Niestety ostatni odcinek nie oferuje wiele, poza naturalistycznie pokazanym porodem (który dość trudno uznać za atrakcję) i całkowicie irracjonalnymi decyzjami, typu: wyślijmy dzieciaki jako posłów, żeby miały okazję zginąć. Zero niespodzianek i inwencji. Ścisłe trzymanie się fabuły książki ma też jednak swoje wady.
Nieistotnych z punktu widzenia fabuły. Popełniłem błąd czytając ponownie książkę i teraz irytuje mnie to bardziej niż powinno. Co z tego, że pokazali walczące smoki jak z góry wiedziałem kto wygra.
To akurat głupotą nie było, każdy poleciał na smoku, który po śmierci jeźdźca zamieniłby siedzibę rodu w żużel (nawet tak mały smok). Do tego, potomek-poseł dodawał powagi wiadomości, ranga posła miała pewnie mile połechtać gospodarza. No i pierwsze koty za płoty dla młodziaków w polityce. Fakt, jednooki i jego behemot to niezła kontra, jednak odpowiedź królowej królowi jeszcze nie została dana, więc nikt nie przypuszczał, że dojdzie do rzeźni z użyciem smoka.
Generalnie posłańców się nie zabija, więc po fakcie to można sią mądrować. Najlepiej było się zaszyć w zamku i nic nie robić :)
Zgadzam się ze pozostaje duży nie smak po finałowym odcinku lecz na pewno wizyta potomków w zamakch nie była Głupia a wręcz przeciwnie
Zgadzam się ze pozostaje duży nie smak po finałowym odcinku lecz na pewno wizyta potomków w zamakch nie była Głupia a wręcz przeciwnie
Wiesz inny jest wydźwięk wiadomości wysłanej przez kruka a inny przez posłańca wysokiej rangi. Łatewiej też przechwycić kruka niż smoka. I inna szybkość dostawy wiadomości.
Z głupot to fakt iż dzieciak poleciał (przynajmniej tak zakładam) wprost na smoczą skałę. Książki nie czytałem ale to było dość oczywiste że na tym kierunku będzie szukany. Mógł polecieć przynajmniej początkowo w innym kierunku lub przykampić się gdzieś koło fortecy. Ale był niedoświadczonym młodzikiem więc wybaczone ;)