Rzadko się udzielam na tym forum ale ilośc pozytywnych komentarzy męczy mnie tak mocno, że coś muszę napisać.
Merlin jest dla mnie kompletną porażką niemal na każdym polu.
Infantyly, bezbarwny i prosty jak budowa cepa.
(Jestem na bieżąco z serialem i oglądałem wszystkie odcinki, co tłumaczyć można chyba tylko zbytkiem wolnego czasu, niedostatkiem seriali fantasty i… skłonnościami masochistycznymi(?) )
Żeby nie być gołosłownym to już mówię, co mi się nie podoba.
Zacznijmy od fabuły – niemal, co odcinek schemat:
1. Ktoś zły się pojawia i chce zniszczyć/przejąć władzę nad Kamelotem.
2. Dowiaduje się o tym król i albo on albo Merlin biegnie do arcymądrego Gajusza.
3. Gajusz proponuje rozwiązanie, a król wybiera zwykle jedna z mniej rozsądnych opcji oczywiście stricte niemagicznych i wysyła super herosa Artura na misję ratowania zamku/świata/jakiejś persony.
4. Tuż po tym jak Artur zgnoi żałosnymi żartami Merlina, który to albo oficjalnie albo potajemnie dołącza do wyprawy, wyruszają razem na misję.
5. Na misji Merlin czaruje z ukrycia tak, żeby nikt nie widział, a okryty sławą Artur (tuż po tym jak troszkę po przyjacielsku zgnoi Merlinka) wraca do zamku w glorii i chwale.
Odcinków o innym schemacie jest niewiele, a ciekawych postaci (jak może Lancelot, który oczywiście pojawił się na chwilę i zniknął po jednym odcinku [chyba tam wpadł jeszcze z raz później, ale nie pamiętam]) jeszcze mniej. Chociaż wypada jeszcz wymienić na plus Mordreda czy Morganę.
Efekty specjalne.
Oprócz dosłownie kilku poprawnych jak smok czy gryf, to na widok reszty ręce opadają. Przytoczę tutaj np. potwora z kanałów, który od niedawna jest moim faworytem i przebił nawet gumowego potwora z początku (tragicznego) Wiedźmina czy może efekt węży wychodzących z tarczy (już nie mówiąc o tym jak durny był sam ten pomysł i odcinek).
Muzyka.
Nie wypowiadam się, bo jak nie jest naprawdę wybitna to jej zwykle „nie słyszę”.
Aktorstwo
Kompetencji za dużych nie mam ale się już filmów i seriali w życiu naoglądałem dość dużo. Gra króla, Gajusza czy innych drugo i trzecioplanowych postaci według mnie jest okropnie drewniana.
Artur i Merlin grają cały czas dokładnie tak samo (jak na główne postacie to płytkość i jednowarstwowość psychiki zadziwia), chociaż scenarzyści raz na ruski rok wsadzą np. wkurzonego Merlina czy śmieszy wątek miłosny.
Odwaga serialu czy może poprawność polityczna
Serial jest infantylny do przesady. Nawet się w nim niemal nie całują, nie mówiąc o jakiejś typowej scence rozbieranej „od pasa/biustu w górę”. Nie chodzi tu o to, że przyjemnie na takie coś popatrzeć tylko, że to dodaje realizmu i życiowości.
Podobnie z krwią na mieczach. Pewnie – nie hektolitry krwi jak w 300 czy Spartakusie ale chociaż czerwony kolor po przebiciu kogoś na wylot mieczem. Mała rzecz, a cieszy, chociaż tutaj Merlin nie jest wyjątkiem wśród seriali fantasy.
I jeszcze czarni żołnierze i służące w średniowiecznym zamku… mnie to trochę razi…
Widać to nie do końca mój styl, bo sztuczność i brytyjskość tego serialu, razi mnie przez calutkie 40 min trwania odcinka.
Wszystko jest zrobione tak, że serial nadaje się na kategorię hmm „PG5”, a moim zdaniem w prawdziwym kinie fantasy to jest karygodne.
Magia
Zdaję sobie sprawę, że to serial o młodym Merlinie, który ani w tej ani w kolejnej serii nie będzie czarował jak magowie z książek Tolkiena czy Salvatore’a ale mi tego najnormalniej w świecie bardzo brakuje.
Wygląd aktorów
To już zupełnie subiektywnie. Aktorów męskich nie oceniam (może oprócz małej uwagi, że Merlin wygląda jak parobek z bardzo oryyyyginalną twarzą, a nie jak czarodziej, a opadające oko Gajusza nadaje mu durnowaty i niedołężny wygląd).
W sumie o aktorkach będzie jeszcze, krócej, bo i nie ma o kim pisać, ani na kim oka zawiesić oprócz Morgany, której jest mało.
Może trochę głupio oceniać serial w tej kategorii, ale np. średni Dollhouse ratuje w pewnym sensie główna aktorka, bo dzięki niej da się przeczekać jakoś te gorsze odcinki. Podobnie jest z Legend of the Seeker (który nawiasem mówiąc podoba mi się o niebo bardziej od Merlina) gdzie co chwila znajdujemy kobietkę umilającą oglądanie.
Słowem podsumowania
Nie takiego fantasty się spodziewałem. Wolałbym, żeby cały świat w serialu był bardziej brudny i podły, magia bardziej wyeksponowana, a postacie bardziej dwuznacznie moralnie. Dostałem mdłą, prostą papkę, gdzie dobro zwycięża ze złem, a nikt, kogo twórcy „kazali” nam lubić nawet sobie paznokcia nie złamie, podczas gdy złłłłłe trolle odsyła się z powrotem do ciemnego lasu…
Przeczytałam wszystko co napisałeś(najwidoczniej też mam zbyt dużo wolnego czasu, albo skłonności masochistyczne) i czuję potrzebę, żeby odpowiedzieć na twoje pytanie…
Zacznę od tego, że dostrzegam schematyczność odcinków, chociaż kompletnie mi ona nie przeszkadza. Ale jeśli chodzi o brak krwi to szczerze mówiąc wcześniej tego nie zauważyłam. To samo dotyczy rozbieranych scen. Ale jest dość jasno określione, że serial należy do tych z gatunku familijnych, więc wcale na to nie liczyłam. Trudno nawet mówić w tym przypadku o infantylizmie, skoro przeznaczony jest przede wszystkim dla dzieci. Nikt się przecież nie czepia, że np. w „Czerwonym Kapturku” wilk zeżarł w całości babcie i dziewczynkę, a później one wyskoczyły nieuszkodzone z jego brzucha. A to, że „Merlin” przyciągnął starszych widzów, z wygórowanymi oczekiwaniami, nie jest winą producentów.
No i teraz wreszcie mogę spokojnie odpowiedzieć na twoje pytanie… :)
Mnie „Merlin” podoba się właśnie za względu na to, że jest taki nieskomplikowany. Zmęczyły mnie już wszelkie najczęściej amerykańskie twory, gdzie wszystko na siłę udziwniają. Mam wrażenie, że po prostu próbują ogłupić widza, który po obejrzeniu myśli sobie: „nic nie zrozumiałem, więc to musiało być bardzo mądre” (oczywiście to taki najbardziej skrajny przykład). Poza tym mnie humor w „Merlinie” odpowiada. Dowcipy, nawet te najbardziej żałosne, są miłą odskocznią po tych znanych z (znowu) amerykańskich komedii, gdzie do znudzenia zaśmiewają się z najbardziej prymitywnych zachowań przy jednoczesnym poklaskiwaniu zadowolonego tłumu.
Tak na zakończenie dodam tylko, że zgadzam się z twoim spostrzeżeniem na temat oka Gajusza, które irytuje mnie już od pierwszego sezonu.
Każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie :P Ale moje jest w ogóle inne niż twoje :D Ja uwielbiam ten serial :) Jest świetny w całości - obsada, muzyka i cała reszta :P
Skoro piszesz na tym forum to pewnie oglądasz ten serial, więc ja sobie odpuszczę jeden odcinek Merlina, więc i tak wyjdę na plus z czasem. A może i przy okazji czegoś konkretnego się dowiem jak od Koleżanki Purrie?
Przyznam się, mnie ten serial na początku strasznie irytował, bo zbyt
odchodzi od legend arturiańskich. Absurdów i dziwactw nawpychali tam co
niemiara i z paroma rzeczami do dzisiaj trudno mi się pogodzić (jak, jak
gdzieś już wspomniałam, na przykład z Ginewrą; z drugiej strony, to w
oryginalne nie lubię su... tej kobiety). Jednak oswoiłam się z tym
wszystkim, potraktowałam z przymrużeniem oka (bo w sumie ten serial
trzeba tak traktować, nie pretendował nigdy do czegoś poważniejszego) i
po prostu przyjemnie mi się go oglądało.
Mnie akurat zupełnie nie przeszkadza, że nie ma krwi ani golizny.
Naprawdę, krew i golizna są teraz absolutnie wszędzie. To się robi na
swój sposób nużące, monotonne, tak samo jak seriale kryminalne. I,
podobnie jak purrie, polubiłam Merlina za jego prostotę. To nie Lost-y,
w których scenarzyści chyba już sami nie wiedzą, o co chodzi (jak rany,
to się z serii na serię robiło głupsze -.-'), ani kolejny serial
kryminalny, ani o lekarzach. Nie trzeba się przy nim specjalnie wysilać
intelektualnie, to po prostu... rozrywka. Można się pośmiać na serialu,
a potem także z serialu, co widać w wielu wątkach na tym forum ;) Jest
po prostu sympatyczny w odbiorze i przyjemny dla oka. Świat nie jest
brudny, podły, i smrodliwy, ale to taka trochę baśń, mnie się akurat
dobrze ogląda coś, co dla odmiany jest kolorowe. Zaś prześladowana magia
jest wbrew pozorom czymś mniej konwencjonalnym.
Jeśli chcesz bardziej, hm, soczystej i generalnie mroczniejszej
adaptacji legendy arturiańskiej, sięgnij po "Excalibur". Ze swojej
strony polecam, ma swój pewien specyficzny klimat.
Dodam tylko, że nie piszę się "fantasty", tylko "fantasy". Wybacz, ale
mnie osobiście strasznie drażni to przeinaczenie.
Co do przeinaczenia :> To ja też gratuluję twórcom słownika (Firefoxa, czy Windowsa, bo pewnie z niego FF korzysta), że bez mojej wiedzy zmienia mi to, co napisałem w taki koszmarek jak "fantasTy". Ale nie dziwię się irytacji, bo mnie też razi jak ktoś mówi np. o LotR jako o filmie "fantastycznym".
Masz rację, co do prześladowania magii, bo to jednak jest dość innowacyjne - ale mnie akurat ta konwencja denerwuje, szczególnie wiedząc co z Merlina "w przyszłości wyrośnie".
A propos krwi... nie chodzi mi o rozbryzgi krwi ale o okropnie mnie irytujące sceny gdzie ktoś przebijany mieczem nawet nie zabarwi go na czerwono!!
Co do reszty... "Excalibura" chętnie obejrzę, a Losta nie skreślaj tuż przed ostatnim sezonem, gdzie mam nadzieję większość fabuły będzie miała ręce i nogi.
Jak widać da się na tym portalu jeszcze wymienić parę konstruktywnych uwag bez inwektyw (w co coraz bardziej zaczynam wątpić) :).
Ale na temat: Masz jeden bardzo mocny argument, który w pewnym sensie obala większość moich, a mianowicie, że serial jest określony jako familijny... czyli głównie dla dzieci.
A fakt, że przyciągnął trochę "starszych" widzów jest spowodowany tym, że seriali fantasy z prawdziwego zdarzenia niemal nie ma.
Niestety koszty nakręcenia czegoś w tym gatunku są zbyt wysokie, żeby wyłożyć wystarczająco ilość forsy, która by się zwróciła. Trochę inaczej było w przypadku Władcy Pierścieni, o którym, jak założyli producenci słyszała na tyle znaczna część społeczeństwa, że film mimo ogromnego nakładu środków się zwróci.
Z tego samego powodu marzenia o powstaniu filmu w świecie np. Forgotten Realms pozostają na razie w świecie marzeń...
Właśnie, więc od serialu dla dzieci nie można wymagać zbyt wiele ;)
A co do seriali fantasy, to prawda, co napisałeś. Jednak z drugiej strony,
kiedy już się za jakiś zabierają, to rzadko kiedy powstaje coś naprawdę
udanego. Bo tak, Legend of the Seeker, jakkolwiek przyjemny i całkiem
fajnie się go ogląda, powstał na podstawie książek, które, generalnie
mówiąc, nie są specjalnie głębokie i sam w sobie jest więc nieco
schematyczny (no bo sam powiedz, ile jeszcze artefaktów może się walać po
tamtym świecie). Jest sympatyczny, ale nie powalający i też nieco momentami
nieco "plastikowy". "Ziemiomorze", czyli najgorsza adaptacja książki, jaką
w życiu widziałam. Ten film (chociaż ja go widział jakoś dziwnie podzielony
na mini-serial) jest absolutnie koszmarny, postanowili wszystko
poprzeinaczać i w ostatecznym rozrachunku wyszło bez sensu. "Mgły Avalonu",
zapewne poprzez dążenie do jako takiej poprawności, straciły większość
pierwotnej głębi.
Ale ja uważam, że może nadchodzi ratunek w postaci zapowiadanej niedługo
"Gry o tron". Książka, na podstawie której go kręcą jest świetna, obsada
obiecująca, krótko mówiąc - może z tego wyjść coś bardzo dobrego :)
To widzę, że Ziemiomorze obejrzę sobie jeszcze raz, bo dalej bardziej pamiętam książkę, a film ledwo ledwo, więc chyba mu zawyżyłem ocenę ;)
A Gra o Tron - bodajże wczoraj coś czytałem i chciałem się dowiedzieć więc, właśnie mnie zachęciłeś do zainteresowania się tą książką/filmem :)
A akurat Legend of the Seeker może i jest czasem plastikowy ale i są tam motywy, które mi się bardzo podobają, bo serial bywa momentami mroczniejszy (np. Mort-Sith, którego fani książki nie spodziewali się w serialu z racji na brutalność) i dojrzalszy - motyw związku głównych bohaterów.
A nie no, wiesz, mimo wszystko jest to serial adresowany zdecydowanie do
starszej widowni (swoją drogą dzisiejszy odcinek w tv był świetny xD!).
Target Merlina widać jednak chociażby po wieku bohaterów, co jednak nie
znaczy, że i starszym nie może się spodobać ;)
co do "Legend of the Seeker".... za każdym razem, kiedy widzę śnieżnobiały, wykrzywiony od pędu powietrza zgryz Rysia, spadam z krzesła... xD Jestem pewna, że gdybyśmy jeszcze dłużej poczekali, to Richard byłby takim średniowiecznym Neo (te zwolnienia a la Matrix... xD). LotS jest serialem naprawdę dobrym, choć pewne rzeczy wywołują u mnie napady niekontrolowanego śmiechu. Zastanawiam co w 2 sezonie z Kahlan? Przez Carę jej postać stała się mdła, nudna i przewidywalna - jest jakby inną Kahlan niż w 1 sezonie... I właśnie myślę, że najmocniejszym punktem LotS jest właśnie Cara... Sorry, Rysiu, twoje owłosienie na mnie nie działa... xD
"Merlin" natomiast jest całkiem innym serialem. Postawiono w nim na głownym miejscu elementy komiczne, nie magię. Też czasami czuję niedosyt z tego powodu, jednak relacje Artur-Merlin są naprawdę tak wciągające, interesujące, że nie sposób się od tego oderwać. Owszem, na początku targetem były raczej dzieci, lecz w 2 sezonie widać, że serial zaczyna być skierowany ku starszej widowni. Zgadzam się, że "Merlin" ma czasami dość przewidującą budowę, odcinki są do siebie podobne (i mam tu w szczególności na myśli wybitne zdolności Artura w omdlewaniu akurat w tym momencie, kiedy Merlin się ujawnia......xD). Lecz dialogi są naprawdę rewelacyjne (natomiast w LotS często wieje sztucznością.... szczególnie patetyczne przemowy Rysia lub jego bezsensowne działania). Gra aktorska również mnie zachwyca, tacy aktorzy powinni być promowani, a nie jakieś amerykańskie kłody drewna (oczywiście nie mówię tu o naprawdę wybitnych aktorach, tylko o tych pseudogwiazdeczkach typu hannah montana i spółka...).
Merlin ma w sobie coś, co sprawia, że nie mogę się od tego oderwać. Ma w sobie ten urok i humor....
a teraz wybaczcie, ale nie mogę dalej pisać, gdyż wybieram się na 18-stkę xD
Oj tak, aż mi się przypomniał odcinek chyba "Więzy krwi" i Rysio "nie będę
taki jak Rahl!" Argh, a można było sprawę szybko załatwić.
Co do napadów niekontrolowanego śmiechu, to wywołuje go u mnie Darken Rahl
vel. Posępny xD Ja nie wiem, co w nim jest, ale ten facet na swój sposób
tak mnie niesamowicie śmieszy, że trudno mi go brać na poważnie jako tego
"głównego złego".
Zgadzam się z Luelle, ja właściwie nie mam zastrzeżeń do gry aktorów w
"Merlinie". No dobrze, wprawdzie chyba lepiej wychodzą im elementy komiczne
niż dramatyczne, ale generalnie są tacy... naturalni, o. Szczególnie Merlin
i Artur (chociaż oczywiście nie mówię tu o całkowicie nienaturalnych
omdleniach), fakt, gorzej już jest np. z Arturem i Gwen.
W każdym bądź razie, urok tego serialu właśnie nie polega na odbieraniu go
jako czyste, poważne fantasy, tylko taką bardziej baśń, legendę z
przymrużeniem oka ;).
Posępuś rozwalił mnie w 7 odcinku 2 sezonu jak Rysio trafił do zaświatów i Rahl z takim uczuciem do niego: "Hello, brother" xD rozbawiła mnie ta scena xD
Cóż, lubię "Merlina" za jego prostotę, wariację z legend arturiańskich (wszystko przez to, ze w dzieciństwie słuchałam zmutowanych bajek - robin hood strzelał do Czerwonego Kapturka xD), BARDZO naturalne aktorstwo, za mrok wstępujący do II sezonu, za Mordreda i Morganę :D Plusów jest wiele.
Natomiast LotS to powód śmiechu mnie i siostry - zwiemy go "Bagnetem Prawdy", a Rahl Posępny jest obiektem drwin ;d
Tak, jak mówiłam, Posępny ma coś w sobie xD Ja nie wiem, może to ta kieca,
może kamizela, a może generalnie zabawna aparycja i maniera w zachowaniach
xD
Łech, post pod postem, ale coś mi się przypomniało... Czy ja dobrze
wyliczyłam, czy Rysio miał w tym serialu już trzy matki? o.O
3 matki? a którą jaką 3 wytypowałaś? ja przypominam sobie dwie.
Heh, myślę, że to ogólny strój Posępnego ma w sobie to "coś" - suknioszata i kamizelka na gołej klacie... xD Jak dla mnie z wyrazu twarzy Posępuś wcale na złego nie wygląda:D
och nie, czyżby na jakiś czas miał nam zniknąć lśniącozęby Rysio w roli "sikera"? xD i znów mi się przypomniał ten jego zgryz!!! xD
ja jestem po 3 odcinkach dopiero i wiem, że będę oglądać dalej. Dlaczego? Nie wiem :D Cóż powoduje, że chce obejrzeć kolejny odcinek... Może jeszcze nie razi mnie ten schemat (bo po 3 odcinkach go nie widzę :P) ale podoba mi się ten duet Merlin-Artur. Po prostu ich lubię choć nie wiem czemu. Artur to bubek ale normalnie go lubię. Merlin to sierota, wiecznie chce zabłyszczeć i nie może ("Przyjdzie jeszcze twój czas"). Ale po prostu spodobał mi się ten serial. Odpuściłam nawet moje ukochane SG-1 by obejrzeć te odcinki :) Może zmienię zdanie jak obejrzę całe, może uznam to za zbyt dziecinne, nudne, schematyczne ale na dzień dzisiejszy naprawdę podoba mi się ten serial!!
Zaczął się 3 sezon przygód Merlinka... Cieszy mnie to, że w końcu odrobiny mroku nabrał ten serial wraz z sadystycznym uśmiechem Morgany. Szkoda, że reszta postaci gra nadal 'swoje'. Nadal głupio, nadal naiwnie, nadal dla dzieci. Eh... przynajmniej animacji smoka nie ma co zarzucić.
PS. Merlinku - zapuść włosy - schowaj uszy ;)