Wczoraj jakaś audycja w radiu o tym, że pokolenie Z wraca do seriali z lat 90/80?
I że jednym z koronnych przykładów są "Przyjaciele" świętujący nowy boom.
Lub z innej perspektywy - sukces serialu "Stranger Things", który klimatem i odniesieniami nawiązywał do tamtych czasów.
Dla mnie to niezrozumiałe. Ja oglądając ten serial czułem go... "na żywo". Żyłem w tamtych czasach. Oddychałem nimi. Byłem nimi przesiąknięty. Rozumowałem, zachowywałem się tak jak postacie z tamtych czasów.
Ale, że ci z dzisiejszych czasów potrafią "poczuć" taki serial? A może wcale nie czują tego co ja? Może czują coś zupełnie innego, tyle że to coś - jest dla nich przyciągające?
Bo ostatnio zaskoczyła mnie córka mojego brata (6-7 klasa podstawówki), widuję ją 2 razy w roku i tak pytam co teraz ogląda - a ona że serial "Przyjaciele".
Bardzo to dla mnie zaskakujące i niezrozumiałe :)
A już zupełnie znokautowali mnie w tej audycji mówiąc, że np. "Pamiętniki Majki Skowron" czy coś takiego, też jest popularne :D To przecież nawet mnie, wtedy ten serial nie interesował! :D