Patrycja to już w ogóle rozum zgubiła. Anka też się zachowuje okropnie, Zuzka ma rozterki i masakra, a Inga z jej ciągle zbolałą miną... Nie wiem co się stało z tym serialem, ale coraz ciężej się ogląda :/
tak, strasznie to naciągane, Nie rozumiem co tak tej Ance zalezy, żeby utrzymać małzeństwo Julki? coś tam ewidentnie nie gra, ona wobec męża jest byle jaka, bo to jeszcze smarkula, Czarek pierwsze co zrobił to zerżnął jej siostrę. głupi wątek. oni sami nie sypiają ze sobą miesiącami. wtf?
wątek ciązy zuzanny - well.... strasznie głupie ze nie chce znać ojca dziecka.
Dorota chyba odkryła, że mąż faktycznie był słaby w sprawach łóżkowych tak jak mowila kochanka ;P
Inga - żałosna do bólu, gdyby naprawdę nie chciała robić sesji to by coś wymiśliła, żeby nie pójść. a jak widać Robert tylko udaje takiego debila i przyznam naprawdę intryga była mocna z jego strony. najadła się stresu i wstydu a on się dobrze bawił. :D
Jak Patrycja zaczęła przepraszać Jeleńskiego to myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Uderzył ją, porwał jej syna, nastawiał go przeciwko niej, później chciał ją uderzyć drugi raz, a ta go przeprasza? Myślałam, że szczyt bycia tępą dzidą osiągnęła już w poprzednim odcinku, ale jednak się pomyliłam. No i to całe zgrywanie szczęśliwej rodzinki... Z tą aplikantką to wyglądało bardziej jakby tylko szukała powodu, żeby się pokłócić. Zobaczyła kobietę wchodzącą do jego kancelarii i już awantura? Wtedy rzeczywiście przesadziła, ale mimo wszystko dobrze, że wreszcie użyła mózgu i się od niego wyprowadziła. Ciekawe tylko dokąd chce pójść.
Anka zachowywała się jak w pierwszych sezonach. Zośka robiła co chciała, jej zachowanie było wręcz ostentacyjne, a Anka tylko robiła miny. Ja powiedziałabym Pawełkowi gdy tylko ją przyprowadził, jaką ścierę spłodził, a później zatargałabym ją na ten dworzec nawet za włosy jeśli byłoby trzeba. Julka się dowiedziała, a ta zero skrępowania. Ta dziewucha w ogóle nie ma wstydu. Szkoda, że Julka dowiedziała się w takich okolicznościach, jednak z drugiej strony raczej ciężko komuś powiedzieć, że jest zdradzany.
Zuza chciała powiedzieć Jaśkowi, że może nie być ojcem dziecka, a on wyskakuje z tekstami typu "jak ja już się nie mogę doczekać" i sprowadza rodzinkę na radosne obiadki. Typowo serialowo/filmowa sytuacja z nieświadomym utrudnianiem złej wiadomości. Swoją drogą, przecież wiedział, że Zuza się z kimś spotykała zanim do niego wróciła, nie wpadł na to, że z nim również mogła sypiać?
Inga i jej zbolałe miny. Sytuacja z sesją musiała być krępująca, nic dziwnego, że Robert wreszcie coś zauważył. Dziwne, że nie zauważył, co naprawdę było na rzeczy. Ciekawe kiedy ta cała zdrada wyjdzie na jaw.
Jeden numerek w restauracji a Dorotka już chce facetowi urządzać gabinet, serio? Trochę już scenarzystów fantazja ponosi.
A sposób potraktowania wątku Jacka to już szczyt bezmyślności. Inga nagle dostrzega ze Robert to super gość i znowu Marysia srysia najważniejsza. Mogłaby sobie szczęśliwie spotykać sie z Jackiem i olać Roberta który traktował ja jak laktator. Facet uzależniony od Wioli !!!
Oni w ogóle gdzieś poszaleli z tym wszystkim, bo na ten moment każdy wątek jest skopany po całości. Aż niezbyt się chce oglądać.
Rozwala mnie niekonsekwencja w prowadzeniu wątku Jaśka, który był najpierw przedstawiony jako całkiem sensowny gość, a teraz nie do końca potrafi połączyć daty jego stosunku z Zuzą (to było po jego nieudanym weselu, więc umówmy się, że nawet dzień mógł pamiętać) i tego, na ile tygodni określona jest jej ciąża. A za numer z przyjęciem, jaki wykręcił, to Zuza powinna mu z plaskacza przywalić - to matka decyduje, kiedy ujawni innym ciążę - przyszły ojciec tylko za zgodą matki. Pierwszy trymestr jest najgorszy, mogła nie mieć siły ani ochoty na gości, a przede wszystkim - na ujawnienie ciąży. Nie trzeba być lekarzem medycyny, żeby wiedzieć, że im kobieta starsza, tym większe ryzyko poronienia (a Zuza dwudziestką nie jest), więc to naturalne, że chce odczekać. Zachował się jak buc, nie biorąc pod uwagę jej zdania ani potrzeb.
Ojciec może i brzucha nie nosi, ale to również jego dziecko i jego przeżycie, którym może chcieć się podzielić z bliskimi. To co piszesz to sprowadzanie roli ojca do dawcy nasienia, który po wykonanym zadaniu nie ma nic do powiedzenia. Co do "siły i ochoty" - on nie urządził wielkiej balangi na 100 osób, tylko zaprosił swoich rodziców i matkę Zuzy. Do tego sam zajął się przygotowaniem wszystkiego, Zuza przyszła "na gotowe". No i ona nie znosi tej ciąży jakoś wyjątkowo źle, nawet nie myśli o urlopie, a ma dość stresującą pracę, a nagle miałaby nie mieć siły na rodzinny obiad? Jasiek nie wie, że Zuza jest zdenerwowana, bo nie ma pojęcia kto jest ojcem dziecka. Uważa, że oboje cieszą się w równym stopniu.