Niewykorzystany potencjał. Sezon 2 ostro skręcił w stronę tureckich seriali, gdzie kostiumy, wnętrza, niekończące się, mdłe dialogi i teatralność są podstawą. Potwornie dłuuugie ujęcia kamer, mnóstwo zbędnych scen (np. Alicent w lesie w E7, czy Rhaena biegająca i biegająca, i biegająca... po łąkach i wertepach w E8), słabe dialogi i rozciąganie wszystkiego w czasie do granic wytrzymałości, to główne minusy. W ostatnim epizodzie rozśmieszyły mnie przygody Lannistera w Lys, resztę obejrzałam ze znudzeniem. Nie wiem, może miałam za duże oczekiwania, może dlatego że ksiażkę czytałam, tak czy inaczej uważam sezon 2 za słaby, mimo że lubię fantasy.