Co sądzicie o odcinku, w którym Eric kończył 18 lat, a rodzice nie zorganizowali mu przyjęcia? To było całkiem tak, jakbym oglądał odcinek Bundych, zamiast T70'sS.
Nadopiekuńcza Kitty zawsze robiła Ericowi różne dziecinne akcje na urodziny, a tutaj wolała się gzić z Redem, zupełnie, jakby jej nie obchodziło własne dziecko. Trochę to było dziwne. Rozumiem, że w momencie, jak Eric zaczął sprawiać problemy, to rodzice zaczęli do niego odnosić trochę chłodniej i bardziej mu dokuczali, ale to była już była lekka przesada. W końcu Kity była dobrą mamuśką, a nie Peggy Bundy.
Trochę to było tak, jakby scenariusz do tego odcinka napisała osoba, która nie widziała poprzednich odcinków.