Jakiś czas temu szukałem nowego serialu komediowego. Dwa różne źródła polecały mi Różowe lata 70, więc postanowiłem go sprawdzić. Ledwo dotarłem do końca 1 sezonu i niestety mam dość... Mocno się rozczarowałem.

Z minusów to przede wszystkim główny bohater, Eric. Irytujący, sztucznie wypadający, słabo odgrywa swoją rolę. Reszta paczki już lepiej wygląda, szczególnie płeć żeńska i Fez trzymają poziom.

Jednak największym minusem jest poziom żartów i humoru. Nie jestem osobą, która szuka jakiegoś wyrafinowanego poziomu humoru, ba wręcz przeciwnie lubię się odmóżdżyć przy sitcomach (choćby po odpuszczeniu sobie tego serialu, przerzucę się najprawdopodobniej kolejny raz na Trailer Park Boys, dla znających temat wiadomo jaki tam jest typ żartów ;) Tutaj wypada to po prostu zbyt nudno i przewidywalnie. Dodatkowo mega irytuje podkładany śmiech po każdym zdaniu. Potrafię jeszcze zrozumieć sztuczny śmiech w sitcomach po odpowiednich momentach, tutaj wygląda to tak, jakby podkładali go po każdym zdaniu, niezależnie śmiesznym czy nie...

Nie wiem czy zdołam się zebrać, by obejrzeć kolejne sezony, pewnie nie. 1 sezon wystarczająco mnie 'zmęczył' i skutecznie zniechęcił do dalszego oglądania. Tutaj szczere pytanie do was, jak wypada reszta sezonów w porównaniu do 1? Serial ma sporo odcinków, więc może się jeszcze rozkręci na dobre? Czy może jeśli nie przypadł mi do gustu początek, to nie ma sensu się dalej katować, bo dużo lepiej już nie będzie?

Pierwszy sezon oceniłbym na naciągane 6/10