Kultowa seria ,,Winx" opowiadająca o losach utalentowanych magicznie nastolatek to moje dzieciństwo, dlatego też ucieszyłam się, gdy zobaczyłam, że powstanie ten serial. Teraz, po obejrzeniu 2. sezonu, czuję się bardzo rozczarowana. Doskonale wiem, że oryginalna serial to jedynie inspiracja, jednak jako widz mogę wyrazić swoją opinię na temat tego, co niekoniecznie przypadło mi do gustu.
Moim największym zarzutem w stronę twórców jest spłycenie charakteru Valtora (w serialu Sebastiana). Jest on nijaki, jego działania nie są tak doskonale zaplanowane, jak pierwotnej postaci. Valtor był bardzo przebiegły, charyzmatyczny, potrafił doskonale manipulować, korzystać ze swoich zdolności itp. Sebastian przypomina go jedynie nazwiskiem. Co prawda, potrafi wykorzystać słabość Bloom - panią Dowling. Jednakże później szybko zostaje zabity i przedstawiony jako marny, zły charakter, który szybko przegrywa z początkującymi czarodziejkami.
Kolejna sprawa, która jest dla mnie niezrozumiała to dodawanie nieistniejącej w oryginale postaci - Terry, by w 2. sezonie dodać Florę - oryginalnie występującą postać. W tej sytuacji pojawia się zgrzyt. Czy nie można było od razu w 1. sezonie iść drogą wyznaczoną przez serię? Nie rozumiem, dlaczego twórcy uważali, że to będzie dobry pomysł. Szczególnie, że przez to, w ,,Klubie Winx" są 2 czarodziejki natury, co sprawia, że znów zaburzona jest w jakiś sposób ta równowaga.
Już nie chcę się rozpisywać o tym, jak postać Laily/Aishy została błędnie wykreowana. Nie przypomina siebie prawie wcale - jedyne co zostało uwzględnione to moc i zamiłowanie do sportu. A tak, jest połączeniem Laily (może w 20%) oraz Tecny (którą twórcy z niewiadomych przyczyn postanowili usunąć).
Same wątki mogłyby być ciekawe, lecz wydaje mi się, że dla kogoś, kto nie oglądał oryginalnej serii. Mnie - osobie dobrze pamiętającej dawne wątki - ciężko jest nie porównywać tych dwóch historii. Ciągle czuję niedosyt i lekki zawód, bo przecież jednym z producentów jest Iginio Straffi, czyli twórca Winx.