Jedyne dobre fragmenty to Daemon w Harrenhall i otwierająca scena pomiędzy Blackwoodami i Brackenami. Reszta odcinka to wtórne i na tym etapie już zwyczajnie irytujące powtarzanie dialogów w rodzaju "no te głupie chłopy to tylko chco sie bić, a my mondre kobiety musimy to powstrzymać". Końcowa scena strasznie głupia. Pomijając już ryzyko, na które naraża się Rhaenyra, to czego ona się właściwie spodziewała? Że Alicent powie radzie "sorry, źle zrozumiałam Viserysa. Aegon, zabieraj się z tronu"? I że oni posłuchają? XD Ta scena ostatecznie nic nie wnosi. Poza tym strasznie wkurzające jest forsowanie przepowiedni jako powodu, dla którego Alicent chciała koronować Aegona. Tak jakby pół poprzedniego sezonu nie szczuła Rhaenyry i nie uważała jej dzieci za zagrożenie, o czym przecież rozmawia z Aegonem w szóstym odcinku. No cóż xd Odcinek 4/10