Czasy, w których Netflix był w stanie wyprodukować dobry serial, odeszły już chyba na zawsze. "Przeklęta", czyli próba platformy zmierzenia się z legendami arturiańskimi, to typowy, politycznie poprawny produkcyjniak giganta - poprawnie mdły i nie wymagający większego zaangażowania. Sytuacji nie ratuje nawet Gustaf Skarsgård ani kilka innych znanych nazwisk, bo przy tak dennym scenariuszu nie byliby w stanie ocalić tej produkcji. Fani filmowego fantasy mogą obejrzeć, bo serial ma swoje momenty - cała reszta niczego nie straci, jeżeli "Przeklętej" nie obejrzy.