Ród smoka (2022)
Ród smoka: Sezon 2 Ród smoka sezon 2, odcinek 3
odcinek Ród smoka (2022)

Ród smoka | Płonący młyn

The Burning Mill 1h 7m
7,0 1,7 tys. ocen
7,0 10 1 1731
Ród smoka
powrót do forum s2e3

...on the memory of my mother". Alicent wymawia to zdanie jeszcze zanim Rhaenyra zdaje sobie sprawę co jej ojciec miał faktycznie na myśli.

Dokładnie to samo zdanie wypowiada R w pierwszym sezonie gdy kłamie na temat seksu z Damonem. Cóż.. w zasadzie to trochę kłamie a trochę omija prawdę, że koniec końców był to Cole, bo Alicent pyta konkretnie o Damona. Myśle, że to nie jest przypadek. Czy tylko ja uważam, że Alicent okłamuje samą siebie, że królowi chodziło o ich syna? W sensie, że miała wątpliwości jeszcze zanim R wskazała jej pomyłkę?

Interesującym jest dla mnie to, że tak jak Rhaenyra w 1 sezonie mogła jedynie ciągnąc kłamstwo na temat prawdziwego pochodzenia swoich pierwszych synów tak teraz Alicent nie ma innego wyjścia jak już tylko ciągnąć kłamstwo na temat ostatniego życzenia króla. Mleko się już wylało.

Muszę jednak powiedzieć, że ten ruch polegający na ryzykownej wycieczce do Królewskiej Przystani i rozpaczliwe wręcz poszukiwanie drogi do pokoju nie podobał mi się. Pomijam tutaj logikę, ale dodało to w tym momencie postaci R jakiejś takiej desperacji. Mam wrażenie, że twórcy chcą przez to w powolny, "uzasadniony" sposób budować "breaking bad" postaci być może obawiając się błędów z zakończenia GOT, ale przez te trzy odcinki brakuje mi ze strony Rhaenyry większego pazura.

No i Aegon.. Ty frajerze. Nie dość, że z Ciebie beznadziejny król, parszywy brat i mąż, to jeszcze przydupasów od kielicha wsadziłeś do Gwardii...

Na koniec dodam, że postać Alicent została wg mnie również spłycona poprzez skupienie uwagi wokół niej głownie na tym jak to uwięziona latami przez silny konserwatyzm odkrywa teraz swoją seksualność. Tak jakby jedynym pomysłem (w tej chwili) twórców aby ta postać wywoływała emocje, to zrobić z niej największą hipokrytkę.

niebieskiedwaoka

Alicent chyba od początku miała wątpliwości że Aegon nie nadawał się zbytnio na króla (bez względu na ostatnie życzenia Viserysa), ale też widać było jej specyficzne podejście do własnych dzieci, kontrastujące z podejściem Rhaenyry. Jednak ciekawe zagranie z tym samym zdaniem podczas ich kolejnej po tylu latach rozmowy w sepcie.

Kolejna sprawa, zarówno Aegon jak i Rhaenyra gotowi są na wielkie ryzyko w tym odcinku. Aegon na bezpośredni udział w walkach, od czego koniec końców chwilowo zostaje odwiedziony, a Rhaenyra na sekretną misję w przebraniu, co też mi się akurat niezbyt podobało. Nie zyskałaby tym nic, nawet przekonując Alicent (która nie oszukujmy się, wpływ na króla i małą radę ma teraz niezbyt znaczący), jest już za późno, a ruchy pionków na wojennej szachownicy zaczęły się na dobre.

Gwardia królewska Aegona to cóż... kpina, nawet sam Cole to zauważa.

Fajnie było też zobaczyć kolejną scenę z Ulfem Białym, który był o włos od wtopy po wejściu do karczmy Aegona ze swoimi przydupasami od kielicha.

I jeszcze Daemon i jego błyskawiczne zdobycie Harrenhall, specyficzne wizje, krótkie cameo młodej Rhaenyry i pierwsze sceny z Alys Rivers.

Nie da się ukryć wrażęnia, że niektóre postaci są prowadzone w serialu w specyficzny sposób, niekoniecznie na plus. Czekam jak się to rozwinie w następnych odcinkach.




Morinehtar

Tak, kontrast pomiędzy rodzinami dwóch głównych postaci kobiecych jest ogromny. Muszę powiedzieć, że obraz rodziny Alicent jest bardzo smutny tak naprawdę.

Alicent poszukująca wsparcia emocjonalnego u Ojca gdy ciążą jej wyrzuty sumienia nie dostaje go. Aegon siedzi i płacze potrzebując również takiego wsparcia i jego matka go również nie oferuje. On sam nie daje go Helenie, którą mija bez słowa na schodach. A Aemond potrzebując czegoś na kształt „matczynej” miłości/bliskości szuka jej nie u matki tylko u prostytutki. Ta rodzina jest złamana i bardzo umiejętnie jest pokazane jak ciężko zatrzymać taką karuzelę, w której jeden nie potrafi zbudować prawidłowej rodzinnej więzi i po tym nie potrafią tego następni i następni i tak bez końca.

Bardzo szkoda mi Heleny.

Cameo młodej R było świetne i podobało mi że twórcy zdecydowali się pokazać że Damona bardziej dotknęła całą sytuacja niż mogłoby się początkowo wydawać.

Zgadzam się że sama końcówka nie wiele by zmieniła nie zależnie od tego co miałaby ze

niebieskiedwaoka

…zrobić Alicent, bo jej wpływ jest zbyt mały, ale sam fakt że usłyszała ostatecznie, że to było jej delulu był satysfakcjonujący.