Nie wiem czy jestem jedyny, ale mam wrażenie, że w sezonie 7 scenarzyści się nie popisali-
Monika, CBA (najprawdopodobniej) czy pobicie Czerepacha wystawia widzów na cierpliwość.
Zbytnie przeciążanie struny przy coraz bardziej nieprawdopodobnych wydarzeniach prowadzi do
absurdów. Mam oczywiście świadomość, że jest to serial komediowy i rzeczywiście
rozśmiesza w wielu momentach, ale dotychczas mimo ocierania się o granice
niewiarygodności cały czas był znośny. Jednak teraz to już spora przesada co się wyrabia i
pomimo tego, że nadal można się pośmiać, mnie osobiście coraz częściej się wydaje, że
zaczynają gonić w piętkę i zadaje sobie przy takich scenach pytanie "czy wymyślą jeszcze coś
bzdurniejszego?". Mam nadzieję, że w następnej serii jeżeli będzie to trochę bardziej zrobią to
realistycznie, bo trzeba przyznać, że tematyka świetna (zwłaszcza to CBA) tylko z realizacją
trochę gorzej. A dla tych co są ciekawi czy ksiądz się wybroni po ostatnim odcinku- popatrzcie w
art. 222 kk ;)
Za skatowanie psa na "służbie" powinno się iść(podobno) siedzieć, ale on mu przecież tylko nos złamał, albo nawet i nie... WIĘC...:-)
Przyjedzie Biskup może coś wskóra!! razem z MICHAŁOWĄ!!! :-)
Co do samego serialu jakby zwiększyli realistyczność, to cały humor sam by z czasem zniknął, a przecież do tego dopuścić nie mogą, bo to komedia przecież jest!!
Ta cała super akcja w najnowszym sezonie wzięła się nie bez powodu, ludziom się to spodobało, może i nie do końca mi, ale zawsze WIĘKSZOŚĆ się liczy!!!
Wiesz, nie chodzi mi o jakieś całkowite zwiększanie realizmu, bo to rzeczywiście popsułoby humor, ale w poprzednich sezonach nie było to aż takie przesadzone, a humor był (chodzi mi np o sytuacje, jak Monika rozbija przedmioty w domu Lucy itp- nikt by tego nie wytrzymał). Oczywiście wiadomo, że nie można brać tego na poważnie, ale obawiam się, że scenarzyści zaczynają przekraczać tę cienką granicę między kiczem a humorem. Ale oczywiście można się z tym nie zgadzać ;)
Muszę Ci odpisać, bo tak się akurat jakoś dziwnie składa, że ta scena z celowym rozbijaniem, niszczeniem wszystkiego co jej wpadło w ręce zapadła mi głęboko w pamięć... jak to zobaczyłem... to się trochę zniesmaczyłem...:-) bo tak szczerze to to jeden wielki bezsens był!! i całe szczęście, że ta (postać) "Monika" już parę odcinków temu przestała praktycznie całkowicie występować/brać udział w tym serialu!!! ona tam w ogóle nie pasowała!!! jeśli można to w tak DELIKATNY sposób ująć :-)
Ona nawet ładna w ogóle nie była!! (jak dla mnie) chodzi mi głównie o wyraz twarzy, tona tapety na tej gębie nawet jej w ogóle nie ratowała...:-)
Zgadzam się. Jak zobaczyłem pierwszy odcinek pomyślałem "O, super nareszcie to faceci są tymi biednymi, którymi kobiety mają się zająć (chodzi mi o to, że w poprzednich seriach słusznie wskazano na gorszą sytuację kobiet i to, że potrafią sobie poradzić same, a faceci byli tymi gorszymi i głupszymi- choć zaczynałem mieć wrażenie, że nie ma żadnego normalnego faceta w tej wsi, co i na swój sposób było irytujące ;D)" i to był doskonały przykład, tyle że trochę zbytnio sobie pofolgowali z tym co ona odwalała- która kobieta zgodzi się na pozowanie nago we własnym domu i pozwala przez tyle tygodni takiej zamieszkiwać u siebie? Oczywiście mówimy o normalnych stosunkach i kobietach, a nie tak jak to było u Fridy chociażby.
No z tym malowaniem jej nago to już było na maksa niezłe przegięcie :-):-) i też właśnie się w tych odcinkach cały czas zastanawiałem, która normalna kobieta by sobie w realu na coś takiego pozwoliła...? chyba jedynie w jakiejś patologicznej rodzinie(różnie bywa) i wszystko podobno jest możliwe...:-) Sztuka sztuką, ale moim zdaniem WSZYSTKO ma swoje granice i koniec kropka!!!
Lucy już dawno powinna wywalić ją z domu, ale widocznie nie ma odwagi, jest słaba. Franceska poradziła z nią sobie w kilka minut, chociaż tutaj jest trochę inna sprawa ponieważ Witebski już coś osiągnął, stał się sławny więc Franceska z czystym sercem mogła zabronić Monice się do niego zbliżyć. Ale Kusy nie osiągnął nic więc takie wywalenie Moniki mogłoby zepsuć jego marzenia.
W ogóle Lucy w tym serialu jest dla mnie bezmyślną i głupią osobą, na wszystko wszystkim pozwala, łatwo wpada w tarapaty, uwierzyła, że te szaleństwa Moniki to robota babki. Przypomniała mi się jeszcze jedna scena, być może będziecie mieć do mnie pretensje, że się czepiam ale muszę to napisać:
Gdy Witebski był w domu Lucy, przyszła Franceska i powiedziała: buongiorno (wł.dzień dobry). Wieczorem Lucy rozmawiała z Franceską o tej akcji z Moniką, następnie Franceska i Witebski wychodzą a Lucy macha do nich ręką i mówi buongiorno (wł.dzień dobry). No bez sensu. Może dla was to tylko detal, ale dla mnie świadczy o głupocie Amerykanki.
Ogólnie mam wrażenie, że w poprzednich seriach mimo ocierania się o groteskę udawało się twórcom z tego wybrnąć, a w tej serii mam wrażenie, że "trochę" przesadzili. To dlaczego jej nie wywala to jest jasne biorąc pod uwagę cel scenarzystów i charakter jej postaci, ale i tak jest to jak dla mnie bzdura.
No trochę ta "Lucy" za bystra nie jest, ale przypuszczam, że głównie ze względu na to, że od początku jest w tym całym serialu jako jedyna cudzoziemką i nie może się nawet wysłowić normalnie po polsku...:-)
Myślę, że gdyby ta postać(Lucy) grana przez Ilonę Ostrowską była od początku polką, nie amerykanką, to w rezultacie zupełnie inaczej by się zachowywała itd... CHYBA :-)
A ta cała Franceska jest taka raczej ze względu na zawód przez nią na początku wykonywany, jako policjantka musi być (żeby było zabawnie) taka ostra... :-)