenomenem na skalę którą w ogóle trudno sobie wyobrazić, to musi dojść do wniosku, że stagnacja w której znajduje się ludzkość pogłębia się. Jeśli posunie się dalej, to dojdzie do wniosku, że nie da się z tym nic zrobić. Ten serial świetnie to pokazuje i oby tak dalej.
póty dzban wodę nosi póki się ucho nie urwie..przepraszam ,że się czepiam ja też byki sadze i to dlatego;) pozdrawiam.
Wg. mnie serial ma 2 ciekawe wątki:
a) co się stało z 2% populacji?
b) oraz czemu ten policjant ma jakieś dziwne schizy?
Mam wrażenie że obie rzeczy łączą się ze sobą, tak samo jak to że jego ojciec jest w psychiatryku. Reszta wątków jest za bardzo przeciągana, jak np. fochy i inne rozterki jego córki, albo losy kobiety która straciła dwójkę dzieci i męża. Sekta "białasów" też moim zdaniem jest za często pokazywana. Tylko stoją przy drodze paląc peta i gapią się na ludzi... po co tracić na to aż tyle minut z serialu. To samo co w 10 odcinkach mogliby pokazać w 5 lub 6, akcja byłaby szybsza i więcej byśmy się dowiedzieli z pierwszego sezonu. Póki co wiemy tyle co po 2 pierwszych odcinkach + kilka faktów z prywatnego życia innych ludzi. Oglądam to tylko dla tego że jestem ciekawa tych 2 podpunktów które napisałam wcześniej. Jak ktoś mi je rozwinie to nie będę musiała już tego oglądać...
Właśnie przeczytałam, że w książce nie jest nic wyjaśnione, więc 2 sezon chyba sobie odpuszczę...
Po prostu w tym serialu nie chodzi o wyjaśnianie czegokolwiek. Tu chodzi o pokazanie siatki powiązań ludzkich, taki eksperyment myślowy - co by było gdyby. To tak jak proza Philipa Dicka. Tam też nie chodzi o akcję, tylko o stworzenie specyficznych warunków dla fabuły, prawdopodobnych czy nie - nieważne. Chodzi o umieszczenie w tych realiach autentycznych postaci i zasymulowanie jak mogliby się zachować. Obejrzyj jeszcze raz 9. odcinek a potem od razu 10. Kontrast jest wręcz uderzający.
Nie podobają Ci się dłużyzny? Przecież to właśnie tworzy klimat tego serialu. Długie ujęcia, nieme sceny, muzyka... Bez tego serial nie miałby sensu.
Ty chyba wolisz inny rodzaj kina. Jak ktoś szuka rozwiązań w końcowych odcinkach to musi zostać przy Lost.