PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33993}

Przyjaciele

Friends
1994 - 2004
8,2 354 tys. ocen
8,2 10 1 354047
8,6 47 krytyków
Przyjaciele
powrót do forum serialu Przyjaciele

Ja nie do końca to ogarniam. Sama Rachel powiedziała, że chce przerwę a kiedy Ross ją zdradził zaczęła od razu
mówić, że nie mieli przerwy.
Przeoczyłam coś? :P

ktos1234321

Ktoś tu próbuje otworzyć puszkę Pandory ;P

ocenił(a) serial na 10
agrest001

Haha nie, nie chodzi mi o to, które z nich miało rację. :P
Chciałam zapytać o to, czy Rachel udaje, że nie mieli przerwy, czy jakoś w jej rozumowaniu ich przerwa przestała być przerwą bo.. Nie wiem. :D
W każdym razie to troche nielogiczne mówić, "chcę przerwę" a potem "o nie, wcale nie mieliśmy przerwy" .

ktos1234321

Właśnie o rozumowanie chodzi, dla Rossa "przerwa - odpoczynek" od początku były zerwaniem, definitywnym końcem, a dla niej "odpocząć od siebie" to po prostu "odpocząć od siebie" . I o to chodziło w tych kłótniach, o znaczenie tego słowa.
Ona nie wypierała się tego co powiedziała, tylko tego co zrodziło się w jego głowie, co on później wykorzystywał za usprawiedliwienie swojej nocy z Chloe.

Więc skoro dla Rossa "we should just take a break" to jest to samo co "break up" i ciągle powtarzał "WE WERE ON A BREAK!!!" to Rachel potem mówiła "We were not on a break".

ocenił(a) serial na 10
agrest001

Zresztą nawet gdyby PRZERWA oznaczała ZERWANIE, to i tak Ross bardzo szybko się pocieszył tą dziewczyną w kserze... I o to też miała Rachel żal do niego- kochający mężczyzna chwilę po rozstaniu romansuje z inną.

agnieszka24071

I w tym momencie uchylamy wieczko puszki ;P ; )

ocenił(a) serial na 10
agrest001

;-)

Drugi punkt sporny to to, czy Rachel miała prawo przerwać ślub Rossa z Emily.... :) Tutaj sama nie mam zdania.... po części rozumiem Rachel, ale z drugiej strony taki z niej pies ogrodnika- sama nie chce, a innej go nie odda.

Ale dzięki smaczkom, serial jest po prostu znakomity, mimo że to komedia, można się naprawdę powściekac, wyśmiac, wzruszyć, pozastanawiać....
Kocham Przyjaciół!

ocenił(a) serial na 10
agnieszka24071

A co tam dla Rossa jeden ślub w tę czy wewte:)

A tak w ogóle, to widzę, że z tematu przerwy zeszliśmy na egoistyczne czyny Rachel względem Rossa... To co? Roztrząsamy całą ich historię? Będzie ubaw:D

Embema

I wieczka już nie ma... ;P

A co do tego angielskiego ślubu to akurat egoizm Rachel w ostatniej chwili poszedł w odstawkę, bo w końcu mu nie powiedziała, tylko pogratulowała i siadła z tyłu ze łzami w oczach ;> A że on pomylił imię to już inna bajka ;P

ocenił(a) serial na 10
agrest001

No wiem, ale CHCIAŁA to zrobić, mimo tego, że wydawało się, że on jest szczęśliwy. Może gdyby jej tam nie było, Ross by się nie pomylił... To, że oboje nie wiedzieli, co czują, to już inna sprawa. Ale Rachel kilkakrotnie zachowała się egoistycznie, próbując rujnować mu szczęście i spokój.

Puszka Pandory oficjalnie rozwalona? :D

Embema

Ech... jak już rozwalona to idę po czekoladę ;P Chwilka...

agrest001

Ok, mam też herbatkę ; )

A Ty byś nie chciała?
Ja wiem, że ona była okropną egoistką... Ale wiesz gdzie kończą altruiści? Joey miał rację mówiąc, że ich nie ma, bo nie dożywają często nawet 20ki...
Tak więc patrząc ze strony Rachel, walczyła ona o swoje szczęście, wiem, że baaaaaaaaaardzo późno, ale jednak nie chciała zmarnować swojej szansy i kiedyś jej żałować i się zastanawiać co by było gdyby... Ale jak już napisałam wyżej w ostatniej chwili rozum się odezwał.

agrest001

Hmm,też ćumkam czekoladę... (om nom nom)...
Wracając do tematu - ale potem znów go nie chciała,potem znów chciała,potem nie chciała...i tak DO KOŃCA!!!!!!!!!!!Nie ścierpiałabym w życiu takiej znajomej itp. :-/

ocenił(a) serial na 10
ktos1234321

Rachel wychodzi nieco na hipokrytkę. Najpierw olewa Rossa, prawie z nim zrywa, a potem narzeka, że ją zdradził. Nie pochwalam może wskakiwania do łóżka ledwie po skończeniu jednego związku, ale Ross mógł poczuć się zagubiony, opuszczony przez to, że Rachel myślała tylko o karierze, a nie o nim.
Szczerze mówiąc to lubię ten serial, ale jednak jak patrzę na niego teraz to związek Rossa i Rachel jakoś nie miał w sobie zbyt wiele romantyzmu. Jak na najważniejszą parę w serialu (w końcu ich wątek zaczyna się na samym początku i kończy w ostatnim odcinku) to nie są to postaci, którym bym kibicował. Brakuje mnie w nim czegoś. Może to wynikać z tego, iż podobny wątek w dużo lepszym wydaniu (i z nieco bardziej trafiającymi do mnie postaciami) widziałem w innym serialu, gdzie związek głównego bohatera z jego wymarzoną ukochaną jest pokazany znacznie lepiej (podobnie jak powód rozstania).
Ale to nie przeszkadza w oglądani Przyjaciół, po prostu trochę się zdziwiłem jak inaczej postrzegam ten wątek teraz.

MistrzSeller

Hipokrytą to mógł być Ross jeśli chodzi o jego zazdrość i zdradę. A nie Rachel w związku z pracą.

Dziewczyna zrezygnowała z bycia swoją matką, znalazła pracę, jedną a potem drugą i w końcu dostała szansę. Ta egoistka Rachel, która w domu nic nie robiła i w pierwszej robocie również się obijała... znalazła w końcu coś co polubiła, do czego się przykładała, na czym jej zależało, w czym mogła się realizować i dzięki czemu mogła być niezależna. (tu przypomnę wypadek z oświetleniem świątecznym, za leczenie płacił ojciec)

Poważniejsza praca wymagała więcej zaangażowania i czasu, czego Ross nie potrafił zaakceptować. A dlaczego?
Z przyzwyczajenia do tego, że Rachel miał praktycznie wtedy kiedy chciał. Przychodził ze swojego muzeum i Rachel po prostu była, nawet kiedy pracowała miał ją na oku, bo mógł siedzieć z nią w kawiarni.
Ross był już na tym etapie życia, że wiedział kim jest, co chce robić, był określony. Miał już tytuł doktora, dobrze płatną pracę, jego kariera zawodowa dobrze się rozwijała...
W życiu prywatnym ponownie zaczęło mu się układać, przez co zaczął snuć plany na przyszłość z Rachel. Można powiedzieć, że wszystkie klocki były na swoim miejscu, aż tu nagle zaszły zmiany.

Nie tylko jego grafik się już liczył, ale również jej, chłopak stracił kontrolę. Do tego historia z Carol, która podcięła mu skrzydła i fakt, że Rachel była niezłą laską, tą o której kiedyś mógł tylko pomarzyć - wszystko to przerodziło się w zazdrość, przez którą zaczął świrować.

Jakoś Ross ani przez chwilę nie pomyślał o tym ile czasu on sam musiał poświęcać na początku swojej kariery, zamiast być dla Rachel ramieniem i wspierać ją tak jak to robił, kiedy rzuciła Barry'ego to podstawiał jej nogę. Rachel próbowała pogodzić pracę z Rossem, ale Ross nie dawał za wygraną i w końcu nie wytrzymała.

ocenił(a) serial na 10
agrest001

Widzę, że świetnie się składa, bo ty jesteś po stronie Rachel, a ja Rossa:)

I zgadzam się z MistrzSeller, Rachel wychodzi na hipokrytkę. Choć może to nie tyle hipokryzja, ile cholerne niezdecydowanie i nieświadomość swoich uczuć. Ale fakt faktem, często postępowała nie fair.

W sprawie "przerwy" uważam akurat, że wina leży po stronie Rossa. Ale jeśli roztrząsamy to w szerszym spektrum, to Rachel robiła gorsze rzeczy. Po pierwsze, nagle zaczęło jej na nim zależeć dopiero jak dowiedziała się, że on się w niej kocha i kiedy on zdawał się wreszcie z tego wyleczyć przy Julie, ona chciała to zepsuć. Nie mogła siedzieć spokojnie, a przecież Ross znosił taką sytuację znacznie dłużej! Potem ta sprawa z listą (no dobra, to było przegięcie ze strony Rossa), była śmiertelnie obrażona i do żywego dotknięta, ale wystarczyło się dowiedzieć, że chciał z nią iść na bal, by mu przebaczyć. To dziwne, że jej to wystarczyło. Wydaje się jakby tylko czekała na pretekst, żeby mu łaskawie przebaczyć, a tak naprawdę zrobiła to już wcześniej, ale nie chciała się przyznać.
Dalej - po sprawie z "przerwą" kolejny powrót (poprzez ogolenie dziewczyny Rossa) i kolejne szybkie zerwanie. Skoro Ross był, według niej, taką świnią, że w kółko ją krzywdził, czemu wciąż coś do niego czuła? Przez kolejne sezony nie, absolutnie nie chciała z nim być, ale była zazdrosna o jego dziewczyny (sama kiedyś przyznała, że to egoistyczne). Plus jeszcze ten ślub, który była gotowa przerwać albo ta noc, kiedy wyjechała z tą historyjką na podryw... Dobrze wiedziała, że to do niczego dobrego nie prowadzi, ale uwiodła Rossa. Potem jeszcze raz próbowała, kiedy byli w jej rodzinnym domu.

Po prostu mogłaby się zdecydować albo chociaż być uczciwą! Bo według mnie, robiła z nim, co chciała. Kiedy jej pasowało, byli tylko przyjaciółmi, ale kiedy poczuła zazdrość, to kombinowała, ile wlezie. I nigdy się nie przyznawała (chyba nawet przed sobą) do swoich prawdziwych uczuć i intencji. To było wszystko cholernie nie fair i nie dziwię się, że Ross był taki pogubiony. Potem w końcu nie mogli na siebie trafić, bo on, wiedząc, czego się po niej spodziewać, wolał się już w nic nie angażować, nie dać się znów "złapać" i równie szybko wpakować w kłopoty. Gdyby nie on, to ona udławiłaby się tą dumą i za nic w świecie nie przyznała się, że chce z nim być, tylko poleciała do Paryża.

... Czym udowodniłam, że owszem, Rachel była hipokrytką. Twój ruch :)

Embema

Moim ruchem było pójście po czekoladę, ale ty sobie poszłaś ;P

Jeśli możesz, przeczytaj jeszcze raz moją wypowiedź i tego chłopaka z góry.

Odniosłam się do jego trzech pierwszych zdań. A jeśli chodzi o Rachel i Rossa, to moja odpowiedź wyłącznie, podkreślam WYŁĄCZNIE dotyczy okresu ich związku kiedy Rachel zmieniła pracę, bo właśnie do tego nawiązał MistrzSeller.

Powtórzę: " Hipokrytą to mógł być Ross jeśli chodzi o jego zazdrość i zdradę. A NIE Rachel w związku Z PRACĄ. " (tu podkreślam ostatnie słowo)

A ty opisałaś praktycznie całą ich relację i jeszcze założyłaś, że jestem po stronie Rachel... I na dodatek ucieszyłaś się z tego... O.o
I ja nie wiem skąd ta radość, liczyłaś na burzliwą wymianę zdań czy o co chodzi ???? O.O ;>

I powtórzę: Rachel jeśli chodzi o PRACĘ, nie była hipokrytką i nie olewała Rossa, miała prawo mieć życie zawodowe i się rozwijać.



ocenił(a) serial na 10
agrest001

Oj no weź, a zapowiadało się na taką fajną rozmowę... :(

Embema

Wybacz, że cię zawiodłam ; )

Ale odniosłaś mylne wrażenie, bo ja nie trzymam strony Rachel, Rossa też nie... Stanęłam w jej obronie tylko w tej jednej sprawie...

A tak to jak większość smuciłam się przy odcinku z wyjazdem na narty kiedy Ross został sam na stacji i cieszyłam kiedy zrobiła z siebie idiotkę dzwoniąc przy nim do swojego byłego, który tym razem chciał się umówić z Monicą a nie z nią ;P

Z całej szóstki najbardziej lubiłam Rossa, Chandlera i Phoebe, chociaż czasami była irytująca ;P


ocenił(a) serial na 10
agrest001

LUDZIE! Nie ma mnie jeden dzień, a tu taka wymiana zdań. :D
Ja kiedyś stałam po stronie Rachel, i nadal stoję po jej stronie jeśli chodzi o zachowanie Ross'a wobec jej pracy.
Rozumiem, że Ross czuł się odsunięty na drugi plan, sam to, zdaje się, jej powiedział, ale czy to usprawiedliwia jego pomysł pikniku w pracy albo wysyłania jej tych śpiewaków? :P Moim zdaniem nie, bo trzeba umieć oddzielić życie zawodowe od prywatnego. Za wszelką cenę chciał też pokazać Markowi, że Rachel jest "jego". Ross, chłopie, trochę zaufania, ona to nie Carol.
Tak, rozumiem też to, że Rachel wkurzyła się tą "zdradą" . Czy ona wskoczyła Markowi do łóżka? Nie, opamiętała sie, zrozumiała, że kocha Ross'a i że nie może mu zrobić takiego świństwa.

Jeśli chodzi o całą resztę, wina czasem leży po stronie Ross'a a czasem po stronie Rachel. I faktycznie, postąpiła totalnie egoistycznie rujnując część związków Ross'a nawet nie chcąc z nim być naprawdę, a z powodu jakiegoś kaprysu.
A sprawa z tym całym listem? Boże. Uważam, że oboje postąpili głupio. Rachel do końca sama nie chciała być z Ross'em, tylko chciała, żeby on przyznał, że to wszystko jego wina. Tak ja to widzę. Z drugiej strony, Ross zachował się jak przestraszony gówniarz, który nie chce przyznać, że nie przeczytał listu, tylko udaje, że ze wszystkim się zgadza, a potem jeszcze narzeka.

To tyle z mojej strony. Jak już zaczęliście tę wojnę to proszę bardzo. :D

ktos1234321

Mówiłam, że podważasz wieczko ;P

Wiesz, to że poczuł się odsunięty to była jedna sprawa, tu można mu współczuć, go pocieszyć, ale chłopie weź się w garść, tu kłania się coś takiego jak rozmowa i kompromis...
A inna sprawa to chora zazdrość i zaborczość. A taki się stał kiedy ubzdurał sobie tego Marka. To akurat najlepiej podsumowała Phoebe, mówiąc, że ta cała historia z Carol go wybiła z równowagi.

Zdrada z dziewczyną od ksero to było pokłosie zdrady Carol - Ross robiąc z Marka Suzan, a z Rachel Carol tym razem chciał uprzedzić cios i nie być tym, który przychodzi załamany do siostry i mówi "Hiiiiiiiiiiiiii " z miną zbitego psa. Tylko, że się pomylił. Niestety, nasze kompleksy czy złe wspomnienia dość często wykrzywiają rzeczywistość i robimy głupstwa, przy czym krzywdzimy tych, którzy nas kochają i siebie samych.

Sprawa z listem pokazała, że Ross nie wyciągnął żadnych wniosków z poprzedniego razu. Ponownie skłamał mówiąc, że przeczytał list i się zgadza z tym co w nim jest... Tak jak skłamał zatajając zdradę.

Rachel zaś kochała go i chciała mu wybaczyć, tylko, że zdradę nie jest łatwo zapomnieć.
Chyba naiwnie pomyślała, że jak umieści wszystko w liście, czarno na białym, a on to potwierdzi, do tego może podpisze, złoży pisemną deklarację, a potem może zamkną to w pudełku czy spalą to ta cała sprawa uleci i zniknie i wszystko będzie dobrze.
Ale nie byłoby, nawet gdyby Ross na to przystał. Oboje, że tak powiem w tym momencie byli w trakcie zmian, zmian które ich przerastały.


agrest001

A z tym rozbijaniem związków Rossa...
Cały czas piszemy, że to przez to, że była egoistką, ale czy nie może być tak, że za tą zdradę, której wybaczyć jednak nie mogła i z zazdrości, że on znajduje szczęście szybciej od niej po prostu się na nim mściła?
Wiecie, taka podświadoma zemsta...

O, tak jak zemściła się na nim Emily mówiąc "TAK" na ślubie ;P Tylko, że ona była łaskawsza i nie męczyła go tyle lat.

ocenił(a) serial na 10
agrest001

Mam KONTRARGUMENT dla zwolenników Rossa :D

Pamiętacie odcinek z listą Rossa- wady i zalety Rachel/Julie? Pomijam fakt, że to okrutny pomysł robić takie listy....
ale zauważcie, że Ross napisał o Rachel (między innymi):
-rozpieszczona
-tylko kelnerka

Nie wiem ile kobiet umiałoby wybaczyć coś takiego, a Green mu wybaczyła...

Także w momencie, kiedy wreszcie Rachel zabrała się za siebie, usamodzielniała, próbowała rozkręcić swoją pozycję w firmie (zawsze na początku nowej posady jest mnóstwo obowiązków, stąd Rachel musiała zostawać po godzinach), Ross zachowywał się jak hipokryta wytykając jej, że angażuje się pracy. Jego ABSURDALNE ataki zazdrości to osobna bajka.

Świństwem było zachowanie Rossa...

W kolejnych sezonach oboje zachowywali się nieładnie, ale do 3 sezonu jestem całym sercem po stronie Rachel :)

agnieszka24071

Zapomniałam o tej liście... Dzięki ; )
Idealnie dopełnia mój post o obronie życia zawodowego Rachel ; )

Ps powtórzę, nie jestem po niczyjej stronie ;P
jako obserwator próbuję tylko trzeźwo, bez emocji spojrzeć racje obojga ; )

ocenił(a) serial na 10
agrest001

Jak by nie było to jednak przez wszystkie sezony skutecznie wykańczali na wzajem potencjalne związki drugiej strony...widocznie kosmos chciał, żeby ostatecznie byli razem :)

MistrzSeller

Rachel jest jak rozpieszczone zwierzę... :-/ Jak zdobyte można już porzucić.Pies ma miskę,jest już najedzony ale widzi że do miski podchodzi inny piesek...rzuca się więc po swoją miskę - jest MOJA!!!Nikt nie może jej ruszać...tak,więc Ross jest miską...

ocenił(a) serial na 8
ktos1234321

Ja się w tym momencie raczej zgodzę z Rachel. To prawda, że wiele jej późniejszych akcji było aktami ogromnego egoizmu, ale w tym momencie widzę o co jej chodzi.

Wydaje mi się, że to nieważne, czy mieli przerwę czy nie. Chodziło raczej o to, że Ross praktycznie zaraz po rozstaniu skończył w ramionach innej kobiety. To czepianie się nazewnictwa, czy to była przerwa, czy zerwanie, czy cokolwiek innego, jest trochę dziecinne, bo przecież wszystkie uczucia nie kończą się i nie ustają w momencie pożegnania. Zwłaszcza, że Ross i Rachel dalej się kochali, a na drodze stanęły im tylko dość błahe problemy życia codziennego. I chyba o to chodziło Rachel. Pomijając już fakt, czyja to była wina, w normalnych okolicznościach ludzie nie potrafią się aż tak szybko pozbierać po szczęśliwym związku z kimś kogo kochali. Przypominam sobie od razu Monicę, która po zerwaniu z Richardem z miesiąc siedziała w domu i rozpaczała. A tymczasem wyglądało to tak, jakby Ross z momentem zerwania (czy też pójścia na przerwę) zupełnie zapomniał o Rachel, zupełnie jakby ten związek nic dla niego nie znaczył. Ja to tak rozumiem. Oczywiście inną sprawą jest fakt, że Ross najpierw był przekonany, że Rachel ma zamiar się przespać z tym kolegą z pracy. I może kierowało nim jakieś pragnienie zemsty... W kazdym razie ja rozumiem to, że Rachel nie potrafiła mu wybaczyć. Przecież oboje nawet w kilka miesięcy po rozstaniu mieli problem z tym, gdy któreś z nich zaczynało randkować z kimś innym. Wpadanie w ramiona innej kobiety w tym samym dniu, w którym miało miejsce zerwanie może być bolesne.

Ale generalnie się zgodzę, że we wszystkich innych przypadkach Rachel zachowywała się jak prawdziwa egoista. Ważniejsze były dla niej własne uczucia i ich wyrażenie, niż pozwolenie Rossowi na to, aby był szczęśliwy z inną kobietą. A miał na to szansę w wielu przypadkach. Gdyby nie interwencja Rachel, to kto wie, może udałoby mu się stworzyć coś trwałego z Julie albo z Emily.

ktos1234321

Jak chodzi o samą zdradę, to wina leży po stronie Rossa. Jeśli chodzi o komunikację między nimi, która do niej doprowadziła, to przede wszystkim winna jest Rachel.

Podsumujmy. Ross ma problemy z zaufaniem po swoim małżeństwie. Kto by nie miał? Rachel była zbyt zapatrzona w siebie, żeby to zrozumieć. Zbyt niedojrzała. Nad czymś takim oboje powinni pracować.

Biorąc pod uwagę przeszłość Rossa, nic dziwnego, że był zazdrosny o Marka. Każdy z jej przyjaciól wiedział, że na 100% próbuje ją poderwać. I taka była prawda, powoli małymi kroczkami odsuwał ją od Rossa, a ten przez swoją zazdrość jeszcze bardziej pogarszał sprawę. Za bardzo się starał, osiągając efekt odwrotny od zamierzonego.

Już sama ich kłótnia, to przede wszystkim brak odpowiedniej komunikacji ze strony Rachel. Jak Ross ją pyta, co powinien zrobić, ona nie wie. Jak w końcu mówi, że potrzebują przerwy, on odpowiada, że ok, musi ochłonąć i potem porozmawiają. Ona za to mówi, że potrzebują odpocząć od siebie. A potem ma pretensje, że Ross potraktował to jako zerwanie. Serio? Jak takie słowa w takiej sytuacji mógł zrozumieć ktoś po takich przejściach?

Ross idzie z kumplami do knajpy i mówi, że zerwali. Jakaś dziewczyna się do niego klei, ale on cały czas ją olewa. Jeszcze dzwoni do Rachel i wtedy w tle słyszy Marka (celowo się wtedy odezwał niby mimochodem, żeby Ross go usłyszał). Wtedy totalnie się załamuje, zaczyna chlać i już ma wszystko gdzieś, więc nie odrzuca względów dziewczyny, która sama się do niego klei.

Tutaj jednak sporo winy jest też po stronie Rachel. Mark po prostu chciał ją poderwać, więc pracował nad rozwaleniem ich związku, niby jako przyjaciel. Ale to do niej należała decyzja, jak do tego podejść. Od początku twierdziła, że to tylko nowy znajomy z pracy, że tylko się przyjaźnią, podczas gdy dla każdego było oczywiste, że chce ją zaliczyć. Także tu już każdy facet zadałby sobie pytanie, czy ona naprawdę tego nie widzi czy tylko tak mówi? A jeśli kłamie, to dlaczego? Żeby Ross niepotrzebnie się nie denerwował czy chodzi o coś więcej? A tu mamy do czynienia z facetem po bardzo ciężkich przejściach, więc tym bardziej zadawał sobie takie pytania. I w końcu, po kolejnej kłótni, ona mówi, że muszą odpocząć od siebie nawzajem. On potem do niej dzwoni i w tle, w jej mieszkaniu, słyszy faceta, który od jakiegoś czasu próbuje ją poderwać. W czasie, kiedy ona mówi, że powinni od siebie odpocząć, w jej mieszkaniu pojawia się facet, o którego Ross cały czas jest zazdrosny i ma ku temu powody. Po pierwsze, co Ross mial wtedy pomyśleć? Z jego perspektywy sprawa jest oczywista. Dla kogo by nie była? Po drugie, o czym myślała Rachel, pozwalając Markowi na przyjście do siebie? Naprawdę to była ostatnia osoba, z którą powinna wtedy być.

Wiadomo, że potem, po zdradzie Rossa, to już była zupełnie inna historia, ale jednak, patrząc na jej zachowanie względem niego w kolejnych sezonach, nie wiem, czy tak naprawdę go kochała czy nawet wtedy nie mogła znieść myśli, że potraktował tę przerwę jako zerwanie i może od niej odejść, podczas gdy ona cały czas chciała go mieć przy sobie na każde zawołanie?