Co chce osiągnąć tą swoją kampanią przeciwko wybraniu go na prezydenta? Wystarczy spojrzeć na to co się dzieje w Polsce: Politycy nie przejmują się losem kraju, tylko robią wszystko aby dorwać się do koryta. Czy jeśli biskup przeszkodzi bratu w zostaniu prezydentem to dzięki temu będzie lepiej? Nie będzie, bo zamiast niego prezydentem zostanie tylko ktoś inny, kto marzy o dorwaniu się do koryta, a nie myśli o tym, żeby coś w kraju polepszyć. A tak to przynajmniej wieś byłaby bardziej rozsławiona, może by nawet dzięki temu coś zyskała.
Dlatego kompletnie nie rozumiem zachowania biskupa.
Dlaczego? A dlatego, że w serialu coś dziać się musi... Dlatego biskup w czwartym sezonie z bratem się pogodził, w piątej uczynił Czerepacha przewodniczącym rady parafialnej, a w dziesiątej idzie z nimi na noże. Ot cała tajemnica... tak to już jest kiedy pomysły już dawno się skończyły, ale każą dalej kręcić :P
"tak to już jest kiedy pomysły już dawno się skończyły, ale każą dalej kręcić". ja bym raczej powiedział - jak w prawdziwym życiu, bracia Koziołowie się tolerują i nawet są pogodzeni jeśli chodzi o różne duperele ale pomysł z zostaniem prezydentem i realne na to szanse powoduje że między braćmi odżywają stare urazy i powraca świadomość wad i niedoskonałości rodzeństwa. Samo życie niby wszyscy sie lubimy jak to w rodzinie, ale jak komuś zaczyna się lepiej powodzić, podwyżka, awans nowa lepsza praca to zaraz w rodzinie pojawiają się nieporozumienia.
Ależ mnie już wkurzają ci biskupi w "Ranczu". Jest debata, biskupi oglądają. Prezydent zadaje pytania mające na celu ośmieszenie i skompromitowanie przeciwnika: ok, wszystko spoko. Kozioł odwdzięcza się tym samym: a to łotr, szuja i gnida. Idziemy się modlić krzyżem. I to jest rozdział państwa od kościoła? Oni nawet nie popierają konkretnej osoby, tylko starają się udupić tę jedną, konkretną (tak jak czasami w wyborach: nie głosujemy na kogoś, tylko przeciwko komuś). I za co? Za to, że robi to co reszta polityków? Jeszcze zrozumiałbym biskupa Kozioła przez to, co napisałeś (chociaż to i tak dla mnie się wydaje karygodne). Ale co prezes Kozioł zrobił biskupowi Sądeckiemu, że ten się tak na niego uwziął? Warto przypomnieć także, że biskup Kozioł uważa swojego brata za bohatera po uratowaniu chłopca z pożaru (wiadomo jak było naprawdę, ale biskup o tym nie wie), a mimo to i tak kopie pod nim dołki.
Kolega chyba nie rozumie co to znaczy rozdział państwa od kościoła. Nie wiem skąd się u Ciebie i innych bierze pogląd, że w jego myśl księżom nie wolno nawet posiadać prywatnego zdania. Jednak zgodzę się, że w relacjach kuria-partia brakuje konsekwencji. Na własnej skórze przekonali się ile są warte alternatywy dla PPU (nasłali na wieś paparazzi, chcieli zamknąć połowę gminy w areszcie wydobywczym, nawet proboszcz trafił na dołek) i swego czasu walczyli z nimi ramię w ramię w wójtem, ale jak co do czego to znowu wójt najgorszy na świecie.