Jakoś nie jestem zaskoczona, że coś zaszło między Zośką a Czarkiem. To było oczywiste, że prędzej czy później tak będzie już gdy się pojawiła. Wygląda to tylko trochę tak jakby scenarzyści mieli opóźniony zapłon - w poprzednim sezonie taka sytuacja namieszałaby o wiele bardziej. Teraz wyskoczyli z tym jak przysłowiowy Filip z konopi. "Oni się pokłócili" - to ma być wytłumaczenie Zośki w tej sytuacji? Reakcja Anki była może nieco zbyt impulsywna, ale prawidłowa. Jak niby Zośka ma dalej z nimi żyć, spojrzeć siostrze w oczy? Po co wracała? Anka niepotrzebnie usprawiedliwia Czarka twierdząc, że "to tylko facet". Faceci to też istoty rozumne, a ich wierność nie powinna zależeć od tego czy nadarza się "okazja" czy nie. Taka mała dygresja: wie ktoś gdzie można kupić taką bluzkę jaką miała Julka gdy przyszła do rodziców z kwiatami i przeprosinami?
Nie rozumiem ludzi, którzy najpierw z kimś śpią a później twierdzą, że "nie wiedzą jak do tego doszło". Każdy dobrze wie jak do tego doszło. Chyba że u Ingi mózg i krocze nie potrafią działać w tym samym czasie. Skopałaś kobieto sprawę to weź to na klatę zamiast twierdzić, że "nie wiesz jak do tego doszło". To że tak się rozmarzyła gdy Robert opowiadał, że widział studio, było zwyczajnie obrzydliwe. I co, teraz mają mieć sesję całą, piękną, szczęśliwą rodzinką w miejscu gdzie mamusia zabawiała się z kochankiem? Wstrętne.
Patrycja chyba osiągnęła już szczyt bycia tępą dzidą. Facet porwał jej dziecko a wystarczył drobny szantaż emocjonalny, żeby zaczęła mięknąć. Po takiej akcji powinna kopnąć go w tyłek zamiast przejmować się tym co on myśli. Jeszcze sobie grilla urządzili i zostali razem na noc w tej leśniczówce. To jest jeden wielki absurd. Naprawdę bardzo rzadko przeklinam, ale jak zobaczyłam tą całą akcję z "to jak Mikuś, pojedziesz z tatą?" powiedziałam "no k***a, serio?". W tym momencie facet przegiął. Nie dość, że sam się mianował ojcem Mikołaja to jeszcze odsuwa go od matki. Ona zamiast stać i robić zbolałe miny powinna wreszcie sprowadzić go do parteru i wywalić z życia swojego i dziecka. Niby miała jakiś przebłysk myślenia, ale jak zwykle zamilkła, bo Wikuś coś powiedział. To on się powinien leczyć a ona wreszcie powinna przestać być taką wiecznie rozklejoną waginą.
Po co Zuza ukrywa ciążę przed Jaśkiem? Mieszkają razem, są ze sobą, czy ona myśli, że to się nie wyda? Powinna z nim szczerze porozmawiać zamiast ściemniać. Rozumiem, że boi się go stracić, ale co jej da przeciąganie tej sytuacji?
Jeszcze na ten rower się dała wyciągnąć, a nie powinna się męczyć. Trochę mnie zaskoczył powrót Dagmara na stanowisko asystenta. Dla niego to jakby nie było dość spora degradacja, ale mimo wszystko fajnie było zobaczyć ich w rolach sprzed kilku lat. "Pani dyrektor ma zapalenie przylądka" dostało order "XD" tego odcinka.
Dziewczyny przesiadują na kawusi i plotkują, a tematu Patrycji i Jeleńskiego jakby nie było. Przecież on ją uderzył a później porwał Mikołaja. Powinny pojechać z nią do domu, pomóc jej spakować rzeczy swoje i dziecka, a później zgłosić na policji porwanie lub chociaż ich poszukać, ewentualnie odwrotnie. Takie z nich przyjaciółki a pozwalają jednej z nich brnąć w bagno. Ten serial robi się coraz mniej logiczny.
A Dorotka już namierzyła nową ofiarę. Trochę jak zwykle przerysowali tą sytuację. To całe ściemnianie o weganizmie wyglądało bardziej jak próby poderwania kolegi z gimnazjum. Prezentacje pt. "jaka ta kuchnia wegańska niedobra" też były nieco wymuszone. Gdyby to było takie okropne i niejadalne to ludzie by tego nie jedli. Zdarzyło mi się kilka razy jeść wege kotlety i były naprawdę bardzo dobre. I tak po prostu facet "pokazał" Dorotce... ekhm... że ma jaja. Trochę moim zdaniem przesadzili, ale wiadomo, są gusta i guściki.
Gdyby Anka była tak stanowcza wobec swoich dzieci jak wobec córki męża do całej afery by nie doszło. Ate jej poglądy... szkoda gadać. Kobieta wykształcona, prawniczka, a w głowie siano i zaścianek.
,,Gdyby Anka była tak stanowcza wobec swoich dzieci jak wobec córki męża do całej afery by nie doszło. Ate jej poglądy... szkoda gadać. Kobieta wykształcona, prawniczka, a w głowie siano i zaścianek.''
w samo sedno
Właśnie! Mnie zachowanie Anki względem Zosi wręcz zbulwersowało! Zrzuciła na nią całą winę i jeszcze ma zamiar przed rodziną udawać, że wszystko ok. "To tylko facet". Żenada. . . Chyba już zapomniała jak ją Paweł robił w wała. Moim zdaniem tak samo Julka i Paweł tak nawet matka Zośki ma prawo wiedzieć o tym, co się stało. Zosia miała rację, że nie wyjechała na Anki rozkaz.
Dla mnie w tym odc również z Dorotką stanowczo przegięli.
Dokładnie, i jeszcze te jej gadki że tylko Zośka wszystkiemu winna, jakby zapomniała co jej ukochana córeczka nawywijała i że sama sprowokowała tą całą zdradę. Mentalność Anki że facet to tylko facet i zawsze kobieta jest winna jest żenująca, ale w jakiś sposób wyjaśnia dlaczego Anka żyje z Pawłem mimo ogromu świństw jakie jej zrobił przez lata. Najwyraźniej nic nie zmądrzała od pierwszych odcinków. A mnie najbardziej rozwaliło jak Julka przyszła ja przeprosić. Kwiatki, jedna zbolała minka i już jest sielanka, nie ma problemu, ba, nawet potrafią z całej tej sytuacji żartować. Nawet ani jednej poważnej rozmowy. No ludzie!
A Dorota jak to Dorota, przerysowywana do granic możliwości. Numerek na zapleczu w otwartej restauracji, jakimś dziwnym trafem ani jednego kucharza w kuchni... oj bawią się tym scenariuszem, bawią.
Co do Julki: to co twoim zdaniem miała zrobić? Czołgać się, wybiczować publicznie czy na klęczkach iść na Jasną Górę? Przyszła, przyniosła bardzo ładne kwiaty i przeprosiła. Przemyślała sprawę i zrozumiała, że zrobiła źle, to chyba najważniejsze. Chyba już ma wystarczająco dużo lat, żeby pominąć wychowawcze rozmowy. W rodzinie się sobie wybacza, a nie obraża na śmierć i życie.
Powinna Anka i Paweł z nią poważnie porozmawiać, bo to co dziewucha tym razem zrobiła przekroczyło wszelkie granice. Na wychowanie za późno ale skoro nie wychowywali jej kiedy był na to czas to powinni teraz zrobić cokolwiek żeby nauczyć ją życia i jakiś prawidłowych zachowań, przynajmniej próbować a nie udawać ze problemu nie ma bo problem jest i to gigantyczny. I piękny bukiet go nie rozwiąże.
BTW, gdyby całe towarzystwo wybrało się na
Jasną Górę i pomodliło o rozum napewno by im to nie zaszkodziło.
Ona nie ma 10 lat tylko 20+. Myślałaś, że wezmą ją za rączkę, posadzą na krzesełku, zaczną machać palcami i mówić "a ti ti ti, nie wolno"? Jest już na tyle dorosła, że sama potrafi przemyśleć swoje zachowanie i ocenić czy było dobre czy złe. Dorosłym osobom nie prawi się wychowawczych kazań. Ciekawe czy ty byś chciała, żeby twoja matka zaczęła cię wychowywać w momencie gdy już od jakiegoś czasu żyłabyś na swoim. Poza tym, gdy Anka się o wszystkim dowiedziała, nawrzeszczała na nią i powiedziała co o tym myśli. Miała to powtarzać jeszcze raz? Skoro Julka przyszła przeprosić to znaczy, że zrozumiała swój błąd. "Problem jest i to gigantyczny" - w którym miejscu? Dziewczyna w akcie desperacji palnęła głupotę, zebrała trochę za to po dupie, przemyślała i przeprosiła. Gdzie ty dziewczyno widzisz dalej problem? Zanim wyskoczysz z Czarkiem i Zośką - rozmawiamy o tym co zrobiła Julka.
Właśnie sęk w tym, że ona nie potrafi racjonalnie myśleć, a w tym wieku już powinna. Gdzie jest gigantyczny problem?
Po pierwsze- 20 letnia kobieta nie potrafi rozmawiać, nie jest w stanie usiąść i szczerze powiedzieć kochającej ja matce ze chce żeby została tylko ucieka się do obmyślania intryg, które narażają na szwank jej małżeństwo.
Po drugie- 20 letnia kobieta, która rodziców nie potrzebuje nawet do swojego ślubu i wciąż się z nimi kłoci nagle bardzo potrzebuje ich przez kilka miesięcy akurat, kiedy maja inne plany, bo ona wszelkie ich ich plany i tak ma w d... .
Po trzecie -20 letnia kobieta, kiedy dopnie już swego i zatrzyma matkę w domu wyżywa się na niej na wszelkie możliwe sposoby, nie mając w sobie ani krzty szacunku do rodzica albo empatii.
Po czwarte- 20 letnia kobieta jest tak egoistyczna i okrutna ze wymyśla bajkę o ciąży a następnie o aborcji i znika mając w głębokim poważaniu albo nie rozumiejąc, co przezywa jej matka.(i mąż)
Po piąte - 20 letnia kobieta jest tak głupia, ze nie informuje o swoim planie męża.
Po szóste (mój number one) - 20 letnia kobieta będąca w dodatku mężatka od jakiegoś czasu, jest tak bezdennie głupia, ze nie potrafi liczyć/ tudzież nie wie skąd się biorą dzieci/ tudzież nie pamięta, kiedy współżyła/ tudzież cholera wie co innego, ze nie jest w stanie podać mężowi wiarygodnej daty poczęcia rzekomego dziecka
Po siódme - 20 letnia kobieta, kiedy wszystko się wokół niej sypie z jej winy zamiast to naprawiać nie odbiera telefonu i spieprza.
Po ósme – to nie jest pierwszy wybryk tej osoby.
Tu jest właśnie gigantyczny problem, ze przez brak wychowania w wieku 20 lat jest skrajnie nieodpowiedzialna, bezdennie głupia, do bólu egoistyczna i do tego dziadowsko tchórzliwa. Anka na nią nie nawrzeszczała tylko zrobiła zbolała minę ze łzami w oczach, zapytała jak mogła tak postąpić i wyszła z mieszkania. Nie wiem, co powinni teraz z Pawłem zrobić, ale na pewno nie udawać ze problemu nie ma, zwłaszcza wiedząc, jakie to miało konsekwencje, które Ania ma nadzieje ukryć. Powinni właśnie szczerze porozmawiać, wspierać ja w mądry sposób albo całkowicie odciąć pępowinę żeby smarkula doznała szoku i zeszła wreszcie na ziemie. Nawet dla jej własnego dobra.
Piszesz jakbyś całe życie przesiedziała w piwnicy, a jedyne "doświadczenia życiowe" jakie posiadasz były wzięte z telewizji. No wybacz, ale od razu widać, że masz typowo teoretyczne podejście do życia. Nie wiem czy zauważyłaś, ale w różnych sytuacjach ludzie mogą różnie zareagować. Julka nie czuła się wystarczająco dorosła, żeby żyć tak daleko od matki przez rok. Nie wiedziała jak ma rodziców przekonać do pozostania w domu, w ten ostatni dzień musiała pojawić się dość spora desperacja, bo widać było, że w ogóle tego nie przemyślała no i palnęła głupotę. Desperacja to najgorszy doradca, ale często się zdarza, że w sytuacjach stresowych robimy pierwszą rzecz, która nam przyjdzie do głowy. No i gdzie ta twoja znajomość psychologii?
Po pierwsze: Ludzie są różni, ile razy mam to jeszcze powtórzyć? Nie każdy lubi rozmawiać o uczuciach, niektórzy okazują je w inny sposób, tak już po prostu jest, więc nie nazwałabym tego "gigantycznym problemem". Poza tym, Julka jakoś specjalnie nie ukrywała, że nie jest zachwycona pomysłem rodziców. Było to widać między innymi wtedy gdy zrobiła aferę o pamiątki. Skoro dość dosadne komunikaty nie przynosiły skutku, dziewczyna wpadła w desperację.
Po drugie: Ty tak serio? Chyba nie twierdzisz, że skoro Julka ma 20 lat i zdarzały jej się kłótnie z rodzicami, to musi znaczyć, że ich nie potrzebuje, a wręcz nienawidzi? W każdej rodzinie zdarzają się kłótnie, tak już po prostu jest. A dorastające nastolatki potrafią być trudne. No i nawet jeśli ma się 40 lat kocha się rodziców, chce się utrzymywać z nimi kontakt i słucha się ich rad. Tylko smarkacze myślą, że jeśli dorosną to nie będą potrzebowali rodziców.
Po trzecie: kłamstwo o ciąży pociągnęło za sobą konsekwencje, o których nie pomyślała. Bała się, że jeśli powie prawdę, matka się od niej odwróci, więc kłamała dalej i zabrnęła za daleko. Widać było, że bardzo tego żałowała. Kurczę, każdemu zdarzają się tego typu błędy, najważniejsze jest, żeby to jakoś naprawić i nie popełniać podobnych błędów w przyszłości. A empatii to ty w ogóle nie wykazujesz, więc nie bądź hipokrytką. Kolejny "gigantyczny problem" leci do kosza.
Po czwarte: To nie było, powiedzmy okrucieństwo z premedytacją. Tak jak w punkcie poprzednim, w desperacji palnęła głupotę i ze strachu zapętliła się w tym dalej. Zwyczajnie tego nie przemyślała i niechcący sprawiła, że matka odchodziła od zmysłów, a mężuś pocieszył się w ramionach siostrzyczki.
Po piąte: A co miała powiedzieć? "Słuchaj, idę do rodziców i wkręcę ich, że jestem w ciąży, bo nie chcę, żeby mieszkali w jakimś kamperze jak bezdomni. Idziesz ze mną?". Wiedziała, że Czarek najprawdopodobniej ją powstrzyma, a jak widać za wszelką cenę nie chciała dopuścić do wyjazdu rodziców, więc wolała go nie wtajemniczać. Zresztą najpierw piszesz jaka to ona była okrutna, a teraz twierdzisz, że powinna była wtajemniczać innych w swoje kłamstwo i oczekiwać, że będą podtrzymywać jej wersję. To by było okrutne.
Po szóste: Wiesz, że po raz kolejny sama obalasz swój "argument" o jej okrucieństwie? Nie byłoby całej awantury z Czarkiem gdyby podała wiarygodny wiek ciąży. Oznacza to, że tego nie przemyślała. Okrutne byłoby gdyby miała wszystko opracowane od A do Z. Swoją drogą, takie masz zasady, a uważasz za głupotę niedopracowanie dość paskudnego kłamstwa. Nie lepiej, że doszło do sytuacji, w której musiała powiedzieć prawdę? "Inteligentnym" rozwiązaniem jest utkanie takiej nici kłamstw, żeby nikt nigdy nie domyślił się, że żadnej ciąży nie było? Gdzie te twoje zasady?
Po siódme: Jak w punktach poprzednich: spanikowała, bała się powiedzieć prawdę. No i gdzie ta twoja empatia?
Po ósme: Była nieposłuszną nastolatką, jak wiele nastolatek. Mam rozumieć, że taka osoba za błąd w dorosłym życiu powinna od razu spłonąć na stosie?
"Brak wychowania"... Czyli każdy kto popełnia błędy został źle wychowany. No nieźle, 100% populacji jest "skrajnie nieodpowiedzialna, bezdennie głupia, do bólu egoistyczna i do tego dziadowsko tchórzliwa". Każdy w swoim życiu przynajmniej raz zrobił, a nawet jeszcze zrobi coś głupiego i nie wmówisz mi, że nie. Nikt nie jest idealny. "Anka na nią nie nawrzeszczała" - obejrzyj jeszcze raz. Ty byś w takiej sytuacji nie miała łez w oczach? Znowu coś się ta twoja empatia zagubiła. "Nie wiem co powinni z Pawłem zrobić" - mają jej teraz to przez następne 30 lat wypominać? Julka sama z siebie bardzo żałowała tego co zrobiła, zrozumiała ile zła wyrządziło jej kłamstwo, więc nie ma potrzeby jej teraz pouczać jak bardzo to było złe czy obrażać się na nią i wypominać popełnione błędy. Jeśli chcesz coś odpisać to błagam, najpierw pomyśl. Bo piszesz jakby Julka, Anka i Paweł byli psiapsiółkami znającymi się z miesiąc a nie rodziną. "Szczerze porozmawiać" - o czym? Mają robić jej wykłady, że źle się zachowała? Powtarzam, ona ma 20 lat a nie 10. Potrafi już odróżnić dobro od zła, sama zrozumiała swój błąd, więc nie ma potrzeby wiercić jej dziur w brzuchu i prowadzić wychowawczych rozmów. Zastanów się wreszcie jak to brzmi: "wychowawcza rozmowa z dwudziestoletnią mężatką". "Odciąć pępowinę" - Anka i Paweł dostaliby chyba tytuł rodziców roku strzelając focha na córkę za jej błąd. Rodzice kochają swoje dzieci, więc żaden nie zerwie kontaktów z dzieckiem za jeden błąd. Swoją drogą, odsuwanie się od dziecka to nie jest "odcinanie pępowiny".
1 nie każdy umie rozmawiać o uczuciach, ale są skrajne sytuacje w których trzeba, na tym polega życie z małżeństwie, rodzinie, społeczeństwie. Jak ktoś nie umie to jest już swojego rodzaju upośledzenie społeczne i to już problem.
2 nie napisałam ze Julka rodziców nienawidzi, tylko ze nigdy nie miała z nimi głębokiej więzi. I sama z własnej woli się wyprowadziła, nie rozmawiała z nimi „o uczuciach”, nie słuchała ich rad, nie prosiła o pomoc w podejmowaniu ważnych decyzji. Wiec skąd nagle taki strach ze przez kilka miesięcy ich nie będzie? Poza tym telefon brali, wiec porozmawiać mogła z nimi zawsze nieprawdaż? A dlaczego miała kompletnie w zadzie ze oni być może tez maja jakieś plany i może warto by było je uszanować? Właśnie, dziecko powinno kochać rodziców a kochać kogoś to znaczy troszczyć się o niego i pragnąc dla niego szczęścia, nie myśleć tylko o sobie – kolejny aspekt problemu.
3 „bała się, że jeśli powie prawdę, matka się od niej odwróci” – a przepraszam bardzo, na jakiej podstawie tak myślała? Czy Anka dala jej kiedykolwiek w całym życiu podstawy do takich obaw? Była beznadziejnym typem matki który swojego dziecka nie potrafi nawet ukarać, tu jest pies pogrzebany. A jeżeli julka naprawdę tak myślała to kolejny dowód na to, ze ma poważne kłopoty z prawidłowym postrzeganiem rzeczywistości. Jakoś przemilczałaś kwestie szacunku i zachowania do matki – wywalanie jej z pokoju, wrzaski, chamskie odtrącanie każdej próby nawiązania kontaktu. Gdyby tak bardzo zalowala swojego błędu miała wiele szans żeby go wtedy naprawić, Anka ja wręcz błagała na kolanach o szczera rozmowę. I powtarzała że cokolwiek by Julka nie zrobiła zawsze przy niej będzie. Żaden problem nie leci tu do kosza.
4 to było okrucieństwo i głupota niewytłumaczalna, zwłaszcza w tym wieku. Wymyślić aborcje i zniknąć, nie zdawała sobie sprawy, jaki dramat przezywa jej rodzina? Czy zwyczajnie miała to gdzieś? I tak i siak to bardzo duży problem.
5 tak, jeżeli już na cos takiego wpadła powinna powiedzieć o tym chociaż swojemu mężowi, zwierzyć mu się ze się boi i nie chce by rodzina wyjeżdżała. On jest starszy i dojrzalszy, pomógłby jej albo się z tym pogodzić albo przekonał do szczerej rozmowy z rodzicami. I nie zostałby jeleniem. I nie mów mi o kłopotach z „rozmawianiem o uczuciach” bo małżeństwo miedzy innymi na tym się właśnie opiera. A zaraz, czy to nie ty przekonywałaś mnie parę dni temu ze człowiek jak ma problem to powinien o tym szczerze porozmawiać z osobami których on dotyczy ?
6 nie słońce, nie obalam „po raz według ciebie kolejny” swojego argumentu. Okrucieństwo i głupota się nie wykluczają, mogą iść w parze. I to ty palnelas tu głupotę, bo podanie wiarygodnej daty poczęcia nie wymaga na litość boska wcześniejszego przemyślenia. Chyba ze ktoś w wieku 20 lat ma demencje i potrzebuje kilku dni żeby przypomnieć sobie kiedy ostatni raz spal z własnym mężem. Albo nie wie skąd się biorą dzieci, nie wiem co ta postacią kierowało w tej kwestii, tak samo jak nie wiem czemu w tamtym momencie przynajmniej jemu nie przyznała się ze to blef. Faktem jest ze wkręciła swojego męża w zdradę której nie było i pchnęła go w ramiona innej kobiety.
7 prezentujesz tu pogląd czysto bardzo niedojrzały. Panikować i uciekać to może dziecko. ona nie ma nastu lat, tylko 20 i założyła własna rodzinę która teraz z jej winy była zagrożona. jest w życiu czas na panikę i jest czas, kiedy trzeba wziąć się w garść, bo pewne rzeczy są nieodwracalne. I na tym właśnie polega dorosłość. Czego się bala, ze jej łeb ukręcą? Jej zachowanie doprowadziło do zdrady męża, tego się już nie da odwrócić, być może małżeństwa nie da się już uratować. Osoba w tym wieku powinna zdawać sobie sprawę, ze znikając tylko doleje oliwy do ognia i utwierdzi czarka w przekonaniu ze go zdradziła. I gdyby była normalna to byłaby świadoma, ze może go to pchnąć do desperackich kroków. To już podchodzi pod brak instynktu samozachowawczego, nawet podlotek z gimnazjum który ma pierwszego chłopaka w życiu zdawałby sobie sprawę jak coś takiego się może skończyć.
8 nie, nie tak masz rozumieć. Masz rozumieć ze jeżeli ktoś ponawia swoje błędy to jest jeszcze więcej sygnałów, ze cos jest nie halo. I skoro one się powtarzają to znaczy ze metody ich rozwiazywania nie są skuteczne.
Akurat historia tych postaci pokazuje czarno na białym błędy wychowawcze. Anka prezentuje beznadziejny typ matki, który nie potrafi wychowywać tylko zalewa dzieci swoja miłością i brakiem konsekwencji. A Paweł dopiero od niedawna zaczął angażować się w życie rodzinne. to zachowanie wyrządziło Julce wielka krzywdę, bo jest kompletnie nieprzystosowana do życia. Nie wiem w jakich kręgach się obracasz, ale zapewne nie 100% populacji popełnia tego typu błędy. I czy ty czasem nie przesadzasz z tym przemyśleniem przez nią błędu i zrozumieniem? Uciekła, nie miała innej kryjówki to zaszyła się w mieszkaniu. Anka ja tam znalazła i przyparła do muru, nie miała wyjścia to w końcu powiedziała. I później dopiero kwiatki kupiła i do domu poszła. I gdzie dostała po dupie? Ona po dupie dopiero dostanie jak sprawa z zośka wyjdzie na jaw, na razie to uszło jej to na sucho i to inni ucierpieli.
"Szczerze porozmawiać" - o czym? – hmm, może o tym ze została zdradzona? Uważasz ze ukrywanie tego przez anke jest fair? Może o tym ze przeprosiny to za mało, ze nie rozumieją jej postepowania i martwią się o nią? Ze trzeba liczyć się z drugim człowiekiem, zwłaszcza najbliższymi? Ze szczerość jest najważniejsza i ze zawsze powinni o takich sprawach rozmawiać? Ze dorosły człowiek musi wypić piwo którego nawarzył a nie chować głowę w piasek i uciekać? Ze są błędy, które maja nieodwracalne konsekwencje?
1. "Upośledzenie społeczne" - nie. Po prostu nie dla każdego mówienie o uczuciach jest takie proste. Krępują się, boją odrzucenia, wyśmiania. Niektórzy tacy są. Przestań wreszcie wmawiać choroby osobom, które są inne niż ty, bo to się zrobiło śmieszne.
2. Przez większość serialu Julka była nastolatką. Nastolatki z reguły odsuwają się od rodziców, ale to nie znaczy, że nie mają z nimi żadnej więzi. Biorąc ślub z Czarkiem Julka miała 18 lat, czyli była w typowej fazie pt. "Jestem dorosła, mama daj na fajki". Skoro taka jesteś dorosła i poważna to chyba nie muszę ci tego tłumaczyć? Nie kilka miesięcy tylko rok, już któryś raz to poprawiam, wypadałoby wreszcie zapamiętać. "Biorą telefon" - ty tak serio? Trzeba ci tłumaczyć wyższość przebywania ze sobą nad kontaktem telefonicznym? I kto tu jest "upośledzony społecznie"? Widzisz, a oni mieli kompletnie w zadzie np. pamiątki Julki z dzieciństwa, do których kiedyś chciałaby wrócić lub pokazać swoim dzieciom, i to było w porządku? Mieli w zadzie to, że mogła być przywiązana do domu, w którym się wychowała. Kolejnym aspektem problemu jest raczej to, że dzieci o zdanie nie zapytano w tych kwestiach. A później się tacy dziwią, że już w dorosłym życiu dziecko nie potrafi podejmować samodzielnych decyzji.
3. No i gdzie ta twoja osławiona empatia? Wymyślenie ciąży, żeby powstrzymać rodziców przed podróżą życia to nie to samo co przyłapanie na kupowaniu wina. Julka zdała sobie sprawę, że poleciała bo bandzie i wiedziała, że matka będzie miała do niej ogromny żal. Bała się, że stracą dobry kontakt, zaufanie. Nic dziwnego, że nie chciała towarzystwa matki i jej pocieszeń i zapewnień skoro czuła ogromne poczucie winy. Okrutne byłoby właśnie granie w takiej sytuacji, naprawdę tego nie widzisz?
4. Zdawała sobie sprawę, właśnie dlatego zniknęła. Ty byś tak po prostu potrafiła spojrzeć matce w twarz po takich kłamstwach? Musisz być albo bardzo wyrachowana albo po prostu tego nie przemyślałaś, tylko jak zwykle do jednej sytuacji dopisujesz tysiące oskarżeń i złych intencji.
5. Gdyby mu o tym powiedziała albo by ją powstrzymał albo musiałby udawać razem z nią. Doskonale wiedziała, że powie jej, że powinna się z tym pogodzić. Przypominam, że ona dość jasno wyraziła, że nie chce, żeby rodzice wyjeżdżali, ale to ich nie powstrzymało, więc rozmowa też by tego nie zrobiła. A nakłanianie go do kłamstwa byłoby dopiero okrutne. Poza tym, powtarzam, że rozmowa z Czarkiem wskazywałaby na powiedzmy plan działania. Brak tego planu wskazuje na to, że Julka nie jest złą osobą, tylko źle postąpiła. Jeśli już chcesz coś porównywać, to przynajmniej niech to będą adekwatne sytuacje. Bo kwestia wychowania krnąbrnej nastolatki i ukrywania dość poważnego kłamstwa to dwie zupełnie różne sprawy, których porównać się nie da.
6. Zdaje się, że nie jesteśmy na tyle blisko, żeby używać zdrobnień typu "słońce", więc z łaski swojej tego nie rób. Właśnie obaliłaś sama swój argument o okrucieństwie, to że stwierdzisz, że "a wcale że nie" tego nie zmienia. Fakt, że nawet nie podała dobrego wieku ciąży wskazuje, że tego nie przemyślała. Powiedziała pierwsze co jej przyszło na myśl, nie zastanowiła się kiedy to z Czarkiem robiła. Wiesz, tylko na początku przywiązuje się wagę do dat. Później już nie, zwłaszcza jeśli robi się to częściej lub jest to seks małżeński, w którym już z reguły nie ma fajerwerków. Kilka tygodni później można zapomnieć dokładnej daty, więc nie dziwię się, że tak z miejsca nie była w stanie określić prawdopodobnego wieku ciąży.
7. A ty uważasz, że 20-latki są już dojrzałe? Z reguły nie są, uświadomię cię. A strach czy panika to nie są stany, z których się wyrasta. Wiele osób w takich sytuacjach ucieka, odwleka moment powiedzenia prawdy. To nie jest kwestia dojrzałości. Niektórzy potrafią stawiać czoła trudnym sytuacjom, a inni nie, tak już po prostu jest.
8. "Ponawia swoje błędy" - a kiedy wcześniej Julka skłamała, że jest w ciąży? Pierwszy błąd nie uczy całego życia, a popełnianie innych to nie to samo co ponawianie. I ty się dziwisz, że cię krytykuję, skoro wypisujesz takie bzdury? A gdzie ja napisałam, że 100% populacji wymyślało ciążę? Napisałam, że każdy w swoim życiu popełnił błąd i jeszcze z pewnością nieraz to zrobi. Czytaj ze zrozumieniem, proszę. To naprawdę nie boli, tak samo jak myślenie, którego czasami ci brakuje. Nie przesadzam z tym przemyśleniem, to ty przesadzasz z tym dostrzeganiem wszędzie zła. Czyli twoim zdaniem skoro Anka najpierw poznała prawdę to Julka miała już siedzieć cicho i do końca życia się nie odzywać do matki? Po całej sytuacji postanowiła ją przeprosić i zrobić dla niej coś miłego. "Gdzie dostała po dupie" - pokłóciła się z mężem i zraniła matkę. Widać było, że to zrozumiała, więc nie wymyślaj teraz, że spłynęło to po niej jak woda po kaczce.
Już pisałam, że Czarek i Zośka to inna sprawa, która nie dotyczy dyskusji na temat zachowania Julki. "Przeprosiny to za mało" - a co niby ma zrobić poza tym? Wylizać Ance buty, wybiczować się pod Pałacem Kultury w samo południe? Przeprosiła, przyniosła kwiaty i poczęstunek, żeby oczyścić atmosferę. Jedyne co może jeszcze zrobić to już więcej nie kłamać w taki sposób. Co do reszty: to już są sprawy, które omawia się z dzieckiem lub nastolatką a nie 20-latką, która sama już takie rzeczy zrozumiała. Zejdź na ziemię, żaden poważny człowiek nie będzie przeprowadzał wychowawczych rozmów z 20-latkami. Może i Julka jest nieco niedojrzała, ale nie aż tak, żeby prawić jej wychowawcze kazania. Zresztą zdecyduj się: najpierw oczekujesz, że będzie traktowana jak dorosła, a później wyskakujesz z koniecznością tłumaczenia jej wszystkiego jak małemu dziecku. Poza tym, Anka wykrzyczała jej wszystko gdy poznała prawdę, więc nie ma potrzeby wałkować tego jeszcze raz.
1. Powtarzam jeszcze raz – w niektórych sytuacjach trzeba się przełamać i porozmawiać, bo na tym polega komunikacja. Inaczej wychodzą właśnie takie kwiatki jak ten zaprezentowany w serialu a to normalne nie jest. I sama pisałaś jakie to ważne żeby o problemach rozmawiać, nie pamiętasz?
2. Nastolatki z reguły się buntują ale nie wszystkie w taki „hardcorowy” sposób. Julka nie miała tej więzi z rodzina od pierwszych odcinków i było to widoczne jak na dłoni. Co do pamiątek to tu wyjątkowo mam podobna opinie do twojej, ale to jest wynik szajby Pawła jak cały ten watek z cudowna przemiana. Nie powinien nie pytać dzieci o zdanie, ale rodzice tez czasem popełniają błędy. Chociaż akurat julka nigdy przywiązania do domu nie wykazywała, tak samo jak nigdy nie uważała swojego dzieciństwa za godne sentymentu. Niech będzie ze rok, wielka mi różnica. W dalszym ciągu nie rozumiem dlaczego nagle tak bardzo wystraszyła się ich wyjazdu. Pisałaś o potrzebie rad i wskazówek młodego dorosłego od rodziców ale rozpatrujemy konkretny przypadek, czy julka prosiła rodziców o te rady i wskazówki w swoim życiu? A kiedy jej ich udzielali, zechciała ich słuchać? W dodatku sama podjęła decyzje o ślubie i później o przeprowadzce, wiec de facto sama zdecydowała ze nie chce bliższego kontaktu, na co dzień tylko preferuje raczej luźniejszy i telefoniczny wiec, tak, z tym telefonem ja na serio. Poza tym jesteś trochę niekonsekwentna w swoich osądach, bo z jednej strony podnosisz jakie to nieporozumienie przeprowadzać wychowawcze rozmowy z osoba w tym wieku a z drugiej, jakie to straszne żeby osoba w tym wieku przez rok została sama z małżonkiem, bez matczynej piersi do przytulenia. to do całodobowej namacalnej opieki rodziców nie jest za stara ale do poważnej rozmowy ze wskazówkami od tychże rodziców już tak, tak? Śmieszne. I nie zmienia to faktu ze ludzie którzy odchowali córkę i wydali ja za mąż maja prawo do swoich planów i szacunku do tychże planów. A szacunek to albo pogodzenie się z tym albo szczera rozmowa, a nie wymyślanie takich dziwactw.
3. Wciąż na swoim miejscu, dziękuje za nadmierna troskę. Jakie granie, czy ja pisałam cos o graniu w tej sytuacji? Pisałam ze miała milion okazji do przyznania się, Anka ja błagała i powtarzała ze jej nie odrzuci dlatego julcia nie była taka biedna i zagrożona odrzuceniem jak to przedstawiasz. Przez cale życie to Ania zabiegała o dobry kontakt i jak wspominałam, nigdy dziecka nie odrzuciła a to powinno zbudować w prawidłowo rozwijającym się człowieku solidne i trwałe poczucie bezpieczeństwa. Gdyby skorzystała z okazji i powiedziała prawdę żadnego zaufania by nie straciła, wymyślanie drugiej części planu i aborcji było ohydne i głupie, bo właśnie po czymś takim nie umiałyby sobie spojrzeć w oczy do końca zycia. Naprawdę tego nie rozumiesz czy po prostu przekora ci nie pozwala się ze mną zgodzić? I kolejny raz pomijasz milczeniem kwestie szacunku do matki, czyżbyś nie uważała tego za problem? Takie słowa i zachowanie to norma nawet w nerwach?
4. Ja bym nigdy takich kłamstw nie wymyśliła. Podobnie jak nie byłabym w stanie siedzieć sobie ukryta i użalać się nad sobą podczas kiedy moi najbliżsi odchodziliby od zmysłów. To był kolejny moment kiedy miała szanse się wycofać i powiedzieć prawdę, a ona zaplanowała że zrobi z tego dramat i prysnęła. Anka nie dość ze bez wsparcia męża, to jeszcze z rozkręcona wyobraźnia co tez z jej corka może się teraz dziać. I co, mamy tu współczuć nie jej tylko Julci?
5. Na tym polega właśnie instytucja małżeństwa, ze tego typu problemy rozwiązuje się wspólnie. Julka jest krnąbrna i uparta i zawsze stawia na swoim, także w małżeństwie wiec czarek do niczego by jej nie zmusił a pomógłby jej. I jaki brak planu? Przemyślała ten plan i to dobrze, tylko ze na ten swój bezmózgi sposób. Przemyślała ciąże i później rzekomą wizytę u ginekologa o której wiedziała anka. I aborcje. Była plan, i to stworzony z wyrachowaniem. Nawet patrząc w ten sposób to nie większym świństwem byłoby powiedzieć o planie Czarkowi, przynajmniej z niego nie zrobiłaby idioty i rogacza.
6. O ile pamiętam to ambaras polegał na tym, ze oni jak na młode małżeństwo byli dość oszczędni w czułościach. Czarek mówił ze nie spali ze sobą od miesiąca czy dwóch, a tyle julka powinna pamiętać, nie datę co do godziny i minuty ale przynajmniej miesiąc/tydzień. Użyłam zwrotu slonce celowo, bo mam coraz więcej podejrzeń ze rozmawiam z nastolatka. A przy okazji, jeżeli według ciebie w małżeństwie po dwudziestce nie ma fajerwerków w łóżku to gratuluje. Zapewne takowe małżeństwo będzie bardzo szczęśliwe po czterdziestce.
7. Na tyle dojrzale powinny już być, zwłaszcza jeżeli zakładają własną rodzinę i same wchodzą w ta dorosłość. To jest kwestia dojrzałości. „Niektórzy potrafią stawiać czoła trudnym sytuacjom, a inni nie, tak już po prostu jest.” – oczywiście, są ludzie dojrzali którzy biorą się z życiem za bary i tacy który porzucają swoje dzieci, rozwalają małżeństwa albo przy pierwszych problemach wpadają w alkoholizm, bo „nie potrafią stawiać czoła trudnym sytuacjom” itp itd. Na tym właśnie polega tu problem, ze Julce jak na razie bliżej do tej drugiej grupy. I dlatego Anka z Pawłem powinni się martwić, bo co jak sama z tego nie wyrośnie?
8. Julka cały czas popełniała większe lub mniejsze błędy, była trudnym dzieckiem które przekształciło się w trudnego człowieka. Jest ponawianie błędów, bo wszystkie jej błędy opierają się na tym samym – egoizmie i rozpieszczeniu.
Czarek i zośka to nie jest inna sprawa, bo jest to naturalna konsekwencja julkowego zachowania. I znów pytanie zbyte milczeniem, uważasz ze ukrywanie przez anke prawdy jest w porządku? To i tak wyjdzie na jaw i oczywiście kto będzie najbardziej winny? – mamusia, bo nie powiedziała nieszczęśliwej julci o złym mężu i podstępnej siostrze. To ty zejdź na ziemie, Anka cale życie trzymała dzieci pod kloszem i wychowała kalekę życiowa, która już rozbiła swoje małżeństwo. A ukrywając to przed nią nie pomoże jej, a zrobi jedyna winna z siebie. I co zrobi julka? Poczekamy do przyszłych odcinków ale obstawiam ze będzie uciekała z domu albo się cięła, bo niczego się nie nauczyła i nie umie ponosić konsekwencji swoich czynów.
Co do kwestii tej kontrowersyjnej rozmowy wychowawczej jak to nazywasz to napisałam o tym kilka zdań wcześniej, skoro twierdzisz ze Julka przestraszyła się wyjazdu bo potrzebowała rad i doświadczenia życiowego rodziców – to o co kaman?
„Może i Julka jest nieco niedojrzała” – w zasadzie to chyba ta dyskusja jest bezcelowa. Jeżeli uważasz ze ta postać „może” jest „nieco” niedojrzała to najwyraźniej za bardzo różnimy się światopoglądem
Wiesz co, mam dla ciebie pewną radę. Wyjmij kij z tyłka, przestań widzieć wszędzie zło i węszyć u nielubianych postaci złe intencje, później pomyśl, ale naprawdę pomyśl i dopiero odpisuj. Bo to co wypisujesz to jakaś próba wyżywania się i dopisywanie teorii spiskowych. Naprawdę, nie mam ochoty odpowiadać na twoje coraz głębsze i coraz bardziej żałosne paranoje.
Ten kolejny tekst o kiju z tyłka potwierdził mi z kim mam do czynienia. Brak argumentów najlepiej zamaskować oskarżeniem o paranoję co? Masz rację nie odpisuj bo robisz się groteskowa.
"Brak argumentów" - jaki brak argumentów? Dziewczyno, obudź się! Chcę skończyć tą dyskusję, bo coraz bardziej odpływasz, wymyślasz coraz to nowe bzdury, a ja naprawdę nie mam zamiaru dłużej uświadamiać cię, że to co sobie wymyśliłaś odbiega od rzeczywistości. Zwłaszcza, że jesteś aż tak odporna na wiedzę, że nawet rzeczy typu czas podróży trzeba ci powtarzać po kilka razy, żebyś wreszcie raczyła zapamiętać. Do tego zachowałaś się jakbyś robiła mi wielką łaskę że raczyłaś przyznać się do błędu, a zrobiłaś to tonem dzieciaka, które po długich namowach zgodziło się wziąć niesmaczne lekarstwo. Opamiętaj się bo naprawdę przekraczasz wszelkie granice.
Ale ty bzdety wypisujesz. Kilka miesięcy rok nawet konkretnie w serialu to nie było powiedziane a ty dopatrujesz się w tym jakiegoś swojego sukcesu. Pisałam same fakty z serialu ale nieważne, komu ja mam tłumaczyć. Rady to ja chętnie przyjmę od osób na poziomie a nie od zabawnych gimbusek udających starsze o kilka lat i powtarzających w kółko jakie to mają zarąbiste argumenty. Także dzięki za chęci ale szkoda paluszków.
Było powiedziane konkretnie, że rok. To że jak zwykle nie pamiętasz, bo wszystko jednym uchem wpuszczasz a drugim wypuszczasz, to już nie mój problem. "Dopatruję się swojego sukcesu" - nie dopatruję się swojego sukcesu tylko poprawiam twój błąd. Niby dorosła osoba, a poziom umiejętności przyjmowania krytyki masz na poziomie pięciolatka. Brakuje tylko, żebyś tupnęła nogą i poszła z płaczem się poskarżyć mamusi. Wiesz, twoje wymysły to nie są "fakty", taka mała podpowiedź. A doszukiwanie się na siłę złych intencji w dosłownie każdym działaniu postaci, której nie lubisz to tylko twoje wymysły a nie fakty. Skoro twoje koleżanki to "zabawne gimbuski" to nikt nie każe ci ich słuchać. Chociaż patrząc na twoje zachowanie to jest dokładnie twój poziom, więc może się tak nie wywyższaj, bo każda osoba, jak piszesz, "na poziomie" raczej szybko będzie cię miała dosyć, tak jak np ja.
Nie było, podróż była mocno spontaniczna i niedopracowana. Te złe intencje to fakty widoczne gołym okiem, nie napisałam niczego, czego nie pokazałaby kamera. Nie omieszkam odnieść się do tej krytyki. Pomyślmy, może być krytyka konstruktywna, przekazana w normalny a sposób, a mogą być infantylne zaczepki. Podczas wszystkich naszych dyskusji stroniłam od oceniania twojej osoby i starałam się zachować kulturę, tym bardziej ze kompletnie nie chodzi tu o różnice zdań a o sposób ich wymiany, czego ty najwyraźniej nie rozumiesz. Równolegle kilka razy zostałam przez ciebie nazwana ścianą, hipokrytka, wychowywana w piwnicy, mającą zapewne bogatego tatusia, nie majacą zapewne nigdy faceta ani stałego związku, mającą kij w tyłku, zapewne niewykształconą tudzież wykształconą przez podrzędne uczelnie, sfrustrowana i wyżywająca się na fikcyjnych postaciach, paranoiczką … pominęłam cos? Na pewno, bo było tego dużo i i tak sama się dziwie ze miałam tyle cierpliwości. Ja caly czas starałam się zachować poziom i cię nie obrażać, no ale cóż widać się pomyliłam. Tak wiec dam ci te satysfakcje i przyznam się do błędu – myślałam, że jesteś warta dyskusji i masz jednak więcej klasy. Rozwiałaś moje złudzenia i wyprowadziłaś mnie z błędu. Gratuluję.
To obejrzyj jeszcze raz, bo jak zwykle nie pamiętasz, wymyślasz coś, żeby zapełnić te "luki", a później upierasz się, że na sto procent tak było. Nie, te złe intencje były wymyślone przez ciebie. Jeśli naprawdę je widzisz to może najwyższy czas na wizytę u specjalisty? Już kilka razy uargumentowałam wnioski, które na twój temat pisałam. Jeśli miałabyś nieco więcej dystansu potrafiłabyś zastanowić się czy przypadkiem nie mam trochę racji. Zapewne sama doszłabyś do podobnych wniosków, gdybyś była postacią z serialu, a nawet gorszych gdybyś była jedną z tych nielubianych. Twój problem polega na tym, że innych potrafisz ocenić bardzo surowo, a ze sobą okropnie się cackasz.
Cóż, już pisałam jakich partnerów do rozmowy cenię. Wybacz, ale niestety paranoiczne i niemyślące osoby nie znajdują się w tej grupie.
Nie chce mi się juz nawet czytać tych twoich mądrości. Po raz kolejny więc ci ustąpię - niech Ci dziecko będzie.
"Dziecko" to ty widzisz jak patrzysz w lustro. I już się tak nie wściekaj, bo złość urodzie szkodzi. Oh, wait...
No i proszę, anka oberwała od swojej wrażliwej i całkowicie normalnej córeczki. Kto by się tego spodziewał...
No i proszę, odpowiadasz na swoje komentarze, żeby przypadkiem nikt nie zauważył, że odpisałaś.
No widzisz, potrafię zmienić sortowanie wątków. Dla ciebie to pewnie kolejny wynalazek, co? Możesz sobie z nim nie dać rady skoro nawet zainstalowanie AdBlocka to dla ciebie taka skomplikowana procedura.
A ja jestem ciekawa kiedy wreszcie zaczniesz myśleć. Naprawdę ci się wydaje, że gdyby wtedy usiedli i zaczęli wiercić jej dziurę w brzuchu to teraz byłoby ok? Podpowiedź: nie byłoby.
A po cóż mi sortowanie wątków? Nie czuję takiej potrzeby. Na swój post odpowiedziałam przypadkiem, kliknelam nie w to miejsce.
Co nie zmienia faktu że Julka jednak w zamyśle scenarzystów do końca normalna nie jest, nie Przemyślala swojego charakteru i zachowania i piękne kwiatki na przeprosiny to niestety ... tylko kwiatki. Które szybko zwiędły
gdyby wiercili jej dziurę w brzuchu, powiedzieli wcześniej o zdradzie, zaprowadzili do psychologa żeby pomógł odnaleźć się w świecie ... hmm, a może? No ale co ja tam wiem, podobno się tylko wyżywam bez powodu. A ten pełen pasji rzut o ścianę... cóż, napewno miała ważne powody.
Jakby to jej córcia taki numer wywinęła, to by pewnie inaczej śpiewała. . Julka jak najbardziej ma prawo wiedzieć i sama (ewentualnie z Czarkiem) zadecydować co dalej. Chociaż z własnego doświadczenia powinna córkę uświadomić, iż jak facet raz zdradził najprawdopodobniej zrobi to ponownie. Poważne rozmowy już raczej niewiele dadzą. W końcu już nie raz miały miejsce. A przeprosiny i kwiaty, to i tak sporo jak na Julkę ;) Co się stało już się nie odstanie. Anka już nie takie rzeczy Julii wybaczała.
Mnie na tej scenie Doroty wręcz zemdliło. To było jeszcze gorsze niż niedawna scena Ingi z Robertem. . . Serial traci nie tylko dobry poziom, ale i smak. Haha a propos agentki Grabowskiej właśnie wyczaiłam, że ktoś usunął mój dawny temat na forum xD
Problem u postaci Anki polega właśnie na tym, ze wydaje jej się ze wszystko można zamieść pod dywan. Zachowania Pawła, problemy z dziećmi, teraz ta zdrada. Jest naiwna i wydaje jej się ze ta zdrada rozejdzie się po kościach. Oczywiście julka powinna się dowiedzieć, Paweł również skoro sprawa dotyczy jego córek. I powinni wspierać Julkę, ale mądrze, nie ślepo. Powinni uświadomić jej ze sama przyczyniła się do tego, co się stało i pomoc jej przyjąć tego konsekwencje, jakakolwiek decyzje w sprawie swojego małżeństwa by podjęła.
Ta scena była w ogóle mocna jak na ten serial, mimo braku rozbierania sporo pokazali; chociaż ja w momencie ich rozmowy miałam niejasne przeczucie że Żółkowski po prostu ściągnie spodnie i najzwyczajniej w świecie jej pokaże… że się myliła;) to by było dopiero niesmaczne
To na forum można usuwać tematy? Myślałam ze nie ma takiej opcji
Właśnie, jej mentalność widać nic się nie zmieniła i chyba jest niepoważna jeśli uważa, że Julka miałaby do końca życia żyć w nieświadomości. Sorry, ale Młoda nie ma dwóch dekad stażu i trójki dzieci tak, jak to było w jej przypadku. . Dla mnie to w ogóle była jakaś Anki druga twarz. Tak, powinni ją wspierać ale mądrze, a ostateczną decyzję zostawić jej samej.
Dokładnie mocna jak na serial i naciągana moim zdaniem. Hahah nie no tak to by nie popłynęli myślę ;) Taa, ja też się na tym nie znam, nie wiem co, kto i jak, ale temat zniknął.
Ale dlaczego zemdliło? O ile się nie mylę Dorota chyba nigdy nie zdradziła męża , a tymczasem on ją walił po rogach od dłuższego czasu. Fajnie, że sobie odbiła, to raz.Dwa wątek chyba nawiązuje do rozmowy Doroty z kochanką męża, i teraz być może Dorota przekona się ze mąż był faktycznie cienki w łóżku, może ona sama się rozmyśli i z chęcią z nim rozwiedzie? hahaah
Wszystko możliwe. :D Już pomijając, iż Dorotka go dopiero poznała, to dla mnie w ogóle nie było zachowanie dwójki normalnych ludzi.
też byłam zaskoczona i zbulwersowana reakcją Anki, zwaliła całą winę na Zośkę, Pawłowi nie powiedziała, a idę o zakład, że on się dowie, że Anka kazała Zośce zniknąć z ich życia
potem trochę przyplusowała mówiąc Czarkowi, że zachował się jak gówniarz
Bardzo możliwe, że Paweł się dowie. A Czarek gówniarzem jak widać ciągle jest.
Hania jest na zielonej szkole, ale mieszka z Andrzejem czy jednak z Ingą?
Robert i zdjęcia całej rodziny, ale bez Hani, no ekstra, wiem, że daje im popalić, ale widać, że dla niego tylko Marysia jest dzieckiem
odniosłam wrażenie, że on o tej zdradzie Ingi już wie, te okulary to może właśnie w pracowni się znalazły?
tak mi jeszcze przyszło do głowy, że Jacek nagrał seks z Ingą, może płyta z tym nagraniem trafi do Roberta niby jako płyta z rodzinnej sesji?
Alba Inga będzie szantażowana?
być może,
ale był taki moment jak weszli do pracowni, że Jacek dotknął aparatu/kamery, nie wiem co to dokładnie, bo się nie znam na takim sprzęcie ;)
i wydaje mi się, że on nie da Indze spokoju
Rzeczywiście było widać, że z facetem coś jest nie tak, ale to nagrywanie byłoby już ostro naciągane.
A ja myślę, że magdanm ma rację. Właśnie zwróciłam uwagę na to, że Jacek włączył aparat. Wszystko się raczej nagrało. Tylko po co?
Mogłam to przeoczyć, jednak wydaje mi się, że to by była trochę przesada. Ten fotograf był strasznie dziwny: wystawał pod jej pracą, dowiadywał się gdzie jest nowa siedziba już w dzień przeniesienia. Ja byłabym zaniepokojona takim zachowaniem "wielbiciela", ale Inga zachwycona. Jakby patrzeć od tej strony, to całe nagrywanie mogłoby być możliwe, ale jednak trochę za dużo zamieszania jak na jeden sezon i zrobiłyby się z tego "Trudne sprawy".
Jak dla mnie Robert jest taki fatalny. Jeju.... nie mogę patrzeć na niego i jego debilne zachowanie. I jeszcze ta sesja co on wymyśla boże. .. ale by była masakra gdyby tamten to nagral ..a jest to bardzo możliwe bo jego fascynacja Inga jest taka trochę dziwna wręcz niezdrowa.
Anka jest straszna hipokrytką. Ja osobiście gdybym wiedziala ze mąż zdradził moja córkę dostałabym chyba szału i taki gnoj nie miałby czego szukać w moim domu a ta go jescze broni !!! Dziewczyna smarkata dzieci na szcżeście nie ma mogłaby się uwolnić i mieć wiernego faceta. A tu takie cos.
ale z drugiej strony to Julka rozpoczęła ten cały bałagan. W momencie kiedy czarek ją zdradził był przekonany że ona jest w ciąży z innym i ich małżeństwo jest stracone. A ona ze strachu zamiast porozmawiać i wyjaśnić od razu to dała nogę i do nikogo się nie odzywała, czym go jeszcze w tym utwierdziła.
tak też prawda. cały ten wątek jest poroniony, nie wiem jak można było ściemniać rodzicom coś takiego, i co nie pomyslal o tym jakie będą konsekwencje z jej męzem? nie wierze ze 20 latka ma tak niski poziom inteligencji. albo wyjdzie ze jest chora psychicznie albo chodzilo o to zeby cos się dzialo i zeby sie ten związek rozpadl ;D