Obejrzałam pierwszy odcinek 5 minut drugiego i nie dałam rady. Dałam mu szansę… Tani serial bez klimatu, z drewnianą grą aktorską. Rzekoma nowa konsul podjeżdża do budynku przypominającego magazyny z PRLu.
Konsul: To tu?
Kierowca: Taak..
Konsul: ONZ by się tu pomieścił
Kierowca: Za obskurny.
Potem
Scena pogrzebu, w tle widać trumnę i stojącą przy nim rodzinę, w drzwiach stoi matka z jakimś ważniakiem, który mówi, że Milicja (choć aktor powiedział Policja) uznała śmierć syna za samobójczą. Wyjątkowo sprawnie działają te służby w Kaliningradzie. Jestem pewna, że tej śmierci, w końcu syna bardzo bogatej i wpływowej rodziny nie uznano by za samobójstwo. Nawet Ruscy biegli nie są takimi idiotami. Takich kwiatków jest tam multum, praktycznie w każdej scenie. Zmarnowany potencjał. Daleko, daleko temu serialowi do „Watahy”.